Potworny kloc. Początkowo historia wydaje się ciekawa. Najfajniejszą jednak opowieść potrafi zabić nudny narrator. Niestety, Niemcy nie należą do wirtuozów kina. Bezlitośnie zatłukli interesujący pomysł, typowym dla nich brakiem polotu. Nuda wieje z ekranu, sceny dłużą się niemiłosiernie i wszystko to przykrywa brak logiki opowiadania. A zapowiadał się nawet, nawet. Po raz kolejny niemieckie wyczucie smaku zepsuło całe przyjęcie. Knot.
Kinematografia niemiecka miała bardzo duży i znaczący wpływ na rozwój kina. Polecam trochę o tym poczytać. Jest też kilka nazwisk z niemieckiego kręgu kulturowego, które należy znać: Lubitsch, Pabst, Lang, Sternberg, Murnau, Fassbinder, Herzog, Wenders, Schlondorff, Tykwer.
Bez przesady z tym wpływem. Jeżeli trafiło im się (w sensie Niemcom) kilka nazwisk, to wcale nie znaczy, że ich kinematografia nie jest toporna. Przy okazji nazwisk, Lubitsch pracował w większości w Hollywood, Lang był Austriakiem podobnie jak Pabst oraz Sternberg. Jakoś nie mogę sobie przypomnieć niemieckiego filmu, który by nie był klocem.