Mi się podobało. Z lekka bawią mnie komentarze na temat tego jako to jest mistrz autokreacji itp. Przecież wciąż powtarza ile to kitu w życiu sprzedał i to jest oczywiste. Zapewne ma wiele za uszami ale co z tego - kto nie ma przywar niech pierwszy rzuci kamień. Gość jest ikoną, wydaje się niesamowicie zabawny. Czego chcieć więcej, w końcu to tylko rozrywka. I jakby na to nie patrzeć, pomimo tego, że mamy kolesia który wziął tony sterydów, był aktorem w gruncie rzeczy dość przeciętnym z fatalnym akcentem, w dodatku polityk z niego żaden, z biegiem czasu w każdej z tych dziedzin był najlepszy albo prawie najlepszy i wciąż chce się go oglądać. Jedyne czego pewnie żałuje najbardziej, co zresztą podkreślił, to że życie jest takie krótkie, a on jest już u schyłku swoich dni.
Konkludując - Arni to gość :)