PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=430668}

Breaking Bad

8,8 295 583
oceny
8,8 10 1 295583
8,8 33
oceny krytyków
Breaking Bad
powrót do forum serialu Breaking Bad

postać Skyler

użytkownik usunięty

Oglądając BB online non stop natykam się na komentarze typu "Zabić tą k...".
Tak samo jest na stronie Anny Gunn. Nikt jej nie lubi. Z drugiej jednak strony ocenianie aktora
przez pryzmat tego, czy ogrywał postać negatywną, czy pozytywną jest moim zdaniem głupie.
Ocenia się to jak zagrał tą rolę, a nie jakie wrażenie po nim zostaje.
To, że Anna Gunn odegrała taką rolę (postać żony Heisenberga, lidera w branży narkotykowej,
mordercy) jest adekwatną reakcją psychologiczną na otoczenie, w jakim Skyler się znajdowała i
z jakimi problemami musiała się borykać.
Jestem chyba jedną z nielicznych osób, które uważają, że Skyler jest potrzebną postacią, bo tylko
ona trzyma jeszcze Waltera przy ziemi, że nie wszystko jest tak kolorowe i poukładane, jak
próbuje sobie wyobrazić pan White.

ocenił(a) serial na 10

Ja też nie rozumiem dlaczego wszyscy tak nie lubią Skyler. Jak dla mnie to ona była potrzebna. Ile razy pomogła Waltowi, prowadziła pralnie brudnych pieniędzy i jak zarąbiście wymyśliła sposób w jaki ją nabyli. Była przedsiębiorcza. A jej reakcje były zupełnie normalne - każdy by sie tak zachowywał gdyby życie mu sie waliło, a ona na pewno tak to odbierała.
Ja ją bardzo lubiłam :)

ocenił(a) serial na 9

Pewnie część tych opinii bierze się z tego, że ma dość...dyskusyjny typ urody. Patrzenie na nią bywało dla mnie momentami męczące, ale staram się nie oceniać postaci przez ten pryzmat. Bardziej denerwowały mnie jej niektóre posunięcia i tak np w przeciwieństwie do opinii nade mną upór przy wykupieniu myjni Bogdana uważam za idiotyzm rozkapryszonej baby.

Ale ciekawa jestem jaki typ kobiety widzieliby ci wszyscy narzekający na Skyler? Może niezbyt rozgarniętą "kobietę gangstera", która nie zadaje pytań i nie chce wiedzieć? Tę rolę akurat pełni Flynn i chociaż trudno winić nastolatka, który jak dotąd żył w dość normalnej rodzinie, że nie nabrał żadnych podejrzeń, to mimo to miałam czasem ochotę nim potrząsnąć, kiedy tak gładko łykał te wszystkie serwowane mu kłamstwa.
A może niektórzy chcieliby żonę, która nad wszystkim przechodzi do porządku dziennego i razem z Walterem wchodzi w ten biznes?

Gdyby Skyler nie była taka jaka jest, to ogromnie straciłaby na tym cała płaszczyzna życia rodzinnego Whitów, bo ta sfera zostałaby bardzo spłycona. Nie byłoby też aż tak wyraźnej przeciwwagi dla postępującej przemiany Waltera, mniej okazji do konfrontacji z jego sposobem myślenia. Być może wtedy do końca żyłby w przekonaniu, że robi to wszystko dla rodziny.

Jestem dopiero po dwóch sezonach, ale muszę przyznać, że Skyler to najbardziej irytująca postać całego show. Zachowuje się, jakby cały czas miała PMS. Upodobała sobie Walta jako bezwolnego pantoflarza-nieudacznika, a gdy ten zaczyna być niezależny i robić coś poza jej kontrolą, to zaczynają się problemy. Jej jedynym sposobem na rozwiązywanie problemów małżeńskich wydaje się być foch, no chyba, że uda jej się wzmocnić kontrolę nad mężem. Chorego Walta traktuje nie jak męża, którego należy ze zrozumieniem wspierac, ale jak dziecko, które wyzdrowieje tylko wtedy, jesli będzie robić to, co ona każe. Jak dla mnie jest to wzór anty-żony.

W ogóle podobny system występuje w zaskakująco wielu serialach. Don Draper z Mad Men, Nick Brody z Homeland, Walter White z BB to bohaterowie robiący różne niedobre rzeczy. Natomiast ich żony - choć same nie robią nic niemoralnego - to mają złe, zaborcze podejście do małżeństwa i małżeńskich problemów, są irytujące i działają na nerwy. A widzowie dużo większą sympatią darzą "niedobrego" męża niż "dobrą" żonę.

ocenił(a) serial na 9
average_joe

Jestem ciekawa jak Twoim zdaniem powinna się zachować żona, która nie budziłaby Twojej irytacji. Przyklasnąć kryminalnej działalności Walta? Czy może udawać, że nic się nie dzieje, tylko cieszyć się z rosnącego majątku? No ale wtedy pewnie posypałyby się argumenty, że interesowna.
Dziwi mnie, że trudno jest ludziom zaakceptować postawę Skyler. Wyobraź sobie, że żyjesz z kobietą długo, macie wspólne dzieci i nagle dowiadujesz się, że ona wplątała się w pranie brudnych pieniędzy, handel ludźmi czy podobną działalność grożąca ciężkim kryminałem i wiążącą się ze śmiercią innych ludzi oraz tym, że może Tobie i Twoim dzieciom grozić niebezpieczeństwo. Rozumiem, że wtedy zaakceptowałbyś bez problemu jej niezależność i potrzebę posiadania takiej interesującej pasji?

SPOILER MAD MENA!
Trochę nie rozumiem porównania z Donem Draperem, bo trudno mi zauważyć, że Betty lub Megan są zaborcze. Betty to wręcz idealna żona wedle pewnych wzorców. Przez długi czas nie wypytuje, nie śledzi, chociaż ma ku temu podstawy. Czy to że w końcu chce znać prawdę na temat prawdziwej tożsamości męża to jest zaborczość? Don tak naprawdę robi, co mu się podoba, chodzi gdzie mu się podoba i sypia z każdą, która mu się podoba. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby to był od początku otwarty związek, ale nie jest. On by się zresztą w takim nie umiał znaleźć, bo jest psem ogrodnika - zobacz odcinek, w którym Megan gra w scenie pocałunku i reakcję Dona (który w tym samym czasie "pocieszał" żonę doktora).

użytkownik usunięty
El_Squonk

Zgadzam się.
Mnie Skyler irytowała, ale właściwie prawie każda z postaci w Breaking Bad była na swój sposób irytująca i w którymś momencie mnie irytowała. Jednak trzeba pamiętać, że dla niej zachowanie Walta było często zupełnie niezrozumiałe. Wiedziała że jest chory na raka, jako żona pewnie jakoś chciała go wspierać, a ten w jej oczach dziwnie się zachowywał, znikał, kłamał, że pracował po godzinach w myjni u Bogdana, a tak na prawdę już dawno rzucił tą pracę, wcześniej był apatyczny nawet w łóżku, innym razem przychodził i praktycznie rzucał się na Skyler, nawet próbując ją zgwałcić.
Trzeba popatrzeć na to z perspektywy Skyler, a nie nas-widzów. My wiedzieliśmy co Walt wyrabiał i dlaczego. Skyler przez dłuższy czas nie. Nic dziwnego, że zachowywała się histerycznie. Brawo dla Anny Gunn-świetnie odegrana postać (zresztą prawie jak każda w BB).

Właśnie zachowanie histeryczne jest dosyć dziwne. Skyler dowiaduje się, że jej mąż ma raka i zaczyna się dziwnie zachowywać. To jest sytuacja, która wymaga wyrozumiałości i pewnej empatii dla chorego człowieka. Histeryczne zachowania, fochy, huśtawki nastrojów, żądania wyjaśnień, szantaż emocjonalny, podejmowanie decyzji za niego... Nie tędy droga.

ocenił(a) serial na 9
average_joe

Ale zachowanie Walta, które niepokoją Skyler nie mają związku z chorobą tylko z jego nowym zajęciem. To nie są działania chorego człowieka, tylko kogoś kto nagle zaczyna mieć sekrety. Wystarczy porównać zachowanie Hanka podczas choroby (chociaż on co prawda nie był zbytnio mobilny wówczas) - on też był opryskliwy wobec Marie i nie chciał jej obecności, ale to jest co innego niż rozpoczęcie drugiego życia.
Jak powinna się zachować Skyler dowiedziawszy się, że istnieje jakiś drugi telefon, że Walt znika nie wiadomo gdzie, albo kiedy on się na nią rzuca w kuchni nie zważając na jej protesty?

El_Squonk

No nie wiem, a może po prostu wystarczyło zdać sobie sprawę z tego, że jej mężowi zostało kilka miesięcy życia? No bo kto w obliczu śmierci do samego końca zachowuje się w sposób racjonalny i przewidywalny?

El_Squonk

Jak powinna zachować się Skyler? Nie wiem jak konkretnie, nigdy nie byłem związany z chorym na raka człowiekiem. Wiem za to, że z pewnością powinna kierować się nie własnym zaborczym pragnieniem posiadania pełnej wiedzy/kontroli nad mężem, ale wyrozumiałością w stosunku do chorego człowieka.

Przypomnij sobie końcówkę pierwszego sezonu, a konkretnie jej rozmówki z Elliotem bez wiedzy i zgody Walta, a także to rodzinne posiedzenie z "talking pillow". Tak właśnie NIE powinna się zachowywać.

A co do Mad Mena, to w przypadku Betty przedstawienie jej jako postaci, którą trudno polubić i łatwo znienawidzić ma dwa aspekty. Po pierwsze, jest fatalną matką, szczególnie w stosunku do córki. Po drugie, to niedojrzała hipokrytka - drugi sezon, każe się Donowi wyprowadzić i przechodzą w tryb separacji. Ale do kogo dzwoni, gdy jej ojciec miał wylew? Komu każe się tam wieźć, spać na podłodze (w międzyczasie inicjuje seks), a później drugi raz wyrzuca z domu (nie zapominajmy, za czyje pieniądze ten dom został kupiony)?

ocenił(a) serial na 9
average_joe

Być może inaczej definiujemy strzelanie fochów, które zarzucasz Skyler. Jest wiele sytuacji, w których przestaje się odzywać do Walta, wychodzi w trakcie rozmowy. Kiedy? Wtedy, kiedy Walt serwuje jej kolejne kłamstwo. W jednej kłótni Walt mówi "I'm trying to talk to you", na co Skyler krzyczy "So talk! Shut up and say something that isn't complete bullshit". I o to się tu rozchodzi - ona wie, że on kłamie.

Rozmawianie za jego plecami z Elliotem i talking pillow to raczej desperacja a nie próba kontrolowania Walta. Skyler nie rozumie, dlaczego Walt odrzuca pomoc, bo nie wie, że on właśnie rozkręca biznesik, z którego planuje sfinansować leczenie. Dla niej oznacza to jedno: szansę na jego życie albo śmierć, więc chwyta się wszelkich metod. A talking pillow wynika z tego, że Whitowie i Schrederowie utrzymują bliskie kontakty i chcą na łonie rodziny rozwiązać problem. Chociaż mnie akurat takie metody nie przekonują, ale być może u innych to działa. Czemu tu nie zadziałało? Bo prawdy Waltera nikt by nie zniósł.

SPOILER
Wracając do Mad Mena, to kwestia bycia dobrą matką i kontrolowanie męża nie są tożsame. Don też na medal ojca roku nie zasługuje. Co do niedojrzałości Betty się zgodzę, co po części wynika z jej wychowania i tego, jakie relacje ma z matką (chłodną i zdystansowaną). Co do separacji i majątku, to nie zapominaj, że rozmawiamy o trochę innych realiach kulturowych, w których kobieta taka jak Betty nie zarabia na utrzymanie rodziny. Dlatego nie puści jednej gałęzi, dopóki nie złapie następnej;) Pomiędzy rozstaniem jednym a drugim mieli lepszy okres, ale (moim zdaniem) to tajemnice Dona i jego problem z tożsamością jest główną przyczyną rozpadu tego małżeństwa. Po tym, jak Don w końcu ujawnił kim naprawdę jest, nie było już szansy na to, żeby ta budowla się nie posypała. Bo czy jest normalne żyć i mieć dzieci z kimś, kto ukrywa swoją prawdziwą twarz, nie mówi nigdy o swojej rodzinie? Jak można coś budować na takiej podstawie? To samo tyczy się Waltera. Być może dla takich mężczyzn istnieją kobiety, które bezwarunkowo akceptują wszystko, co mężczyzna robi, nawet jeśli wiąże się to z kryminałem, zabójstwami i zdradami. Tylko że takie kobiety z reguły robią to niekoniecznie z miłości.

El_Squonk

W porządku, Skyler wie, że Walt nie mówi jej wszystkiego. Być może właściwe relacje w związku też inaczej postrzegamy, ale w moim odczuciu nawet w małżeństwie z kilkunastoletnim stażem powinno być miejsce na pewną niezależność i prywatność. Czy Skyler pozwala Waltowi na wyrwanie się spod pantofla, nawet nie mówiąc już o tym, że człowiek z "wyrokiem śmierci" ma chyba prawo do nie do końca racjonalnych zachowań? Ani trochę, pełna kontrola i podejmowanie decyzji za obojga to jest jej sposób na życie, ku rosnącej irytacji widzów.

No i jeszcze akcja z rozwodem - ona chce brać dzieci (jakby Walt nie miał do nich prawa, a Walt Jr nie mógł już sam o sobie decydować), ona chce brać dom (bo jej się NALEŻY, czyż nie?). Naprawdę, cięzko jest darzyć taką postać jakąkolwiek sympatią.


A wracając do Betty to cóż, gdyby mnie ktoś utrzymywał i dawał zamieszkanie, to miałbym tyle elementarnej przyzwoitości, żeby nie wyrzucać tej osoby z - w końcu jej - domu, tylko sam bym się wyniósł :] Don się nie nadaje do stałego związku z powodu traumy z dzieciństwa, to jest oczywiste i szkoda mi Megan, bo ładna dziewczyna, ale Betty też miała swoje za uszami i za rozpad małżeństwa należy winić także ją.

ocenił(a) serial na 9
average_joe

Ja to widzę tak: kiedy niezależność i prywatność grozi kryminałem, to nie ma miejsca na zrozumienie. Dla mnie jako widza przemiana Walta i jego poczynania są fascynujące, ale chyba nietrudno postawić się w sytuacji żony, która domyśla się, że dzieje się coś ...złego przecież. Trudno od niej oczekiwać, żeby ona też była tym zafascynowana tak jak jestem jako widz. W tej sytuacji nawet plan zabrania dzieci jest dla mnie zrozumiały, bo nowe hobby Walta to nie jest hodowla jedwabników, tylko coś co wiąże się z tym, że jacyś ludzie mogą wykorzystać jego bliskich do wywarcia na niego wpływu (groźby Gusa) albo nawet złożyć niezapowiedzianą wizytę (Todd i koledzy). Cóż w tym dziwnego, że Skyler chce trzymać dzieci z daleka od tego typu konsekwencji?

SPOILER
Pewnie że Betty nie jest bez winy, ale nie zgadzam się z tym, że jak pisałeś na początku, żona Drapera jest zaborcza i jest typem kobiety kontrolującej czy trzymającej pod pantoflem. To Don wiedział o niej wszystko, ona o nim nic. To Don wydzwaniał do psychiatry (czy psychologa, nie pamiętam dokładnie) Betty wypytując go o to, co żona mówi podczas sesji. To Don dał Betty nadzieję na powrót do pracy jako modelka, żeby tak naprawdę wykorzystać to w rozgrywce biznesowej, czego Betty nie była w ogóle świadoma. Już nie wspominając o tym, ze to on ją zdradzał na prawo i lewo. Dlatego to on jest typem kontrolującym i zaborczym, któremu do głowy by nie przyszło, że jego żona mogłaby się zachowywać w podobny do niego sposób.

El_Squonk

Oczywiście nie musi tu być mowy o fascynacji, ale co stoi na przeszkodzie zwykłemu wysłuchaniu motywów człowieka, z którym w końcu żyło się kilkanaście lat? A Skyler ewidentnie nie szanuje Walta na tyle, by chociaż chcieć poznać jego motywację. Dodatkowo dochodzi wyznanie prawdy tej prawniczce od rozwodów, szantaż i wzywanie policji, czy rozkładanie nóg przed Tedem. Niezależnie od zachowania Walta, zachowanie Skyler nie jest odpowiednie.

Betty może nie jest tak drastycznym typem jak Skyler czy Jessica z Homeland, ale jej postać również przejawia niewłaściwe zachowania. Niedojrzałość, egoizm, wyrachowanie i premedytacja, to wszystko jest dobrze widoczne w trzecim sezonie, w procesie ewolucji jej dążenia do rozwodu. W ogóle w tym porównaniu nie chodziło mi tyle o konkretne cechy, co o całokształt, tworzący irytującą i trudną do polubienia postać żony.

ocenił(a) serial na 9
average_joe

Skyler chce poznać motywacje Walta, ale on ich nie ma najmniejszego zamiaru wyznać. Nawet przed samym końcem jest ta idiotyczna w świetle poprzednich wydarzeń bajeczka o pochodzeniu benzyny w salonie. Walt nie wyznałby swoich motywacji nikomu spoza metamfetaminowego kręgu. Nikt by ich zresztą nie zaakceptował, z czego sobie doskonale zdawał sprawę. Czyli sytuacja nie do rozwiązania. Najlepsze jest zresztą to, że sam Walt, człowiek tak inteligentny i przewidujący też sobie z nich sprawę nie do końca zdawał, mamiąc siebie samego i Skyler, że robi to dla rodziny. Tak to było jeszcze w 1. odcinku (nagranie w panice filmiku dla rodziny). Potem to już połknął bakcyla i popłynął. I dopiero ostatni raz widząc Skyler, był w stanie przestać kłamać i powiedzieć, jakie były jego prawdziwe motywacje.

Nie widzę nic złego w wyznaniu prawdy prawniczce (zobowiązanej do trzymania jej w tajemnicy), skoro Skyler była wtedy zdecydowana na rozwód.
Zachowania Skyler to desperacja kobiety, która ze spokojnego życia na przedmieściach została wbrew swojej woli i nie pytana o zdanie przeniesiona do życia "kobiety gangstera" - do którego w końcu próbuje się dopasować. Jak już ktoś napisał, jej zachowania są po prostu reakcją na sytuację, która ją przerosła. Nie wiem, może są na tym świecie ludzie, którzy nie byliby przerażeni odkrywszy, że ich partner staje się kryminalistą, a może nawet byliby wyrozumiali, ale sądzę że to raczej mniejszość. Nikt normalny się nie wiąże i nie trwa w związku z kryminalistą. Można mieć też pretensje o to, że Skyler jako dość bystra babka domyśla się w końcu, jaka jest tajemnica Walta, o co nie pokusili się Walter Jr, Marie ani Hank.

Zresztą dla mnie naprawdę irytująca jest Marie. Kleptomanka wykorzystująca pozycję męża do tuszowania swoich wybryków. Ciągle wypytuje o wszystko, naciąga każdego na psychologiczne wynurzenia, chociaż niczego, co usłyszy nie jest w stanie utrzymać w tajemnicy. Nie denerwuje Cię ta postać?

SPOILER
Wracając do Betty, to niestety trudno mi się dziwić czyjemuś egoistycznemu dążeniu do rozwodu z osobnikiem, który nałogowo zdradza, oszukuje i ukrywa swoją prawdziwą tożsamość. Impuls do rozpadu tego związku pochodził od Dona. Drugie małżeństwo Betty jakoś się trzyma, czego nie można powiedzieć o Donie, który wypłynął na jakiś czas na spokojną powierzchnię, ale tylko po to, żeby dać się znowu porwać przez otchłań, która w nim siedzi.

El_Squonk

Wydaje mi się, że nieco zbyt kategorycznie oceniasz początki działalności Walta. Jest to człowiek oczywiście inteligentny, ale czy przewidujący? Czy prowadząc tak banalne i monotonne życie jak jego można sobie w ogóle wyrobić taką cechę? I czy pod wpływem nieuchronnego wyroku śmierci, nagle znajdując się w zupełnie nowych, kryminalnych realiach, można racjonalnie i rozsądnie przewidywać wszelkie konsekwencje swoich czynów? W moim odczuciu Walt na początku nie był świadomy tego, na co się porywa. Nie znał realiów, nie miał pojęcia o procesie wprowadzania mety do obiegu ani nie znał zagrożeń. Może nawet nie zdawał sobie sprawy z ewentualnych konsekwencji. Jego początkowym zamiarem było wyprodukowanie określonej ilości mety by ustawić rodzinę, samemu nie wychodząc poza laboratorium i nie brudząc sobie rąk. Późniejsze były wpadki i komplikacje, ale jego początkowa idea była chyba najłagodniejszym sposobem na prowadzenie działalności kryminalnej.

Desperacja desperacją, ale rozpowiadanie tak poważnych spraw (ciekawe, czy gdyby prawniczka złamała przysięgę i doniosła do sądu, to Skyler nie uznano by za współwinną czerpania korzyści z przestępstwa?) w gruncie rzeczy obcym ludziom, nie jest właściwe. Być może i co do tego mamy różne opinie, ale dla mnie wtajemniczanie osób trzecich w tak poważne problemy nie ma żadnego uzasadnienia. I z pewnością nie kupuję tłumaczenia Skyler, że chciała się tylko komuś wygadać. Nie wiem też, czy faktycznie nikt normalny nie trwa w związku z kryminalistą - zakładam jednak, że do więzień trafiają też ludzie żonaci i że po wyjściu na niektórych z nich ta żona jednak czeka.

Marie rzeczywiście potrafi być irytująca, ale nie jest nawet w połowie tak jędzowata jak Skyler :]

##
Ja bym raczej twierdził, że impuls do rozpadu pochodził od Betty - najpierw do separacji, a później do rozwodu. Oczywiście, pomysł faktycznego rozwodu pojawił się dopiero wtedy, jak była pewna co do Henry'ego i prawdopodobnie na skutek emocjonalnego rozchwiania po zabójstwie Kennedy'ego, nie wcześniej. Donowi dotychczasowy stan rzeczy odpowiadał, pewnie mu nawet na niej zależało. A na ukrywaną tożsamość spróbuj spojrzeć obiektywnie - Don to dezerter podszywający się pod kogoś, ale na chwilę obecną krzywda nie dzieje się już nikomu. Ożenił się i dostał pracę nie z powodu takiej czy innej tożsamości (czyli imienia, nazwiska,daty i miejsca urodzenia), ale z powodu tego, jakim był człowiekiem. Na wyjawienie takiego sekretu nie ma odpowiednich okoliczności (być może na łożu śmierci?), a zrobienie tego będzie tylko trudne i problematyczne, zawsze będzie rodzić pytania "dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś?". Czy nie najkorzystniej dla nich byłoby, gdyby po prostu nic nie wyszło na jaw?

ocenił(a) serial na 9
average_joe

I tu dochodzimy do końca moich argumentów;) Bo moje stanowisko wynika z tego, że nie uznaję idei bezwarunkowej miłości i bezwarunkowej lojalności. Wszystko ma pewne granice za którymi jest już tylko cierpiętnictwo i masochizm. Dlatego chociaż Skyler zdecydowanie nie jest moją ulubioną postacią, nie uważam jej zachowań za naganne.

SPOILER
Problem z Donem polega na tym, że ta przeszłość się za nim ciągnie i kładzie bardzo ponurym cieniem na teraźniejszości i jego życiu rodzinnym także. Najbardziej dobitny przykład - odrzucony przez niego brat popełnia samobójstwo. Betty było mi przez pierwsze dwa sezony szkoda, Dona zresztą też, chociaż to było trochę inne "szkoda", połączone z jakimś takim politowaniem...

El_Squonk

I ja myślę tak samo, ale jednocześnie wzajemne zaufanie jest dla mnie istotne w zdrowych relacjach damsko-męskich. Właśnie skończyłem oglądać III sezon i Skyler nie jest już taka jędzowata. Szkoda tylko, że do spojrzenia przychylniejszym okiem na motywacje Walta potrzebna jej była dawka kreatywnej księgowości w firmie Teda. Na dodatek jego pobudki przyjęła bezproblemowo.

Podobało mi się to, jakim wsparciem jest Marie dla Hanka po postrzale. Chory na raka Walt nie dostawał od Skyler nawet 1/10 takiego supportu.

ocenił(a) serial na 9
average_joe

Ojeju, to ja Ci tu spoileruję. Myślałam, że masz już całość za sobą. Skyler zmienia się na przestrzeni serialu tak samo jak i Walt, myślę, że może spojrzysz na nią przychylniejszym okiem. Księgowość u Teda też zresztą będzie mieć swoje rozwinięcie.

ocenił(a) serial na 10
average_joe

Masz męża?Jeśli nie,towyobraź sobie,że masz.Żyjecie wspólnie ok.17 lat,cicho spokojnie,bez żadnych ekscesów,macie dziecko,o które dbacie,jesteś znowu w ciąży,Nagle Twój mąż zaczyna się dziwnie zachowywać,znika na całe dnie z domu,często nie wraca na noc i na dodatek nic nie chce powiedzieć.Zastanów się ,co zrobisz?Będziesz siedzieć cicho i cieszyć się,,że Twój mąż być może ma kochankę?Pewnie produkcja narkotyków nawet nie przyjdzi Ci do głowy.Wydaje mi się ,że większość tych negatywnych komentarzy piszą ludzie młodzi lub bardzo młodzi,którzy mają blade pojęcie o życiu w rodzinie jako współmałżonkowie.

sylwiak32

W swojej hipotetycznej sytuacji zapominasz o fakcie, że druga połówka ma nieoperacyjnego raka i kilka miesięcy życia w zapasie. Czy naprawdę każde zachowanie odbiegające od dotychczasowego nudnego, banalnego wręcz życia nieudacznika i pantoflarza na amerykańskich przedmieściach, uznasz za nieodpowiednie? Poza tym, z punktu widzenia nieświadomego obserwatora zachowania Walta wcale nie były aż takie drastyczne, a utrzymywana przez niego sieć kłamstw była całkiem wiarygodna. Gdyby Skyler nie była taka skłonna do kontrolowania swojego uległego męża, to by majaczenie o dwóch komórkach przed operacją zwyczajnie zignorowała.

Mylisz się także co do wieku i doświadczenia osób krytykujących postać Skyler. Zresztą poszukaj w Internecie, panuje zgodne przekonanie, że jest to jedna z najbardziej irytujących postaci w historii seriali telewizyjnych.

ocenił(a) serial na 9

A mnie fascynuje jej przemiana. Początkowo jest czasami irytującą żoną, która podporządkowała sobie całkowicie męża. Walt wyzwala się też spod jej kontroli. Następnie próbuje sobie radzić z prawdą o Waltcie i sama zaczyna przekraczać pewne granice (pomoc Tedowi w fałszowaniu ksiąg rachunkowych). W pewnym momencie (może po wypadku Teda) zaczęło ją to chyba przerastać.
Moim zdaniem świetna postać i dobrze się wpisuje w serial.

Te obraźliwe komentarze na temat Skyler tylko upewniły mnie w przekonaniu, jak świetną aktorką jest Anna Gunn. Gdyby źle zagrała tę rolę, nie odbiłoby się to takim echem. Wypadła bardzo przekonująco, skoro wszyscy psioczą na Skyler ile się da. :)

useless_human

Słusznie. Szkoda tylko, że niechęć widzów do Skyler odbija się na osobie Anny.

ocenił(a) serial na 7

Różnie oceniam jej postać w miarę zmiany jej postawy. Podobało mi się, jak kazała mu się wyprowadzić, gdy tylko dowiedziała się, że ma jakieś nielegalne dochody. Nie chciała, żeby to w jakikolwiek sposób dotknęło ją lub dzieci. Wcześniej jako żona bywała irytująca, ale to raczej zwykłe małżeńskie sprawy. Tym bardziej podobała mi się jej postawa, gdy dowiedziała się od Walta o narkotykach, ale zacząłem czuć wobec niej pogardę, gdy nagle zmieniła swoją postawę na widok pieniędzy. Nagle przestało jej przeszkadzać, czym zajmuje się mąż, a nie dość, że stał się przestępcą, to jeszcze wszedł w jedną z najohydniejszych możliwych gałęzi zorganizowanej przestępczości, narkotyki. Gdy tylko zobaczyła forsę, to nagle zaczęła się angażować, zamiast trzymać się z dala od tego syfu. Chociażby dla własnego bezpieczeństwa. Im mniej wie, tym dłużej ma szansę pożyć. Zacząłem patrzeć na nią nieco przychylniej od sceny rozmowy z Waltem, gdy powiedziała mu, że wciąż była z nim tylko przez swoje własne tchórzostwo. Wiedziała, co powinna zrobić, ale brakowało jej odwagi. Ale ta scena, kiedy spotkali się z Hankiem i Marie i stanęła po stronie męża, a potem zasugerowała jeszcze zabójstwo Jessego... Dla mnie Walt stał się ostatnią szmatą (od momentu śmierci Gusa, gdy dał się ponieść swojemu wybujałemu ego zamiast skończyć z tą gównianą branżą, gdzie kolejne trupy są nieuniknione) i jedyną słuszną rzeczą, jaką zrobił, to zemsta na dawnych wspólnikach w ostatnim odcinku. Skyler stała się taka sama. Gdyby wcześniej poszła na policję albo do samego Hanka, ten może by dalej żył. Mam wrażenie, że mimo wszystko ona w żaden sposób nie czuła się winna jego śmierci.

Powiem tak: Rozumiem, akceptuje a nawet pewnie na jej miejscu zachowywal bym sie podobnie

TO nie jest tak że ta postać jest zła, zle napisana.

Po prostu, po ludzku... jej nie trawie, wkurza mnie, niszczy mi smak serialu jak tylko pojawia sie na ekranie

Czy to oznacza że powinna być inna? Nie, taka jest jej rola, jest logiczna

Po prostu nie trawie jej, psuje mi odbiór serialu i przez nią głównie Breaking Bad nie jest moim top 10. Nie jest to krytyka, po prostu nie lubie irytujacych postaci, nawet jeżeli mają sens.

Tyle

ocenił(a) serial na 9
bartixsan

Uwielbiam Skyler

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones