W poszukiwaniu kolejnego serialu, który miał być tylko zapychaczem podczas przerw
wiosennych "moich" seriali, natknęłam się na Bracia i Siostry... Średnia jak na serial na
filmwebie nie za wielka więc pomyślałam - "Cóż rewelki nie bedzie, ale do czerwca dooglądam
aż pojawią się The Suits i reszta.."
Dzięki Bogu że filmweb i ja się czasem mylimy - już dawno ( od czasów ONE TREE HILL-
sezonów 1-6) nie pochłonęłam, nie pokochałam i nie wpadłam w nałóg żadnego serialu jak
tego.. Nie wiem czy najbardziej na świecie uwielbiam ich kolacje z wiadomym tragicznym
końcem gdzie kolejne tajemnice padają jak muchy.. czy może poranne telekonferencje
Walkerów i obok przysłuchujący się partnerzy poszczególnych członków tej zwariowanej
rodzinki , próbujący ogarnąć to własnymi uszami...i rozumem...
Ten serial ma niesamowitą ekipę - Flockhart, Griffiths, Rhys to niesamowici aktorzy których
postacie po prostu przemówiły do mnie mocno.. No i oczywiście Sally Field - piękno, gracja,
duma , talent to tylko kilka z jej imion..
Brothers & Sisters to coś więcej niż serial - to obraz tętniącej życiem rodziny Walkerów, którzy
może do końca nie są perfekcyjni i może nie do końca normalni, ale już po kilku kwadransach
masz ochotę być jednym z nich..
Zgadzam się z tym, bardzo trafnie to ujęłaś. Przypomniało mi się o tym serialu przez Emily VanCamp oglądając "Zemstę", wiedziałem że gdzieś ją widziałem i kiedyś przypadkowo kilka lat temu natrafiłem na jakiś odcinek. Nie żałuję że sobie przypomniałem, wkręciłem się podczas oglądania chcą zobaczyć kolejny odcinek i zmagania rodzinne przy kolacjach aż schodziło do późnych godzin nocnych, których poświęcenia też nie żałuję.
"Bracia i siostry" to niezwykły serial o niezwykłej rodzinie, spektakularne kolacje kończące się kłótniami podczas których wychodzą kolejne tajemnice, bo nikt z rodziny Walkerów nie umie trzymać języka za zębami. Niezapomniane sceny i dobra gra aktorów, którzy mimo odgrywania swoich ról tak czarują widza, że aż się chce być w tej rodzinie. Tak żywiołowych kontaktów rodzinnych nie ma chyba nigdzie, zmiany frontów, opozycje do pozostałych członków rodziny, namawianie, prośby o wpłynięcie na kogoś i rozmowy przynoszą często zabawne efekty.
Ale zawsze jest "ale". Osobiście ostatni sezon odbieram jako najsłabszy. Końcówka 4 sezonu była zatrważająca i skomplikowała... albo raczej dała scenarzystom zbyt dużą możliwość popisania się, co według mnie nie wyszło serialowi i fabule na dobre. Zbyt błyskawiczne zdarzenia nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia. W 5 sezonie wszystko dzieje się nader szybko i pobieżnie, a przy okazji nie rozwiązano kilku wątków. Bo co się stało z Ryanem? Albo z Holly? Albo rozstanie z Justinem, śmierć Roberta, czy ciąża Michelle? Scenarzyści się popisali ale niezbyt trafnie, bo akurat postać Holly i Roberta wnosiła moim zdaniem wiele do serialu.
Tak czy inaczej czas spędzony podczas oglądania był bardzo udany i niejednokrotnie powodował uśmiech na twarzy czy wyciskał łzy :)
Zgadzam się z Tobą całkowicie.. Senator Robert M - to postać bardzo przeze mnie lubiana i już sama śmierć mnie zdenerwowała a późniejszy 5 sezon dokonał tylko dzieła zniszczenia.. Moim zdaniem 5 sezon byl dlatego taki ponieważ wiedzieli że to już ostatni i nie zdążą zamknąć tego wszystkiego.. Szkoda bo Brothers&Sister - albo jak ja to nazywam The Walkers family miał potencjał nawet na 8-9 świetnych sezonów... ale cóż pozostaje nam się cieszyć z tego co jest i wracać do niego co jakiś czas .....
Przymierzam się do tego serialu już od dawna, dzięki za recenzję - zmotywowała mnie do oglądania :). Ze swojej strony polecam "Six feet under" jeśli nie oglądałaś. To mistrz mistrzów.
ja się zawiodłam ,ale może miałam za duże wymagania :p
wielki plus to gra aktorów, reszta IMO średnia
Fabuła jest przewidywalna i to główna wada, ale sam serial jest w sam raz na niedzielne popołudnie. Cięcia w obsadzie w ostatnim sezonie też zrobiły swoje.
tak, to dobre określenie - na niedzielne popołudnie, lekki, łatwy i przyjemny. Jak ktoś takie coś lubi oczywiście.