PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=662945}

Broadchurch

7,9 44 888
ocen
7,9 10 1 44888
7,3 12
ocen krytyków
Broadchurch
powrót do forum serialu Broadchurch

Wtórne i niezbyt porywające. Nie rozumiem skąd tak pozytywne przyjęcie.

Fabuła wtórna, scenariusz oparty na zgranych trickach, bohaterowie mało przekonujący, dochodzenie niezbyt wiarygodne, luki w fabule. Zakończenie naciągane i pozostawiające niedosyt. To nie jest zły serial, ma swoje plusy (dwójka głównych bohaterów akurat jest interesująca, historia momentami trzyma w napięciu), ale zasadniczo nie dorasta do opinii.

Yawner

Ja najbardziej cenię tutaj klimat i wtedy wtórność fabuły czy brak wiarygodności dochodzenia nie zaniża w moich oczach wartości serialu. Do tego trzeba wspomnieć o wspaniałej muzyce Ólafura - ona mnie tu przywiodła :)

Yawner

Moje pozytywne przyjęcie jest stąd, że właśnie czegoś takiego szukałam, a ponieważ podobają mi się seriale w rodzaju "Z archiwum X", "The Killing", to i ten jest ok. Dla jednego wtórność, a dla drugiego klasyka.

ocenił(a) serial na 9
Yawner

Jeśli spodobało ci się "The Killing", to może bardziej docenisz "Gracepoint"? ;)

ocenił(a) serial na 5
tortelini

Wątpię ;)

Yawner

Wtórny? A w ilu serialach masz tak nieudolnie prowadzone śledztwo? W ilu kończy się ono tak dramatyczną dla DS konkluzją? W ilu można zobaczyć, jak bardzo morderstwo rozwala nie tylko życie rodziny ofiary, ale też życie rodziny mordercy, a w gruncie rzeczy wpływa na całą społeczność? W ilu pokazana została agresja otoczenia wobec człowieka podejrzanego o dokonanie zbrodni?
To nie jest serial, który ogląda się dla zagadki, dla klocków układanych przez śledczych. To serial o ludziach w pewnej społeczności, którzy są słabi, zakłamani, mają niejedno na sumieniu - zapewne jak wszędzie, ale Broadchurch to tak mała miejscowość, że atmosfera jest gęstsza niż jesienne mgły nad morzem...
A jeśli nie satysfakcjonuje Cię zakończenie, obejrzyj pierwszy odcinek drugiej serii. Dowiesz się dlaczego :-)

ocenił(a) serial na 9
ACCb

No i trafiłeś w sedno. Niestety wiele osób nie dostrzega głównych problemów jakie serial przedstawił.

ocenił(a) serial na 5
ACCb

Śledztwo w tym serialu było prowadzone nieudolnie na dwóch poziomach - na poziomie uchybień policji pokazanych w serialu (np. nieumiejętność porozumiewania się z mediami) i na poziomie uchybień scenariusza (absurdy typu "do miejsca zbrodni klucze miały dwie osoby, nie interesujmy się żadną z nich przez kilka tygodni"). Taki mix faktycznie jest dosyć niepowtarzalny :)

W ilu serialach można zobaczyć jak morderstwo rozwala życie rodziny? Było w The Killing.
W ilu serialach można zobaczyć jak morderstwo rozwala życie mordercy? Nie wiem, na pewno nie zostało to pokazane w Broadchurch, gdzie życie mordercy zostało rozwalone w ostatnim odcinku w związku z jego aresztowaniem. No szok faktycznie.
W ilu serialach można zobaczyć jak morderstwo wpływa na całą społeczność? Nie wiem, na pewno nie w Broadchurch. To był jeden z największych zawodów dla mnie związanych z tym serialem, gdzie zagadnienie "morderstwo w małej społeczności" nie zostało po prostu sensownie wyeksploatowane. Świetny temat, świetna okazja żeby zrobić coś ciekawego, tymczasem nie licząc zagadnienia związanego z niemal zlinczowanym Jackiem, to generalnie ten motyw nie został ciekawie poruszony. Został zasygnalizowany, jasne, ale na zasadzie pokazania księdza, który mówi że "nasza społeczność przeżywa ciężkie chwile", a nie na zasadzie pokazania, jak społeczność przeżywa ciężkie chwile. Tego mi zabrakło, bo widać było że serial trochę w tym kierunku zerkał, ale nieśmiale i, niestety, ograniczając się do kilku oczywistości i banałów.
W ilu pokazana została agresja otoczenia wobec człowieka podejrzanego o dokonanie zbrodni? Było w The Killing, było też centrlanym puntem wielu pozycji, chociażby dużo lepiej przedstawiającym temat Polowanie z Madsem Mikkelsenem. Inna sprawa, że ten motyw, choć poprowadzony w sposób bardzo przewidwalny i oczywisty, był jednym z najciekawszych w serialu.

Zgadzam się, że to nie jest serial, który ogląda się dla zagadki, ani też dla warto toczącej się fabuły. True Detective nie miał ani jednego, ani drugiego, co nie przeszkodziło mu być jednym z najlepszych seriali ostatnich lat. Tym niemniej w Broadchurch zabrakło tego czegoś, co ma wejść w miejcse zagadki lub tempa. To jest oczywiście kwestia degostibusów, ale ja zupełnie nie odczuwałem tam gęstej atmosfery - a bardzo jej oczekiwałem. Właśnie w tym rzecz, że ta społeczność, o której piszesz, tej atmosfery nie tworzyłą. Ludzie wcale nie byli pokazani jako słabi czy zakłamani - co najwyżej było charakterystyczne dla kryminałów mataczenie, bo ktoś zdradza żonę, ktoś inny poluje w nocy na bażanty, ktoś kiedyś był alkoholikiem (ale już nie jest), ktoś kiedyś siedział w więzieniu (ale teraz jest przykładnym obywatelem), ktoś kiedyś uprawiał seks z 15-tolatką (ale potem się z nią ożenił, więc luzik).

Właśnie w tym rzecz, że oczekiwałem od tego serialu znacznie więcej, iż rozwiązanie ciekawej zagadki czy wartkiej fabuły. Czytałem za co ten serial jest chwalony i właśnie tego od niego oczekiwałem - i tu się najbardziej zawiodłem.

ocenił(a) serial na 5
Yawner

Proszę mi wybaczyć błędy w tekście powyżej - żona mnie popędzała i nie sprawdziłem co piszę :)

Yawner

Pozdrowienia dla żony :-)
A teraz trochę polemiki: w jaki sposób jesteś w stanie odróżnić błędy na poziomie śledztwa i scenariusza? Drugi sezon sporo wyjaśnia i w zasadzie unieważnia tego rodzaju zarzuty.
Nie interesuje mnie życie mordercy, ale rodziny mordercy. Bogu ducha winnych ludzi, którzy odkrywają, że bliska im osoba nie jest tym, za kogo ją uważali, a co gorsza, w opinii społecznej stają się współwinni, bo nikt nie wierzy, że mogliby nie wiedzieć, co działo się tuz pod ich nosem. Jeśli dotyka to policjanta, tym gorzej.
Najsilniejszym punktem tego serialu jest dla mnie właśnie specyficzna atmosfera małego miasteczka z właściwymi sobie relacjami międzyludzkimi, zwyczajność, wręcz nieporadność policjantów, która tu nie jest wykorzystana jak zazwyczaj jako element komediowy, a raczej składnik dramatu i - gra aktorska. Olivia Coleman potrafi zagrać takie niuanse, że chciałoby się jej wręczyć od razu kilka BAFT :-)
Po raz kolejny spotykam się z sytuacją, że ktoś czegoś oczekiwał, a co innego dostał, więc jest zawiedziony i daje na forum wyraz swojej frustracji. Śledzę ten serial na bieżąco, niczego nie oczekując i cały czas twórcy i aktorzy mnie zaskakują. Mimo tego, że mało jest seriali kryminalnych / detektywistycznych, których jeszcze nie znam.

ocenił(a) serial na 10
ACCb

Zgadzam się z przedmówcą.
Serial (sezon pierwszy) skupia się na śledztwie, natomiast drugi - przedstawia relacje międzyludzkie, rozpad więzi rodzinnych, sąsiedzkich i społecznych, tym bardziej widoczny, że rozgrywa się w małym miasteczku, gdzie ludzie są ze sobą zżyci. Pokazuje dramat rodziny, nie tylko ofiary, ale i sprawcy.
Gra aktorska głównych bohaterowów jest na mistrzowskim poziomie. Dodatkowy smaczek stanowią wątpliwości dotyczące poprzedniego śledztwa Hardyego.
O ile pierwszy sezon oceniłabym na 7, to całokształt na 9.

ocenił(a) serial na 5
ACCb

Uwaga na spoilery!!! :) Starałem się pisać tak, żeby nie spalić rozwiązania serialu, a tu czarno na białym jest napisane co i jak się wydarzyło :)

Nie oglądałem drugiego sezonu. Jeżeli "naprawiają" w nim błędy pierwszego, to fajnie, ale to nie zmienia faktu, że w pierwszym sezonie one były - i podejrzewam, że raczej nie zostały popełnione z premedytacją.

Co do tego jak odróżnić błąd śledztwa zamierzony przez scenarzystów od tego, który im wyszedł bo po prostu źle napisali scenariusz - oczywiście nie da się jednoznacznie tego wykazać. Tym niemniej wydaje mi się, że jeżeli serial ma tendencję do pokazywania bardzo wyraźnie pewnych zjawisk, a nad innymi przechodzi do porządku dziennego nawet się o nich nie zająknąwszy, to mimo wszystko te drugie można podejrzewać że po prostu zostały przeoczone przez twórców. Do tego dochodzi fakt, że jakby się nad tym zastanowić, to pewne pomyłki były po prostu tak dramatycznie nielogiczne i głupie, że nawet najbardziej nierozgarnięta policja świata by ich nie popełniła. W szczególności dotyczy to pomijania oczywistych wątków jak pieniądze czy miejsce zbrodni, jak również nie korzystanie z oczywistych narzędzi, takich jak dane od operatorów komórkowych. Mam też wątpliwości co do tego, czy jest realnie możliwe, by pewne rzeczy nie wyszły na jaw (chociażby z danych z komputera ofiary albo z monitoringu sprzed dnia morderstwa), no ale powiedzmy że każdy może sobie swobodnie wymyślić jakiś powód, wyręczając scenarzystów z tego obowiązku.

Co do życia rodziny mordercy, temat w ogóle w pierwszej serii nie był poruszony, bo morderca zostaje ujawniony dopiero w połowie ostatniego odcinka, więc generalnie rodzina mordercy staje się rodziną mordercy dopiero na samym końcu. Wcześniej nie było pokazane w tym względzie nic ciekawego, to może jest dobry temat dla drugiej serii, ale zupełnie nie ratuje mocno przeciętnej pierwszej - w której nie ma (nie licząc ostatnich dwudziestu-trzydziestu minut ostatniego odcinka i zasygnalizowanego jeden raz wątku analogicznego) nic na temat tego jak morderstwo wpływa na życie mordercy i jego rodziny. Nie może być atutem serialu coś, co nie jest jego treścią.

Co do frustracji z tego, że "czegoś się spodziewałem" - no jasne, pewnie że tak. Chociaż mnie bardziej przeszkadzało to, że wszystko to już wczesniej widziałem. Coś, co było świeże w The Killing, stało się strasznie czerstwe w Broadchurch, które mówi dokładnie o tym samym, tylko za pomocą innej palety barw i bez wątku politycznego (który The Killing dodatkowo napędzał). Chodzi mi o to, że skoro już twórcy Broadchurch uparli się zrobić swoją wersję jednego z najgłośniejszych kryminałów ostatnich lat, mogliby chociaż postarać się dać nam coś esktra. Nie zgodzę się, że jest tym małomiasteczkowa atmosfera, bo tej mi właśnie brakowało, w czym dla mnie największą winą są jednowymiarowe postacie drugoplanowe i strasznie płaskie wątki poboczne.

Co do reszty już wcześniej się wypowiadałem wcześniej :)

Yawner

Błędy były popełnione z premedytacją. W sądzie pięknie są punktowane :-)
Fabuła w tym serialu podąża za śledczymi, którzy są jacy są. Z postaci Aleca, o którym wiadomo, że jest najgorszym gliną w UK, David Tennant dowcipkował ostatnio u Grahama Nortona. Alec jest sfrustrowanym, w gruncie rzeczy przegranym na każdym polu (osobistym, zawodowym, życiowym - jest ciężko chory) facetem, który został zesłany na głęboką prowincję i ewidentnie sobie nie radzi. Nie ma przebłysków geniuszu, pyta zawsze jakby obok ważnych kwestii, zapomina o dowodach, nie ciągnie istotnych poszlak, w dodatku nie ma sił ani chęci do pracy. Jego partnerka to podoficer z prowincji, bardzo pracowita i ambitna, ale także niezbyt lotna. Naprawdę uważasz, że śledztwo prowadzone przez tę dwójkę ma się jakkolwiek do innego śledztwa (prowadzonego na serio, nie w tonie komediowym) w jakimkolwiek innym serialu?
Co łączy "Broadchurch" z "The Killing"? Powolne tempo, wiele fałszywych tropów, rozpad rodziny ofiary, a formalnie - rozłożenie jednej sprawy na cały sezon (a właściwie dwa). Czy te podobieństwa - biorąc pod uwagę zupełnie innych głównych bohaterów (ich umiejętności, motywacje, przeszłość, stan rodzinny itd.), różne środowiska, w jakich prowadzone jest śledztwo, różną (prawdopodobnie, bo w przypadku "Broadchurch" nie ma ostatecznej pewności) motywację mordercy i przebieg morderstwa, różny wpływ na miejscową społeczność, wątek polityczny kontra zamknięcie w kręgu osób prywatnych itd, itp. - rzeczywiście upoważniają do stwierdzenia, że "Broadchurch" jest wersją "The Killing"? Bo wiesz, można w zasadzie każdy film/serial gatunkowy skwitować syntezą wskazującą na identyczność pomysłu...
W przeciwieństwie do Ciebie ufam brytyjskim scenarzystom, bo niezmiernie rzadko zdarza im się wpadka. Dlatego nie skreślam "Broadchurch" za domniemane błędy, skoro mają motywację charakterologiczną, a - jak się okazuje w drugiej serii - także fabularną. Kiedy Brytyjczycy sięgnęli po duńsko-szwedzki "Most nad Sundem", udało im się zrobić serial ("The Tunnel") moim zdaniem znacznie lepszy od oryginału. Gdyby chcieli nawiązać bezpośrednio do "The Killing", dodaliby od siebie coś ekstra. Tymczasem postanowili nakręcić kameralną historię o zwykłych ludziach i słabych policjantach... która rozrywa serce, bo pokazuje, że w tle tego, co przyjęliśmy - zgodnie z kilkuwiekową już konwencją - za rodzaj gry między sprawcą a wymiarem sprawiedliwości - rozgrywa się tragedia, której doświadczają wszyscy w jakikolwiek sposób zamieszani w morderstwo.
A poza tym cały czas się zastanawiam, jak udało się twórcom "Broadchurch" stworzyć atmosferę ponurego przygnębienia nie w potokach wiecznie lejącego deszczu w jakichś szemranych dzielnicach wielkiego miasta, ale w pełnym słońcu nadmorskiego kurortu. To jest dopiero mistrzostwo...

Yawner

W drugim sezonie jest więcej o życiu rodziny mordercy, jeśli interesuje Cię ten aspekt, a także o procesie. Mnie jednak bardziej wciągnęła kolejna sprawa i jestem ciekawa co się tam wydarzyło.

Oglądałam The Killing, teraz ten i według mnie są równie dobre, chociaż cenię je za co innego. W The Killing podobało mi się podążanie różnymi tropami razem ze śledczymi, często była to ślepa uliczka, pracowali długi czas nad czymś, co nie wniosło zupełnie nic - innymi słowy samo życie. W Broadchurch natomiast podoba mi się małomiasteczkowy klimat i to, że śledczy nie są superbohaterami, popełniają błędy. W drugim sezonie więcej się dzieje, oceniam go jeszcze wyżej niż pierwszy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones