Ostatni odcinek zaczyna się tekstem kolesia w czerwonej kurtce i za to plus! Uratował cokolwiek w tym serialu. Powiedział co sama myślałam. Po czym laska, do której nic nie dotarło zrobiła co zrobiła...
Nie dało się polubić żadnego bohatera i mu kibicować. Rozumiem zamiar - chyba - widzimy urywki zmagań ludzi z apokalipsą, nie wiemy co robią, po co, jaki mają plan, ot jesteśmy biernymi podglądaczami - przynajmniej ja tak się czułam. Przez to nie da się zagłębić bardziej bohaterów, ot są i znikają. Pokazano wszystko co najgorsze w ludziach i nieważne czy przed byłeś żołnierzem, zabójcą czy wzorową mamusią (chociaż wzorową raczej nie, którzy rodzice zostawiają swoje dziecko samo??).
Serial pokazuje dobitnie, że swobodny dostęp do broni to prawdziwa katastrofa. Strzelają na oślep do wszystkiego co się rusza, chyba tylko w zombie nie mogą trafić, wręcz boją się celować, wolą się schować.
Ps. I skąd ta dziewczynka wzięła się na stadionie w I sezonie?
Serial dla mnie za bardzo rozwleczony, irytujący