PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35869}
7,4 5 318
ocen
7,4 10 1 5318
Ballada o Januszku
powrót do forum serialu Ballada o Januszku

pamiętam

ocenił(a) serial na 5

kiedyś leciał w tv...Januszek był okropnym synem i kazał matce robić karter...ohyda - myślę, że nasze dzieci nie będą brały od niego przykładu....

Beta

też pamiętam
Januszek to był straszny potwór..biedna ta jego matka..film -poradnik dla małych sadystów..

ocenił(a) serial na 5
Selma

i po takich serialikach...
jakie oglądamy w TV dziwimy się, ze tak dzieje się na świecie...cóż...przykład trakowania matki - podany na tacy...brr

Beta

Do karceru...czy jakoś tam - ostra przesada!!!

Beta

No proszę. Serial leciał i to paśmie tzw. prime-time, czyli po dzienniku telewizyjnym we wtorki 1987roku. Co więcej, ze względu na tylko 2 kanały tv które byly wtedy dostepne jest pewne ze wiele milionów ogłądało te drastyczne sceny. A dzisiaj to wielkie problemy, bo na jakims komercyjnym kanale kawałek cycuszka pokażą tak jakby cos zlego w tym bylo.

cromag4

Wyjścia innego nie było :-)

cromag4

W 1987 było trochę więcej kanałów gwoli ścisłości

jolka1949

U ciebie w domu chyba.

ocenił(a) serial na 10
jolka1949

Tak, też pamiętam że na głębokim zadupiu na ścianie wschodniej była w eterze tv ZSRR (nie pamiętam jak to się nazywało).

ocenił(a) serial na 8
Beta

Powinni go puscic w koncu, nie wiem czy go wogole kiedykolwiek powtarzali ,bylem killkuletnim chlopcem jak go ogladalem, pamietam ze mi sie niesamowiecie podobal

ocenił(a) serial na 6
m_listkiewicz

Serial znowu gości na ekranie. Piątkowe wieczory, TVP Kultura. Wczoraj oglądałam pierwszy odcinek - mniam! :)

ocenił(a) serial na 8
owsianka

dzięki za informacje !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

użytkownik usunięty
Beta

gdy jako gowniarz bylem niegrzeczny to mama mi opowiadala o januszku i jego wyczynach. zawsze dzialalo mi na sumienie;] czas najwyzszy sie przekonac.

oglądałam ten serial jak byłam dzieckiem...i wtedy to niewiele z tego rozumiałam- ale teraz to powinni puścić go jeszcze raz bo za dużo jest dzieci wychowanych bezstresowo

ocenił(a) serial na 8
moniczka_28

Pamiętam ten serial
Matce pod wyrek karcer robił: Ty kur.. pier.. itp itd
Takie są dzisiejsze małolaty

ocenił(a) serial na 10
giovanni50

Uważam, że może w tamtych latach (80-tych) film nie był na tyle wartościowy, by się nim zajmować, ale na dzisiejszy dzień uważam że to genialny film ukazujący powstawanie przestępczości. Mnie osobiście film zaintrygował.
Nie uważam, aby byl zagrożeniem dla dzieciaków, film jest dozwolony od lat 16, a to rodzice przecież decydują o tym, czy pozwalają oglądać takie filmy swoim podopiecznym, czy nie. A jeśli pozwalają, to już wiadomo skąd się bierze przemoc. Film zdecydowanie jest dla osób dorosłych, szczególnie do refleksji dla rodziców.
Dla mnie ten film jest obrazem narodzin patologii. Wielu oglądając ten film, myśli: "ojej, jaka ta kobieta jest biedna, że ma takiego syna, drania" , ale z punktu widzenia psychologicznego, ona sama go takim ukształtowała, że pod koniec filmu znęcał się nad nią, potem zabił człowieka. To ona była odpowiedzialna za wychowanie dziecka.
Dziecko wychowywalo się samo, bez ojca. Kobieta musiala zapracować na chleb i już wtedy rodzinę cechowała dysfunkcja. Po pierwsze dlatego, że chłopak biegał po dworze samopas od rana do wieczora, po drugie wykroczenia Januszka (skargi od wychowawcy, dyrektora) filmowa Genia bezustannie usprawiedliwiała złym wpływem otoczenia, tym, że Januszek to dobry chlopak, ale koledzy mają na niego zly wpływ. Zdarzaly sie oczywiście sytuacje, w których karala syna, ale była to kara cielesna, choćby upokarzające bicie po twarzy (a więc przemoc fizyczna albo psychiczna - ciągle strofowanie go, mówienie, jaki to on nie dobry i zły, "ile to ona się przez niego nacierpi i wstydu naje") .To już były dla niego pierwsze lekcje przemocy, jak bić innych, jak poniżać. Nie usiadła z nim, gdy był dzieckiem, nie wyjaśniała co wolno, a czego nie (bynajmniej nie bylo w filmie ani jednej takiej sytuacji) . Zbyt była zaabsorbowana pracą do późna, poza tym wykazywała dużą niewiedzę pedagogiczną, miała braki intelektualne, była przecież analfabetką. Synem się interesowała gdy przychodziły skargi, a usprawiedliwianie go stawiało Januszka w swietle bezkarności.
I tak latami chora sytuacja narastała. Januszek wychowujący się w takim klimacie, coraz bardziej nasączony dewiacją, rozwijał swoje skrzydła. Poza tym Genia mogła już dawno zrobić z nim porządek (była na policji, ponieważ syn sprowadzał do domu złe towarzystwo i "burdel zrobił z domu") wymeldowując go z mieszkania już wtedy. Policjant sugerowal jej to, ale sprawę musiała zgłosić na policję. Ona tego nie zrobiła. Cały czas chciala chronić syna przed konsekwencjami jego zachowania (bo co z niej byłaby za matka nasyłając na niego policję), nawet wtedy kiedy ona cierpiała. To chroniczne asekurowanie go powodowalo, że coraz bardziej czuł się bezkarny, na coraz więcej sobie pozwalal (wyciagał od matki haracze, bił ją i wyzywał) ...a co ona z tym zrobiła tak na prawdę? Nic, tylko mówiła do niego : "Ty bandyto", po co ja Cię urodziłam"? Juz to, że tak do niego mówiła, było odzwierciedleniem jej dawnych błędów wychowawczych...a później to już zbierala tego owoce. Kobieta zachowywała się jak typowa ofiara, albo kat (albo psioczyła na niego, albo wchodziła w rolę ofiary).
A pretensję mogła miec, tak na prawdę tylko do siebie samej. Wiem, że to tylko film, ale mało to przypadków kiedy syn bije matkę i znęca się nad nią? Kto tu jest odpowiedzialny tak na prawdę? ... Według mnie na pewno matka.
To tyle co chciałabym tu umieścić. Pozdrawiam!

użytkownik usunięty
sirriana

W tym co napisałaś jest dużo prawdy. Ten serial mógłby stanowić wzorcowy podręcznik, jak NIE należy wychowywać dzieci.

ocenił(a) serial na 7
sirriana

Także podpisuję się pod tym całym "wywodem" wszystkimi dostępnymi kończynami. Od siebie dodam jeszcze, że - pomijając już zupełnie fakt, iż nie potrafiła mu słownie wytłumaczyć, jak powinien się zachowywać - sama swoim zachowaniem dawała mu makabryczny przykład. Nie mógł jej szanować, skoro ona sama siebie nie szanowała. Była jeszcze dość młodą, względnie atrakcyjną kobietą, mogła ułożyć sobie życie od nowa, znaleźć sobie solidnego męża a Januszkowi ojczyma (a wiadomo, że zazwyczaj chłopak bardziej słucha faceta-rodzica niż babki-rodzica), ale nie, bo "co jej będzie obcy chłop dzieciaka bił". Dziecko dzieckiem, ale totalne odrzucenie troski o samą siebie na rzecz ślepej troski o młodego musiało dać mu do myślenia. A już ta cała sytuacja z Sitkowskim... Facet prosi ją o rękę i chce przepisać kupę kasy tylko po to, żeby nie umierać w samotności, ale nie, ona nie, bo Januszek. Poza tym odniosłam wrażenie, że nie była zdolna do stworzenia jakiejkolwiek więzi z mężczyzną. Niby była a to z Mierzwiakiem, a to z Owocnym, a to jakieś flirciki z Sitkowskim, ale to nie była żadna miłość, nawet zauroczenie nie. Tylko przysłowiowe dawanie d**** dwóm pierwszym i prasowanie ciuchów ostatniemu. Czysta biologia i ciągoty gosposi. To by też tłumaczyło, dlatego ta rzekoma miłość do synka była tak toksyczna... No i jeszcze rzuciło mi się w oczy, że często dawała wyraz swojemu... jakiemuś takiemu relatywizmowi moralnemu? Nie wiem, jak to nazwać. Januszka na korepetycje do pięknej pani Jentyszanki nie puściła, bo znalazła zużytą prezerwatywę w śmieciach. Jadzię ze stołówki sprała i oblała pomyjami za "nauki k*rewskie" tzn. za sugestię, że mogłaby zarabiać w wiadomym fachu. A sama co? Puszczanie się z żonatymi facetami, w dodatku cichcem, coby się nie wydało. I wydawało jej się pewnie, że taka lepsza jest od nich... Trochę podobna do tego jej zachowania była jej niekonsekwencja wobec Janusza. Najpierw udaje hardą matkę, która złego syna srogo ukarze, a później już jest układną, kochaniutką mamą-kwoką robiącą śniadanka. Myślę, że gdyby chociaż raz dała mu odczuć, że jak raz coś postanowi, to dociągnie do końca, zmieniłby chociaż trochę swój stosunek do niej.
Chociaż muszę zwrócić uwagę, że mamusiny "instruktaż" w kwestii poniżania i bicia nie wywarły chyba na Januszku aż tak destrukcyjnego wpływu, jakby mogły. Sytuacja z 6. odcinka i akcja z hyclem to dobry na to przykład. Lubił zwierzęta, czyli w sumie dobry chłopak z niego był... albo byłby w jakiejś zdrowszej rodzinie. Poza tym o ile dobrze pamiętam mamuśka była jedyną osobą, którą konkretnie prał, a przynajmniej jedyną, którą pokazano.

Okej, niby to tylko serial, w dodatku nie najwybitniejszy, ale jak widzę ma jedną ważną zaletę - nie pozostawia obojętnym i prowadzi do wysnucia bardzo życiowych wniosków trochę głębszych niż powierzchowne "ojezu, on bije własną matkę, co za łajdak i potwór".

ocenił(a) serial na 10
Daguchna

Tak, to była zdecydowanie toksyczna miłość rodzicielska. Chciałabym tylko wrocić uwagę na sytuację, że jednak to bicie i poniżanie Januszka w moim przekonaniu wywarlo jednak na niego destrukcyjny wpływ, bo w 6 odcinku fakt, że obronił te zwierzęta, ale wydaje mi się ze to nie z milości do nich ( w szkole przecież znęcał się nad zwierzętami i były skargi). Moim zdaniem wykorzystal sytuację z tym hyclem żeby rozladować swoją agresję. On tego hycla skopał i tak pobił, że facet leżał ranny. Więc chciał okazać miłość zwierzęciu, ale to była hipokryzja, bo co z tego że zwierzę obronil, jak człowieka zmaltretował, a przecież to była tylko praca tego hycla (podejrzewam że w tamtych czasach hycel byl dość popularym zawodem i dość pożytecznym, bo łapano bezpańskie psy, które mogly stanowić zagrożenie dla ludzi - mnie kiedyś w dzieciństwie jeden bezdomny pies ugryzł i były później z tego powodu problemy, rodzice obawiali się, że mógł chorować na wściekliznę, na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale stres był ogromny). Uwielbial mieć przewagę nad innymi. Tego hycla pobil wlaśnie z tego powodu - zwierzę to była tylko przykrywka. Dowodem na to, że lubiał dominować i czuć przewagę nad innymi, było to, jak się odzywal nie tylko do matki, ale i do swojej dziewczyny, z którą się później ożenił i zresztą wiele innych sytuacji to ujawniało.
A co do sypiania z różnymi facetami, to właśnie najpierw sama sprzedawala swoje ciało a później dziwiła się, że Januszek zachowywał się w podobny sposob kiedy dorósł. Co prawda ona się z tym kryła, Januszek zaś nie miał rzadnych skrupułów.
Przyznam, że oglądając ten serial czułam większą niechęc do Geni, niż do Januszka. Wkurzające bylo to, że ona nie reagowala odpowiednio na jego dewiacyjne zachowania. Albo robiła z siebie ofiarę i potulną mamusię, albo agresywna była.
No w każdym razie fajnie, że ktoś się przyłączył do dyskusji :)
Pozdrawiam!

ocenił(a) serial na 7
sirriana

Dobra, będę się bawić w jego adwokata :D
Nie nazwałabym tego hipokryzją. To trochę... za duże słowo. Owszem, może i chciał wyładować się na hyclu i może nie do końca kierował się miłością, ale - a przynajmniej takie odniosłam wrażenie - zadziałał na niego fakt, że były uwięzione. Sam dopiero co wyszedł z poprawczaka, nie życzyłby pewnie nikomu poza swoją "starą" czegoś takiego, to i go poniosło. A z tym znęcaniem się... nie przesadzajmy, kota wysmarować sadzą i puścić Jentyszance na kolana to aż takiej krzywdy nie ma. Gdyby robił im to, co mamusia robiła jemu - myślę, że wtedy byłoby to faktyczne męczenie zwierząt, jakkolwiek w jego wypadku łatwe do wytłumaczenia.
A Marioli bym aż tak nie żałowała. Miałam niejasne wrażenie, że Januszek znalazł sobie kobietę na podobieństwo własnej matki, jeśli chodzi o łatwość w manipulowaniu nią. Jakkolwiek wpływy jej "kochanych" rodziców były silniejsze... zarówno na ich córeczkę, jak i jego mamusię.
To zabawne, ale ja miałam podobnie. Zdaje się, że już po drugim odcinku stwierdziłam, że nie cierpię tej baby jak jasnej cholery. Po raz pierwszy aż taką miałam niechęć do postaci fikcyjnej. Chociaż kto wie, może gdzieś w Polsce są takie Gienie i marnują kolejnym Januszkom życie?
Pozdro :)

Daguchna

Film zrobił na mnie ogromne wrażenie. Bardzo wiarygodnie zagrana i opowiedziana historia. Zastanawiam się czemu nie puszczają tego w tv publicznej, film świetnie pokazuje relacje między ludzkie, motywy postępowań, zachowań (nie tylko głównych bohaterów); pewnie nie do końca życie tak jest jak w obrazie ale im dłużej żyję na świecie widzę i doświadczam dookoła podobne zachowania.
Chciałabym się jednak skupić na głównej bohaterce i odnieść do poprzedniczek i ich psychologicznej interpretacji. Ja należę do grupy widzów, które widzą w głównej bohaterce, Geni osobę, której bardziej należy współczuć niż z niej kpić. Nie drażni mnie jej postać, raczej głęboko czuję jej bezsilność, bezradność. Los daje jej popalić niemiłosiernie i pewnie dlatego jej wybory są takie a nie inne. To osoba, która jak pokazują nam kolejne odcinki jest totalnie sama na świecie, nie ma żadnej rodziny, żadnego wsparcia. Nie zrzucałabym tak bezwzględnie i do końca na jej barki odpowiedzialności za to jak potoczyło się życie jej syna, na jakiego człowieka wyrósł. Ona od samego początku walczy o jego życie, w miarę godne ale los nie jest wobec niej łaskawy. Szuka pomocy wszędzie, opowiada o swojej sytuacji komu się da ale czy kogoś to obchodziło? Tylko chyba Kalisiak nie stał obojętnie wobec jej osoby i traktował ją z szacunkiem, reszta raczej ją wykorzystywała. Mężczyźni ją wykorzystywali, jej sytuację a ona jeśli dawała im się wykorzystywać to robiła to nie z myślą o sobie ale o dziecku. Czy miała inny wybór? Piszecie że jest głupia być może ale takie były czasy, edukacja wtedy nie była na takim poziomie jak dziś, nie była dostępna wszystkim, w tym filmie świetnie pokazano nierówności społeczne, nawet prawo wszystkich nie traktowało równo, byli równi i równiejsi.
W tym filmie utkwiła mi szczególnie niewielka kwestia wypowiedziana przez starego profesora w sytuacji kiedy ciało pedagogiczne podejmowało decyzję o skreśleniu z listy syna pani Geni za gwałt na dziewczynie (która nota bene kłamała). I on odpowiedział moim zdaniem wyczerpująco na pytanie kto jest odpowiedzialny za tę sytuację, za to jakim był Januszek. Matka była jaka była, zdecydowanie nie była złym człowiekiem, była niewiarygodnie pokorna, na pewno była bezradna. Jeśli szukała w młodości miłości z facetami żonatymi a potem krytykowała takie postępowanie u innym to wynikało to z jej doświadczeń i wniosków jakie moim zdaniem wyciągnęła. Jeśli nie chciała związać się z Sitkowskim to wynikało to chyba bardziej z tego, że ona już zbyt wiele przeszła (śmierć męża, wykorzystanie przez żonatych, niespełniona miłość z Owocnym, a jak traktowała ją sąsiadka? ) i może straciła zwyczajnie wiarę, że teraz byłoby inaczej. Moim zdaniem ona była myślącą kobietą, wrażliwą i piękną moralnie, wewnętrznie choć jej poziom intelektualny był inny niż nasz, współczesnych ludzi ale ludzie którzy żyli w średniowieczu też myśleli inaczej wiec to nie powinien być zarzut. Nie można odrywać jej postaci i jej zachowań od czasów w których żyła, od środowiska z jakiego sama wyrosła.
Film jest świetną przestrogą, nie tylko dla rodziców ale społeczeństwa. Pokazuje nam że sytuacja każdej rodziny, zwłaszcza takiej która została szczególnie dotknięta przez los (strata ojca rodziny w wojnie, samotne borykanie się z wychowywaniem, brak pomocy i zainteresowania, zepchnięcie na margines życia i znieczulica, problemy z pracą) powinna być bliska wszystkim bo odsunięcie i niezauważanie tego problemu, ba zrzucanie odpowiedzialności tylko i wyłącznie na przepracowaną samotną matkę, której nikt ręki nie podał oprócz Kalisiaka (ale on też reasumując swoje wyciągnął na własną korzyść poprzez odbieranie czasu który mogła poświęcić synowi) może doprowadzić do tragedii która dotknie w efekcie społeczeństwo.
Ten film świetnie pokazuje moim zdaniem jak ludzie żyją tylko i wyłącznie swoimi sprawami, jak bezwzględnie się wykorzystują, zdradzają, jakim człowiek jest podłym egoistą (wyrachowane zamążpójscie Mariolki, ukartowane przez zdaje się wykształconych i zamożnych rodziców, hipokryzja pedagogów). Ten film pokazuje że nie ma żadnych wartości, niemoralność jest wszędzie ale tylko niektórym ja się wytyka. Ludzie są tchórzami, hipokrytami, demagogami a największymi są ci co stają wyżej w społeczności, mają jakąś pozycję. Tylko stary profesor to dostrzegał ale on z racji wieku mógł sobie na to pozwolić, innym było to nie na rękę, woleli przymykać oko a niewłaściwe zachowania zamiast prostować, wychowywać - wyrzucać na bruk. Wiele mówiły sceny, w których wykształcone osoby pokazywały swoją nieudolność życiową (np. nauczycielka, która tłumaczy nieporządek w mieszkaniu wychowywaniem młodzieży albo bogacz który nie umie uprasować koszuli - oni nie umieli zająć się sobą a mieli ogromy wpływ na innych). Genia jest postacią tragiczną ale do końca wierną sobie, lojalną wobec siebie, wobec własnych wyborów, ona kocha do końca, szczerze choć może jej miłość nie jest taka jaką chcielibyśmy doświadczyć. Nie wiem tak naprawdę komu mam bardziej współczuć, jej czy jej synowi, to niemal tak jak z zagwozdką co było wcześniej: jajko czy kura. Nie ulega jednak żadnej wątpliwości że ta historia jest szokująca i bardzo poruszająca.
Dla mnie ten film jest też obrazem narodzin patologii ale ja jej źródło widzę gdzie indziej niż Sirriana, na pewno nie w głównej bohaterce. Pozdrawiam

ocenił(a) serial na 7
shidadio

Może to brutalnie zabrzmi, ale jeśli ktoś jest "bezsilny i bezradny", to powinien przynajmniej mieć twardy tyłek. Los daje jej popalić - tak sam z siebie? Dla zabawy? Czy może ona jednak część tych sytuacji sama prowokuje? Wiadomo, najłatwiej jest stwierdzić, że jest się "bezradnym", siedzieć na zadku i brać wszystko, co spada na głowę. A głupota nie jest kwestią edukacji, bo głupota nie dotyczy bycia niepiśmiennym, a bycia niezgułą życiowym, który bezkarnie daje się kopać w tyłek i nadstawia tak zwany drugi policzek uznając, że tak powinno być. A co gorsza - przy tym udaje, że panuje nad swoim życiem, podczas gdy tak naprawdę jest marionetką w rękach innych. Na WŁASNE życzenie. Może i miała "szlachetne wartości" - ale co jej to dało? Chleba za to nie dostała, a czasy... no cóż, w każdych czasach trzeba umieć się "zakręcić", żeby coś zdobyć i coś osiągnąć, a na pomaganie wszystkim naokoło nie starczyłoby życia, zwłaszcza, gdy trzeba się zatroszczyć o swoje potrzeby, a i taka niby to potrzebująca Smoliwąsowa nie potrafi wyciągnąć ręki po to, co jej się podobno należało. Gienia nie umiała zawalczyć o nic albo umiała okresowo (nagły poryw, żeby ją wysłać do stołówki i to było chyba wszystko), dlatego w żadnych czasach nie miałaby szans. Źle pojmowana pokora kończy się tym, że człowiek zostaje popychadłem dla innych, bo innym pokazuje się, że mogą to robić. Tak było w jej wypadku - nawet jej rodzony syn zauważył, że matka to zamota, której można wleźć na głowę. Dlatego też nie rozumiem, co było nie tak w traktowaniu jej przez sąsiadkę Twoim zdaniem. Owszem, interesowna i buczała na Smoliwąsową, gdy jej mąż do niej chodził, ale pomagała co nieco. Wszak nie miała obowiązku robić za Matkę Teresę tylko dlatego, że to takie piękne, szlachetne i tak należy. A strata męża na wojnie? Przecież było wiele takich osób i jakoś z tego wybrnęły. Samotne wychowywanie dziecka też nie jest żadnym argumentem. Jak już wcześniej wspominałam - skoro z premedytacją nie szukała chłopa, który mógłby być jej nowym mężem oraz ojczymem (i zarazem męskim wzorem) dla Januszka, to nietrudno się domyślić, że taką sytuację miała na własne życzenie. Gienia nie była wierna sobie, bo za bardzo nie wiedziała, czemu być wierna. Kolejna rzecz o której wspominałam - najpierw postanawiała, że koniec z odpuszczaniem Januszkowi, że musi ponieść karę, a zaraz potem stawała się znów kochającą mamusią piorącą jedynakowi skarpetki.
Nie ma sensu zwalać winy na innych czy system, bo może i tak jest najłatwiej, ale źródło patologii w tym wypadku ewidentnie wyszło z domu rodzinnego. Pozdro.

Daguchna

Kocham ten film i stare czasy! Ku przestrodze jest ten "Januszek"!

ocenił(a) serial na 8
aniolek1234

Jejku jaki elaborat niemal praca doktorska
Nie mozna krócej i zwięzlej

ocenił(a) serial na 7
giovanni50

Uczta się czytać, to bardzo pomaga w życiu.

ocenił(a) serial na 8
giovanni50

Hehe, dokładnie.

Daguchna

"skoro z premedytacją nie szukała chłopa, który mógłby być jej nowym mężem oraz ojczymem (i zarazem męskim wzorem) dla Januszka, to nietrudno się domyślić, że taką sytuację miała na własne życzenie."

Przecież chciała się ochajtać z owocnym, ale zginął pod pociągiem, więc nie, że nie szukała, tylko miała, jak zwykle, pecha.

A co do zakęcenia - czasami też to umiała, jak np. załatwienie Januszkowi wakacji w zamian za przejście przez łóżko kogoś tam... nie pamiętam. Czyli próbowała uskuteczniać standardowe, niezawodne ;) metody "zaręcania się".

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
pootas

ty, trollu a ciebie to chyba laska kopnęła w nere co?
nie martw się, skończysz gimnazjum to znajdziesz fajnego lachonka:)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Daguchna

a ja nie krytykowałabym tak bardzo Gieni. Chciałabym wypowiedzieć sie w kwestii jej romansów.
Powiem tak - kobieta nie może być sama. Cokolwiek by mówiły feministki- NIE, nie może być sama.
Gienia była dość młodą, atrakcyjna kobieta kiedy jej mąż został zamordowany. Została sama z małym dzieckiem. Pochodziła ze wsi, gdzie pracuje się od rana do nocy-więc niejako pracę zakodowana miała w świadomości, do tego miała wpojony bardzo prosty system wartości (co zresztą widać). jako że została sama postanowiła wynagrodzić dziecku brak ojca i starała się jednocześnie wiązać koniec z końcem. Całą swoją miłość, opiekę i uwagę skupiła na tym, co zostało jej po mężu, pamiętajcie tez o kulcie Matki Polki...Januszek dostawał o co tylko poprosił...dlaczego? Bo matka miała wyrzuty sumienia, że dzieciak nie ma ojca, że ona cały dzień spędza pracując u innych a dzieciak chowa się na ulicy. Chciała dać mu choć namiastkę normalności.
Jest to jeden z powodów, dla którego nie chciała ponownie wyjść za mąż-w latach 50 norma było bicie dzieci. Ona czując w jakis sposób winę za to, że dziecko chowa sie bez ojca nie chciała, żeby "obcy" facet lał jej syna.
Co do romansów - jak zwał tak zwał - kolonie dla Januszka kupiła swoim ciałem. Ale potem jej romans z panem Zdzichem przerodził się w coś konkretniejszego, zakochała się w nim. On mówił jej o rozwodzie z żoną chyba nawet gdy leżeli na łące. Gienia, pomimo sypiania z żonatym facetem nie miała wyrzutów sumienia, bo w jej myśleniu nie rozbijała małżeństwa bo ono juz kulało. Poza tym jako młoda i jeszcze atrakcyjna kobieta potrzebowała mężczyzny, potrzebowała tego żeby ktos się nią zaopiekował (Zdzich pomagał jej w domu cos naprawić, załatwić jakieś sprawy, które były poza jej zasięgiem), Gienia musiała troszczyc się o wszystko, była sama w tym swoim zyciu i to musiało byc dla niej przytłaczające. No i wreszcie był ktoś, komu mogła opowiedzieć o swoich troskach, na kogo mogła zrzucić troche swojego ciężaru. Przytulić się. Poczuć kobietą a nie kucharką, sprzątaczką itp.
Dodam, że jej koleżanki z pracy wiedziały o romansie i nie oceniały jej negatywnie!
Policjant z kolei był kolejnym mężczyzną, który wymagał konkretnej zapłaty za przysługę. Oni po czasie zakochali się w sobie! Snuli plany na przyszłość. On mówił jej wyraźnie, że jego małżeństwo nie istnieje, że był z żoną ze względu na dobro dorastającego dziecka. Zauważcie, że to czasy socjalizmu, rozwody nie były piętnowane aż tak bardzo. Ludzie w tym serialu są pokazani nie jak bohaterowie Klanu ale jak ludzie z krwi i kości. Mają swoje wzloty i upadki. Nie ma jednej postaci, która byłaby krystalicznie czysta!
Zarówno Gienia jak i Policjant mieli prawo do drugiej szansy, do swojego szczęścia. Ja bym ich nie oceniała tak bardzo negatywnie. Fakt, że gościu na początku ją wykorzystywał ale zakochał się. Był dla niej szansą na spokojne, ułożone życie. Potem nie chciał juz od niej niczego...sam dawał. Znał ją i szanował, był tez człowiekiem z jej klasy, zupełne przeciwieństwo Sitkowskiego, który skłonny byłby przychylić jej nieba żeby nie starzec sie w samotności - jednak on był bardzo bogatym człowiekiem. Myślę, że Gienia zgodziłaby sie na jego propozycję, gdyby nie rozmowa ze sprzątaczka, jego późniejszą żoną.
Bała się, że nie będzie dla niego pełnowartościową kobietą jak dla Policjanta, a kucharką, sprzątaczką i panią do łóżka. Ona miała swoją godność, chciała być przez mężczyzn traktowana jak kobieta, nie jak służąca i kochanka. Nie umiem tylko zrozumieć, czemu odmówiła, gdy on jednak zdecydował się dać jej TAKI właśnie status??? Może czuła się głupsza? wstyd jej było że nie umie czytać? że jest prosta kobieciną? a może była juz tak zaślepiona miłością do tego gnoja Januszka? nie wiem. Wydaje mi się, że jej miłość do Januszka zasłaniała jej cały świat i cokolwiek miałaby zrobić dla niego - zrobiłaby to. Jednak Sitkowski proponował coś JEJ, a ona zawsze stawiała potrzeby dziecka ponad swoje i dlatego odmówiła. Może gdyby stawką była jakas przysługa dla Januszka, gdyby nie chodziło bezpośrednio o nia zgodziłaby się??
W każdym razie jeśli chodzi jeszcze o to, że załatwiała sprawy swoim ciałem...kobiecie samotnej, biednej, bez wykształcenia było ciężko zawsze....zarówno wtedy jak i teraz tez nie jest łatwo. Pewne sprawy były poza jej zasięgiem. Jako samotna matka, jako słaba kobieta bez oparcia w mężczyźnie była łatwym ...celem, kąskiem dla ludzi którzy mieli władzę i mogli ją wykorzystać. Kochała swoje dziecko i chciała dać mu ta namiastkę normalności. jeśli cena była wysoka a jedyną walutą akceptowaną było jej ciało to co miała zrobić???

waleczny_kurczak_III

Nie tłumacz qrewstwa

pootas

możesz mi wytłumaczyć gdzie tu widzisz k*restwo?
to nie jest jednopłaszczyznowy serial dla jednopłaszczyznowych gimbusów, posługujących się mniej niż jedną półkulą...tak dla jasności. Ludzie nie są tylko "czarni" albo tylko "biali".

waleczny_kurczak_III

Z tym akurat muszę się zgodzić.Dla mnie cały ten serial jest brudny i ociekający kałem(w przenośni).

A Januszka szanuję,prawilniak.

pootas

Obyś miał kiedyś takie dziecko.

ocenił(a) serial na 8
sirriana

najśmieszniejszy jest fakt, że żadna z tych postaci nie jest zła. Mimo, że Januszek potrafi zachować się jak zwierzę, w pewnych momentach pokazuje uczucia ludzkie - wrażliwość, nawet miłość. Największą tragedią tej rodziny był fakt, że matka była niewykształcona. Januszek wstydził się jej, od najmłodszych lat życia. Otoczony kolegami, którzy mieli pieniądze, patrzył na matkę, która tyrała przy praniu/ jako pomoc domowa, i zadawał sobie pytanie: "a dlaczego u nas nie jest tak dobrze"? Dziecko potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, a ona - zalatana, wymęczona, głupia - nie umiała mu go zapewnić. I tutaj zaczęła się jego pogarda względem kobiety, która z kolei, przy nietłumaczeniu synowi niuansów dobra i zła, chciała, by wyrósł na "praworządnego obywatela". jedna z najbardziej tragicznych historii, jaką przeczytałam i widziałam - tym bardziej straszna, że tak wiarygodnie opisana.

ocenił(a) serial na 10
anhed

Wspaniały serial. Przejmujący i do głębi prawdziwy. Mocne, bardzo zapadające w serce fragmenty. Co tu dużo pisać, pozycja obowiązkowa każdego kinomana.

ocenił(a) serial na 8
sirriana

Sytuacja z hyclem była spowodowana doświadczeniami Januszka za kratkami. Zobaczył psy, które skojarzymy mu się z nim samym i dlatego myślę, że postanowił je uwolnić, a przy okazji pobić hycla. Wiadomo, że miał ciągoty do agresji.

sirriana

Ja myślę że Januszka bardzo wykoleił zakład poprawczy do którego trafił a nie matka . Pokazane jest to właśnie wtedy gdy zneca sie nad matką kopie ją i wtrąca do niby karceru pod łóżko był wykorzystywany prawdopodobnie przez wychowawce . Doswiadczenie nierównego potraktowania podczas rozprawy gdy to kolega żurek syn lekarza został łagodniej potraktowany zawieszenie kary za to samo przestepstwo . To uczyniła z niego takiego gnoja

arrturro25

mmmm myśle, że nie masz racji.
Januszkowi brakowało męskiej reki, jak to się potocznie nazywa. Zwróć uwagę, że od pierwszych chwil filmu był takim troche rozpuszczonym dzieciakiem, mam tu na myśli np scenę, gdy wraca z matką z kościoła, z I Komunii i pod wpływem deszczu barwnik z jego ubranka rozpuszcza się i brudzi jego ubranie - wyzywa wtedy mame od głupich kucht czy tak jakoś.
Takie zachowanie, tym bardziej po wyjściu z kościoła ? no trochę dziwne. Poza tym widać już od pierwszych chwil, że Januszek raczej ma spore predyspozycje, żeby stać się w przyszłości tym, kim się stał. Może gdyby miał ojca, który trzymałby go trochę w ryzach inaczej by się wszystko skończyło? Tymczasem, jako dziecko dawał się już we znaki, mama mu pobłażała, nie miała czasu go wychowywać...
Tak więc, nie wydaje mi sie, żeby to właśnie poprawczak szczególnie go zmienił...

waleczny_kurczak_III

Trzymać w ryzach ciekawe co przez to rozumiesz jeśli chodzi o to aby przylać niesfornemu dzieciakowi to Gienia się w tym sprawdzała całkiem dobrze, jeśli każde dziecko które łobuzuje i wychowuje się bez ojca miało by stać się takie jak Januszek to było by to straszne jeszcze raz odniosę się do kolegi Januszka Żurka matka niezrównoważona psychicznie ojciec zapracowany lekarz nie bardzo wiedzący co dzieje się z jego synem tylko pochodzenie i pozycja społeczna uratowała ich syna prze poprawczakiem i tym że ich syn mógł stać się jeszcze gorszy o Januszka też miał predyspozycje jak większość dzieci

arrturro25

owszem, przylać, ale przede wszystkim jemu brakowało kogoś kto miałby u niego jakikolwiek autorytet, poważanie. Januszek generalnie miał wszystkich w nosie a matkę za nic, od najmłodszych lat robił z nią co chciał (psychicznie) a ona nie umiała mu odmówić.
Moim skromnym zdaniem Genia zielonego pojęcia nie miała o wychowywaniu dzieci tzw twardą ręką, która to Januszkowi by raczej nie zaszkodziła.

arrturro25

racja, dużo racji, chyba nie doczytałam ostatnio Twojej wypowiedzi.
Niemniej jednak będe obstawała przy swoim. Uważam,że to, czego brakowało Januszkowi to mocna pozycja kogoś w rodzinie. Kogoś, kogo za dziecięcych lat może i by się bał, jak to zwykle z dziećmi bywa ale przed kim potem czułby respekt. To że miał predyspozycje i on i jego kumpel Żurek - było jasne. Z tym że to co u Żurka stało się norma (bo miał porąbanych, nieobecnych duchem czy ciałem rodziców) miałoby szanse stać się młodzieńczymi, pojedynczymi wybrykami, gdyby był ktoś, kto poprowadziłby odpowiednio chłopców.

sirriana

Gnojek dostał łomot, nic do niego nie docierało, a Ty myślisz, że rozmowa coś by dała? Chyba żartujesz. Nie jestem zwolennikiem kar cielesnych ale gdy patrzę na dzisiejszą młodzież i efekt wychowania bezstresowego, to skóra mi cierpnie na samą myśl, co będzie za lat 10. Nie przypominam sobie żeby 20 lat temu jakiś uczeń odważył się włożyć nauczycielowi kosz na głowę czy choćby odpyskować. To co kiedyś było wyjątkiem, dziś zaczyna stanowić regułę.

ocenił(a) serial na 10
rock79

Ja z kolei nie jestem zwolenniczką ani kar cielesnych, ani bezstresowego wychowywania.
No ok...dostał łomot...i co w związku z tym? Pomogło ?

sirriana

Ona też z nim rozmawiała, prosiła, błagała, straszyła. Nie pomogło ale czynników kształtujących osobowość jest mnóstwo. W każdym bądź razie wiem, że jeszcze 15-20 lat temu młodzież nie była tak zwyrodniała jak dziś. Chyba to nie przypadek, że uczeni psychologowie pod kierunkiem mniej już uczonych polityków w imię politycznej poprawności postanowili zainicjować program wychowania bezstresowego. I efekty są widoczne.

użytkownik usunięty
Beta

Z którego ten serial jest roku wkońcu: 87 czy 88 ?????

z 87

mala_ja_filmweb

najbardziej zapamiętałam jak Genia sprała Jadzię w stołówce,jak Januszek przyniósł psa do domu i jeszcze jak Januszek robił Geni karter czy jakoś tak(to jak kazał włazic jej pod łóżko...) a teraz powtarzaja ten serial na Kino Polska...fajnie będzie sobie przypomnieć ten poruszający serial...

moniczka_28

no wlasnie na Kino Polska zaczelam ogladac ten film.

mala_ja_filmweb

ha mam w domu taka ballade na life odziennie piekny realny film

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones