Po dwóch odcinkach mam apetyt na następne. Chciałem zobaczyć jak w takiej roli sprawdzi się Damian Lewis, i daje radę. Paul Giamatti też pasuje. Ciekawe przedstawiony świat Wall Street od kuchni. I w dodatku Showtime zamówiła drugi sezon!

Wybacz ale musiałem- od "Suits" mroczniejszy jest pierwszy odcinek "Gumisiów".

Po pilocie chce się wręcz krzyknąć: "wreszcie" i "więcej!". Świetna obsada, klimat... a trupy w tej historii nie są potrzebne - mam nadzieję, że to nie zrobi się 'taki' serial.

Po 4 odcinku - naprawdę znakomity serial.
Trochę jakby pożenić "Suits" z "House of Cards" z 'Wilkiem z Wall Street" na dokładkę. Ciężko wejść z slang giełdowy jeśli się nic o tym nie wie, no i nadążenie za tematami i kolejnymi sprawami też nie jest najprostsze (dla mnie osobiście - inwestowanie i giełda to tematy dla mnie abstrakcyjne).
"Billions" są aktorskim starciem tytanów, bo i Giamatti, i Lewis to zawodnicy wagi ciężkiej. Malin Akerman jako współczesna Lady Makbet (niemalże ;) świetna, a Maggie Siff całkiem wymiata - nie wiedziałam że to tak dobra aktorka!

Naprawdę najmilsze zaskoczenie serialowe ostatnio, tak dobrze się ogląda "Billions", choć jeśli nie lubicie gęstych, szybkich dialogów "chodzonych" i dynamiki jak z "Newsroom" czy "Steve'a Jobsa" Sorkina (innego niż Sorkina niż tego od "Billions") to może się wydać mało zjadliwie.
Jak ktoś dobrze napisał wcześniej - "Suits" to przy "Billions" rzeczywiście "Gumisie". Jak "Suits" kocham to jest to serial bardzo uładzony, telenowelasty, odklejony od jakichkolwiek realiów. Bajka. "Billions" są dużo bardziej skomplikowane, brudne, mocne i wymagające szybkiego myślenia i kojarzenia faktów.