Cały odcinek był po prostu świetny, jak reszta sezonu siódmego, niemniej scena konfrontacji była tak intensywna i idealnie oddająca kwintesencję Bobby’ego Axelroda, że z wrażenia upuściłem kufel. Do tego „Angel of Death” Slayer’a, których logo widnieje na koszulce Axe’a. Twórcy w stuprocentowej wynagrodzili mi drugą połowę piątego i cały sezon szósty. Będzie mi brakowało tego serialu. Zdecydowanie moje top 5. Pozostało czekać na spin-offy.