Uważam, że był to najlepszy odcinek sezonu. Bardzo dobry wstęp, jedyne co raziło, to fakt, że Oliver po ujrzeniu tych uczniów od razu nie zdał sobie sprawy, że Talia to córka Rasa.
Jak się okazuje głównym złoczyńcą sezonu nie jest Prometheus a Talia al'Ghul. Troszkę takie kopiuj-wklej z trzeciej części Batmana, ale mi to jak najbardziej pasuje. Sytuacja stała się przez to jeszcze bardziej ciekawa. Podobny zabieg był ze Slade'm - ten go szkolił, był dla niego przyjacielem, stracił przez Olivera ukochaną osobę, a teraz są śmiertelnymi wrogami. Dokładnie tak samo przedstawia się wątek Talii. Do pełni szczęścia brakuje tylko w tym konflikcie Nyssy. Chętnie ujrzałbym spotkanie sióstr. Oliver zabił Rasa, ale to Nyssa zniszczyła Ligę, więc ich relacje także nie będą ciepłe. Śmierć żony Chase'a dość przewidywalna, lekko też raziła, wparowała z Diggiem, oberwała i odeszła z Diggiem, jakby z góry miała tam wejść, śmiertelnie oberwać i sobie pójść, żeby chłopcy mogli się w spokoju wyszaleć. Duży plus to walka Olliego z Promkiem i wkroczenie Talii.
Co do Helix, po zapowiedziach spodziewałem się czegoś więcej, ale pewnie akcja będzie powoli poruszać się do przodu. Co do retrospekcji to kontynuacja cyklu "Zabić Gregora". Ciągnęło się to od 12 odcinka chyba.
Moja ocena 8/10