Przed zabraniem się za piąty sezon obawiałem się, że będzie mi brakować prawdziwej Normy, ale jako urojona w głowie Normana okazała się jeszcze lepsza, bo już zupełnie pozbawiona skrupułów i miała w sobie tylko te krystaliczne cechy, będące przedmiotem jego fantazji oraz lęku. No i te wszystkie jej kreacje (przy pozbywaniu się ciał oraz na imprezowych wyskokach) - bomba. W chwili gdy Norman musiał pozbyć się zamrożonego ciała, miałem nadzieję, że zrobią to razem (Norma w podwójnej postaci, trzymająca swoje zwłoki za jedno ramię lub nogi), niestety wyobraźnia Normana nie sięgnęła tak daleko, więc "kazał" matce zostać w domu. Rola RiRi dodała smaczku (szkoda, że tylko na dwa odcinki, ale przynajmniej uszła z życiem:)