To zapewne wina autobiograficznej konwencji, ale zero wzmianek o nazizmie (można domniemywać jakie były poglądy ojca,żołnierza żandarma w latach 40. i 50.) ani apartheidzie w latach 60. (Tam pomieszkiwał u swego - białego- idola Arnold). Ameryka i Europa lat 60. i 70. również bez konfliktów społecznych czy politycznych. Sterydy w kulturystyce? Jedna wzmianka że to norma. Uwagi o bucowatości? Cóż,mówi Aronold, jestem zwycięzcą! Brat się zabił? Cóż,nie dał rady "trudnemu dzieciństwo". Przemoc domowa? Wszyscy tak mieli. Itd itp. Rozumiem,że to perspektywa Arnolda,ale trudno to zaakceptować .