Wydaję się, że jego każda decyzja w życiu przeszła przez skomplikowany proces myślowy. Kiedy chce kupić płyn do naczyń to z pewnością liczy już możliwe warianty strat i zysków transakcji i inwestycji. Scenarzyści stworzyli dla mnie zdumiewającą postać, chciałbym aby kiedyś z kimś takim zmierzył się Dexter Morgan. Realizm w najczystszej postaci. Jeździ tanim samochodem, chodzi w tanich garniturach mimo, że jest uważany za człowieka biznesu posiadającego sieć restauracji, wtapia się w otoczenie lepiej niż Kameloen. Nie znamy jego kryminalnej przeszłosci z Chile ale po tym jak kartel go nie wykończył na basenie musi być imponująca. Zaryzykował własnym życiem aby pozbyć się największych wrogów wypijając truciznę, poderżnął gardło swojemu człowiekowi nożem do tapet, zdejmując marynarkę uważnie ją składa nigdy nie podnosi głosu. Jego sposób działania jest imponujący. Według mnie on jest sercem 4 sezonu.
Widzę że kolega już na bieżąco. Bycie na bieżąco przy takich serialach to coś strasznego.
Bardzo ciekawe zestawienie, pomiędzy Dexterem, a Gustavo. Tylko zastanawia mnie, kto by wygrał. Oczywiście zważając konfrontacje 1 vs 1.
Dexter już dał się parę razy zaskoczyć, Gustavo znów nie przewidział paru sytuacji (jak np. śmierć Gale'a).
1 v 1 ? Oczywiscie, ze Dexter, zna dosyc anatomie czlowieka, zaawansowane Jew Jitsu i ma bagaż pełen "Przedmiotów z ostrymi krawędziami" i M-99. Gus ma tylko wygadana paszcze i ludzi za nim, a mówimy o 1v1 więc jego ludzie nic mu nie dadzą.
Miałem na myśli konfrontacje 1 vs 1, ale nie taką, że stoją na przeciwko siebie i jest tzw. "solówka". Chodziło mi o wszystkie aspekty, siła, spryt, przebiegłość, opanowanie itd.
albo np tego ze dziadek na wozku wyp ierdoli go w powietrze robiąc mu z ryja galarete w rezultacie czego pier dolnal
Dexter na pewno by go załatwił. Dexter załatwi każdego, choćby prawdopodobieństwo jego wygranej było mniejsze niż prawdopodobieństwo trafienia w totka. Dexter to po prostu superbohater, taki Batman abo Superman a rebour. Postać z bajki. Wszystko mu się udaje, złapanie go jest niemożliwe, nawet gdy od policji oddziela go tylko cienka zasłona z folii. Fring z całą swoją inteligencją, przenikliwością i umiejętnościami taktycznymi nie może się równać z zajebistością Dextera. Gdyby Dexter wkroczył do akcji jako przeciwnik Fringa, sezon 4 skończyłby się po pierwszym odcinku. Albo w ogóle by się nie zaczął.
Dokładnie. Podczas konfrontacji przez cały sezon prawdopodobnie Gustav cały czas by wygrywał, aż do ostatecznej konfrontacji - Dexter zamknięty w tekturowym pudełku o wymiarach 1,5m x 1,5m zostaje otoczony przez 30 członków kartelu wyposażonych w broń automatyczną. Dodatkowo ma przeciętą nożem do tapet aortę i znajduje się na skraju wykrwawienia.
Poprzez szereg zbiegów okoliczności Dexter wychodzi cało z tarapatów, zabija Gustava po czym wymyka się agentom specjalnym z "Miami metro homoside", którzy weszli w posiadanie taśmy na której widać Dextera ćwiartującego zwłoki i pokazującego do kamery swój dowód osobisty. Sprawa zostaje zamknięta ponieważ na zdjęciu z dowodu znajdują się domalowane czarnym markerem brwi - zamiast naszego bohatera aresztowany zostaje Bogdan.
W międzyczasie Dexterowi udaje się w pierwszy dzień otwarcia nowej Biedronki kupić karton świeżutkich pączków w promocji po 20 gr za sztukę. Sezon kończy się cliffchangerem gdy okazuje się, że pączki zamiast dżemu posiadają nadzienie z ohydnego adwokatu o czym dowiaduje się Debra. Ściemnienie.
Taka sama ocena moja, a tak serio, to uważam, że wynik takiego starcia zależałby od tego, w któym serialu by się ono odbyło. Więcej nie muszę dodawać?
Kilkusekundowe rozjaśnienie i krótkie ostatnie ujęcie: obok Dextera, wpatrującego się ze zdumieniem w nadgryzionego pączka z adwokatem, materializuje się tatuś Harry i zatroskanym głosem wypowiada kwestię: "Mówiłem, żebyś zachował większą ostrożność". Napisy końcowe.
A mi się wydaje, że w pączkach znajduje się rycyna, którą uprzednio, jeszcze przed śmiercią, wpakował tam Gustavo wypiekając te pączki i dostarczając je do Biedronki z pewnością, że to właśnie tam znajdzie się Dexter. Gus wszystko przemyślał, a potem i tak go wyratowali.
to jest realistyczna wizja według ciebie? multimilioner który w ogóle nie korzysta ze swojego bogactwa bo nawet nie ma jak? To nie ma najmniejszego sensu.
ŻADEN baron narkotykowy na świecie tak nie wygląda.
A jakich baronów masz na myśli? Zamieszkujących Peru i Ekwador, gdzie mają w kieszeni wszystkie rządowe służby i mogę sobie kupić lotnisko z flotą odrzutowców? Bo w bardziej cywilizowanych krajach tak to wygląda, no chyba że masz na myśli martwego Escobara. Słowo-klucz w tym przypadku stanowi słowo "martwego". Poczytaj trochę o temacie.
Zresztą pisanie, że w ogóle nie korzysta ze swojego bogactwa jest mocną przesadą, wystarczy spojrzeć na jego pozycję - członek zarządu szpitala, sieć prosperujących restauracji, ładny, nie rzucający się w oczy ale imponujący dom, własna armia ochroniarzy. Nie wiem jak ty, ale jak ja bym był baronem narkotykowym to właśnie starałbym tak się żyć - gdybym chciał szastać miliardami pewnie podzieliłbym los innych "legend".
EDIT: Btw, głównym bohaterem serialu nie jest Gustavo, ale White i Jessie, równie dobrze można założyć, że szef ma z tyłu domu własny ogromny harem złożony z przystojnych, latynoskich mężczyzn (bo wydaje mi się, że lubi takie rzeczy) i garaż na 20 luksusowych samochodów.
@ keeveek
A skąd Ty możesz wiedzieć jak wygląda baron narkotykowy na świecie ? Znasz ich tylko z filmów i nie mają nic wspólnego z realizmem.
lol... teraz to dowaliłeś. No ale nie dziwię się, dzieciaki które oglądają tylko telewizję zapominają o tym, że są takie rzeczy jak KSIĄŻKI.
"Zresztą pisanie, że w ogóle nie korzysta ze swojego bogactwa jest mocną przesadą, wystarczy spojrzeć na jego pozycję - członek zarządu szpitala, sieć prosperujących restauracji, ładny, nie rzucający się w oczy ale imponujący dom, własna armia ochroniarzy. Nie wiem jak ty, ale jak ja bym był baronem"
Kolesie z gangu pruszkowskiego mają lepsze domy.
Naprawdę, Rodzina Soprano zrobiła z Ciebie wszechwiedzącego człowieka. Nie oglądaj już tego serialu, bo szkodzi Tobie i zapewne osobom w Twoim otoczeniu.
Póki co, to Ty się pogrążasz pisząc "zamknij ryj". Niestety, ale nie interesują mnie książki o gangsterach, którym zapewne Ty jesteś. Wolę coś z wyższej półki, jak np. Irwin Shaw'a.
No.. czyli przyznajesz, że masz zerową wiedzę w temacie, ale mimo to nadal udajesz mądrzejszego niż jesteś. Gratuluję.
Czyli uważasz, że to, że nie czytałem żadnych gangsterskich książek od razu oznacza, że nie mam kompletnie pojęcia na ten temat? To tak, jakbyś powiedział, że prawo jazdy można zdać tylko znając znaki drogowe.
I nie wmawiaj mi czegoś, czego nie ma. Póki co, to Ty omawiasz parę tematów na tym forum i wypisujesz swoje wszechwiedzące chimery na temat baronów narkotyków i innych bredni. Popieram eleviarta i chicklegenda, a nie Ciebie. Nie tylko ja tak uważam, a to znaczna różnica.
Możesz wspomnieć jakie książki masz na myśli? Bo sporo z nich jest delikatnie rzecz biorąc mało rzetelna, powstająca na takiej samej zasadzie na jakiej powstają filmy czy seriale.
No i czemu zignorowałeś resztę mojego komentarza? Jakich baronów narkotykowych masz na myśli, napisz coś więcej, przytocz jakieś argumenty, przekonaj nas skoro już wywołałeś dyskusję.
Gomorra, Meksykańskie lekcje umarłych, Gangster (levin, garcia) , Europa mafii (Jurgen Roth), tego jest pełno. Nie chce mi się was szkolić. Powiem wam tylko, że złote pistolety, klatki ze zwierzętami zagrożonymi wyginięciem itp itd to nie są wcale żadne bajki.
przykładowe zdjęcia z konfiskaty:
http://img.izismile.com/img/img2/20090728/mexico_drug_lords_seized_00.jpg
http://www.photopumpkin.com/wp-content/uploads/money-1.jpg
Wkleiłeś zdjęcia złotych pukawek i góry forsy. Pytanie tylko po jaką cholerę? Gustavo to wykształcony i piekielnie inteligentny człowiek, myślisz, że potrzebne mu takie świecidełka? W serialu było mnóstwo takich Baronów o jakich mówisz, ale mają to do siebie, że wszyscy są już martwi, a Gustavo żyje.
Napisałeś wcześniej, że kolesie z Pruszkowa mają lepsze domy, ok zgoda. Ale oni też jak serialowi idioci mają to siebie, że siedzą albo nie żyją, nic im z tych domów. Chyba tyle tylko, że żonki mają wygodne lokum :).
Czytasz te swoje durne książki, ale nie potrafisz z nich wyciągnąć żadnych wniosków. Vince Gilligan twórca serialu jak mniemam też je czytał, jednak wyciągnął wnioski i stworzył postać Gustavo.
A teraz przeczytaj jeszcze raz co napisałem. Naprawdę nie widzisz różnicy między Meksykiem, Ekwadorem, Chile czy Pera, a Stanami Zjednoczonymi? Zwróć uwagę, że tam latami zostają niewykryte kilkudziesięcio-hektarowe plantacje marihuany, a ty porównujesz to z sytuacją w tak policyjnym kraju jak USA? W realiach książek które wymieniłeś narkotyki to jeden z najistotniejszych elementów budżetu i aspekt osłaniany przez rząd.
W Stanach jest jak jest i nawet Escobar starał się nie rzucać zanadto w oczy. A co dopiero facet w sytuacji Gustava.
To nie są słowa usera chckengda, tylko elaviart. Odpisujesz nie tej osobie, co trzeba. Specem od baronów narkotykowych już jesteś, teraz naucz się zasad filmwebowego drzewka.
Książę machiavellego i Sun Tzu spotkali się w osobie Fringa. Gus jak przystało na konsekwentnie budowaną postać, po prostu potrafi być bogaty - to wymaga znacznie więcej dyscypliny umysłowej niż ma standardowy mafioz z przyzwoitego filmu/serialu jakimi jesteśmy raczeni. Może szokuje sterylnością emocjonalną ale jak dla mnie świetnie zagrał CEO swojego koncernu narkotykowego. W sumie dobrze że umarł bo na rolę fu*king head of universe chyba nie było miejsca i tak ukradł sporo uwagi widzów z zasięgu Walta. W zasadzie cieszy mnie że nie był typowym mafijnym bucem jakich pełno w filmach. Przykro tylko było patrzeć na scenę jego śmierci - taki niepotrzebny kabaret się tam zrobił.
SPOILER:
Faktycznie, rola świetna. Gra spokojnego, sprytnego, mądrego i bardzo przebiegłego gangstera. Człowieka, który jest przygotowany na wszystko. Faceta z przestępczego półświatka, który sprawy rozwiązuje bez użycia siły - dyplomata. W dodatku ten przejmujący głos. Jedna z barwniejszych postaci - świetna rola. Wielka szkoda, że postanowili go uśmiercić.
SPOILER:
Jak dla mnie wielkie brawa należą się samemu aktorowi. Już w pierwszym spotkaniu w restauracji dał znać swój kunszt. Do ostatniej chwili nie wiedziałem czy Walt się pomylił co do tej osoby, czy też rzeczywiście to jest "this guy". I jego sposób bycia. Z jednej strony uprzejmy, przyjazny człowiek, posiadający sieć restauracji (a także wiele więcej), a z drugiej bezwzględny gangster, boss. Oglądając serial sam czułem się jak Walter lub Jesse - nie wiedziałem co zamierza Gus i jaki będzie jego następny krok. W każdym razie jestem ciekaw co też zdarzy się później. Jak dla mnie - Walt sobie grabi i w końcu się doigra. Najpierw Jane, potem zabawa z Brockiem... W końcu Jesse się dowie.
Giancarlo Esposito - świetny aktor;)
polecam ten film również rewelacyjnie zagrał
http://www.filmweb.pl/film/Fresh-1994-5735
moja hipoteza na temat Gusa jest taka (i ona po części wyjaśnia jego taktykę życiową), że Gus był w przeszłości człowiekiem służb specjalnych (policji politycznej może) za Pinocheta w Chile. Dlatego "potrafi dostrzec coś w ludziach", dlatego ma tak dobrze "rozgryzioną" ludzką psychikę i potrafi manipulować ludźmi. Facet pracował dla służb w Chile i zdobył kompetencje przekraczające umiejętności przeciętnego narko-bossa, który często dochodzi do pozycji głównie przemocą i bezwzględnością. Gdy trafił do USA wiedział, że nie może prowadzić rozrzutnego stylu życia, moim zdaniem nie miał zresztą takich potrzeb - bo wywodził się nie z kultury gangsterów (epatującej kasą, SUVami i złotymi pistoletami), ale z kultury ludzi pracujących całe życie za kulisami. Dla niego "nagrodą" jest poczucie władzy, a nie złota łopatka do góry koki. Wie, że to co widać na zewnątrz jest kluczowe. Taką mam hipotezę - i bardzo żałuję, że już Gusa nie ma. Liczyłam na jej potwierdzenie :)
a i jeszcze zapomniałam o jednym szalonym pomyśle: jak wiadomo reżim Pinocheta była aktywnie wspierany przez CIA. Moim zdaniem Mike, to dawny funkcjonariusz operacyjny CIA, który zna Gusa z dawnych czasów jeszcze. :)
Jak dla mnie to jest on zbyt idealny. Jest jak robot. Czasem się zastanawiałem, jakie w ogóle są jego motywy, skoro poza pracą siedzi tylko sam w domu i gotuje.
Zachęcona dobrymi opiniami zaczęłam oglądać BB. Obecnie jestem po 4. sezonie. Gus, zaraz po Pinkmanie jest moją ulubioną postacią.
Nie czytałam do tej pory żadnych for na temat serialu, i pewnie Ameryki nie odkryłam, ale czy też uważacie, że Frings był gejem?
Ten jego pomocnik, którego zabił Don Salamanca, a którego imienia nie pomnę, musiał być chyba czymś więcej niż wspólnikiem? Gustavo był naprawdę przerażony, kiedy go zastrzelono (a wiemy, że śmierć zwykle nie robiła na nim wrażenia) i praktycznie ryzykował własnym życiem, aby odegrać się na rodzinie Hectora (połknął truciznę). Żył samotnie. Mam wrażenie, że Don Eladio wiedząc o jego orientacji, wpuścił na imprezkę roznegliżowane babeczki, żeby dodatkowo zakpić z Gusa. Wybaczcie mi mego bezsensownego posta, ale jakoś mnie to ciekawi.
Myślę, że w wypadku tego serialu nie czają się z takimi szczegółami. Nie zostawiono by homoseksualizmu jako elementu domysłu dla widzów. Wbrew innym teoriom, powiedziałbym, że Gustav wpierw był jedynie uciekinierem ze swojego kraju, dzięki czego nie doświadczył specjalnie przemocy. Po przyjeździe do Ameryki udało mu się rozpocząć budowę swojego małego imperium, a wreszcie jego aktywność przykuła uwagę ludzi równie wpływowych co bezlitosnych. Śmierć wspólnika-chemika była dla niego takim samym szokiem jakim dla Jesse'ego było zabicie Gale'a, wpierw burząc jego psychikę, następnie budując maskę socjopatii, co w połączeniu ze światem biznesu, w jakim się już obracał, stworzyło Gusa takiego jakiego znamy - bezwzględnego, pozbawionego emocji, kalkulującego na zimno, planującego na 10 kroków przed swoimi przeciwnikami. Zawsze jak najbliżej swoich wrogów. Brak rodziny można uzasadnić w ten samo sposób w jaki sam Gus uzasadnił chęć współpracy z White'em - rodzina i przyjaciele to coś co można stracić, stąd też odseparowanie się od tego typu luksusów, chęć zemsty nawet za cenę własnego życia, żądza objęcia władzy. Jednak finał sezonu 4 udowodnił, że Gus bez Mike'a nie jest taki twardy i niezniszczalny jaki się z początku wydawał.
Gus miał rodzinę. Kiedy Walter przyszedł do niego do domu na kolacje to wspomniał Fring coś o prozwalanych zabawkach przez dzieci oraz że nie gotuje na ostro czy coś takiego,bo dzieci nie lubią. Chociaż nigdy nie pokazali rodziny Fringa.