PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=480993}

BrzydUla

6,4 57 259
ocen
6,4 10 1 57259
5,6 5
ocen krytyków
BrzydUla
powrót do forum serialu BrzydUla

Ulubiona postać

ocenił(a) serial na 8

Kto był waszą ulubioną postacią tego serialu ? Moją violetta, bo dzięki niej ten serial był strasznie śmieszny :D

patryszia_fw

moją Viola i Pshemko :) jej przejęzyczenia powalają :Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubańczykom..heheh :) jest świetną aktorką i ma ładny głos...

ocenił(a) serial na 8
izabela11223

Jeszcze Adam też jest zabawny :)

patryszia_fw

Adam Turek!

Vickynella

Adam Turek, Pani Dąbrowska no i.... Pshemko:-)

ocenił(a) serial na 9
patryszia_fw

1. Marek 2. Pshemko 3. Violetta 4. Adam Turek

Ulę owszem lubiłam, ale znacznie mniej niż tych wyżej, szczególnie po przemianie. Stała się wredna niczym Paulina.

ocenił(a) serial na 7
patryszia_fw

Sebastian też jest fajny ;)

ocenił(a) serial na 8
patryszia_fw

A ja lubię Alicję i Józefa. Ala jest fajna, mądra, pełna ciepła... bardzo kochana.

ocenił(a) serial na 7
aleksandragosciniak00

O nie...dla mnie raczej przemądrzała i wścibska (zwłaszcza w relacjach z Ulą)

ocenił(a) serial na 9
chromczan_fw

zgadzam się i co do Alicji i przesłodzonego, mdłego Józka i oryginalnego Seby. W sumie ranking moich ulubionych, (naprawdę lubianych postaci) wygląda tak

1. Marek 2. Pshemko 3. Violetta 4. Adam Turek 5. Seba i Ula 6. Maciek i Ania

Gdzie Ulka jest trochę "z przydziału" za odcinki do 160, bo potem ją autentycznie znielubiłam.

ocenił(a) serial na 7
Agamnik

Dlaczego znielubiłaś Ulę?
Dla mnie stała się właśnie fajna, bardziej zdecydowana i stanowcza, nie dała już sobą pomiatać jak wcześniej, nabrała pewności siebie.
Chociaż chwilami też mnie irytowała, ale znacznie bardziej lubię ją po przemianie, tak samo jak Marka bardziej polubiłam od tych odcinków.

ocenił(a) serial na 9
chromczan_fw

Przyznam się, że nie wiem co fajnego było w zmienionej Uli i jesteś pierwszą osobą (autentycznie) która ją lubi, a przynajmniej woli tą po przemianie, a biorę pod uwagę najważniejsze fora o tym serialu. Jak dla mnie straciła ona cechy charakteru, za które ją ceniłam do odcinka 180, mało tego, była moją ulubioną bohaterką, mimo dość widocznych wad (choćby wdanie się w romans z zajętym facetem, zgoda na oszustwo, kłamstwo, złamanie wszystkich swoich zasad o których z takim zacięciem wcześniej prawiła). Rozumiałam ją, że dla swojej miłości poświęciła wszystko, nawet to, czym kierowała się w życiu i przekornie podziwiałam ją za to, bo ja bym tak nie potrafiła. Pokazała jakby, że tak postępuje osoba która naprawdę kocha, zaprze się samej siebie, bo tak wygląda miłość i nas- widzów przekonano, że tym właśnie zdobyła Marka.

A teraz Ula po przemianie:
- ja nie miałabym nic przeciwko gdyby była stanowcza i miała własne zdanie, chętnie przyklasnęłabym takiemu pomysłowi. Ale scenarzyści poszli w skrajność. Ula nie była stanowcza, lecz przekonana o własnej nieomylności. Absolutnie nikogo nie słuchała, co ja piszę, nie dopuszczała do głosu. Przez to prawie wprowadziła firmę w kłopoty zdecydowanie gorsze, nawet niż Marek sprzed przemiany, który przy całym jego zestawie wad umiał słuchać, przyznać się do błędu, mało tego, nie podpinał się pod cudze pomysły (scenka jak chce powiedzieć że to Ula przygotowała prezentację). Natomiast Ula wbita w dumę nie widzi przerażenia Adama i tego, że kilkukrotnie próbuje jej coś powiedzieć, przed czymś ostrzec. Mimo wcześniejszych dowodów, mimo tego, że to ją już wcześniej ostrzegał Adam przed próbą sprzedaży firmy Włochom przez Alexa, Ulka znów ignoruje jego słowa i niemalże wprowadza firmę na samo dno, bo przecież po oskarżeniu o plagiat i kradzież pomysłu na kolekcję, FD by się nie podniosło.
- mam pretensję do scenarzystów, że odebrali Uli jedną z jej najlepszych cech charakteru- umiejętność słuchania drugiego człowieka, umiejętność nie oceniania go. Wprost trafiało mnie jak nie dopuszczała do głosu i Marka i Sebastiana i czasami nawet Violetty, która niby taka przejaskrawiona "blondynka z dowcipów" okazywała niejednokrotnie większą dojrzałość i słuchanie samej siebie. A już Ulki protekcjonalny ton w stosunku do Violetty (choćby scena z faxem gdzie wprost nie dopuszcza jej do przeczytania traktując z wyższością i irytacją) jest niemalże nieodpowiedni. Teraz kiedy stała się "ładna" (chodź to kwestia gustu, mnie się nie podobała po przemianie, zabrała ona w kwestii fizyczności Ulce największe atrybuty: świeżość, naturalność, dziewczęcość i piękne włosy) w końcu mogła się odegrać, zacząć innych "traktować z góry", pokazać , że jestem lepsza, kim jestem i ile znaczę, trochę zgodnie z zasadą "zapomniał wół jak cielęciem był" i jak to "przyjemnie" być tak traktowaną z góry, wyśmiewaną. Straszna niekonsekwencja scenarzystów.
- przynajmniej dwa razy Ulka po przemianie ubliżyła Markowi, co mnie jako widza ubodło, bo tego po tej postaci się nie spodziewałam. Ja wiem jaki był i na co zasłużył. Dlatego wcale nie chciałam by mu wybaczyła, z pewnością nie od razu, nie zasłużył na to, ponadto gdyby przebaczenie win przyszło mu znów zbyt łatwo, nie wyciągnąłby właściwych wniosków i się nie zmienił. Ale brak przebaczenia a ubliżenie to nie jest to samo. Już wkurzyła mnie, gdy praktycznie wyrzuciła go z własnej firmy, ale powiedzmy mocno skrzywdzona, nie była w stanie z nim pracować, ok, z trudem kupuję to. Ale potem, jeszcze początkowe jej awantury można tłumaczyć, (choć z coraz większym trudem- odreagowaniem tego co widziała i usłyszała o sobie) to już potem, szczególnie gdy widziała że się zmienił, że plotki okazały się nieprawdziwe i nie wrócił do dawnego stylu życia-nie umawia się z modelkami. Gdy tyle razy zapewniał ją, że się zmienił i że żałuje (scenka po kłótni o Iwonę, gdy mówi, że nie ma dnia by nie żałował tego co się stało, nawet ona tak do niego uprzedzona, widziała że mówi prawdę), pozwolił się poniżyć, pomaga jej nie oczekując niczego w zamian, jest niemalże na każde jej skinienie palcem, mimo to ona nadal nie dopuszcza go do głosu. Tyle razy zapewniała, wprost pouczała go, że najważniejsza jest rozmowa, wysłuchanie drugiego człowieka, a jak przyszło co do czego, to nie tylko nie wysłuchała, ale wydzierała się jak ostatnia... i ubliżała. Scenka z awanturą o róże, gdy nawet nie spytała go, czy to on zrobił, tylko od razu wpadła i zaczęła krzyczeć na niego, mało tego zarzuciła mu że ją nie szanuje, że obraża budzi mój niesmak w stosunku do Uli. I cóż z tego że potem przeprosiła- przepraszam to bardzo piękne słowo, ale tylko słowo, nie cofa powiedzianych wcześniej rzeczy. Przeprosić można za przypadkowe popchnięcie kogoś w autobusie, a nie za ubliżenie i nawrzucanie mu. Przyznam się, że ja bym jej tak łatwo nie wybaczyła i nie przyjęła przeprosin, pisze serio. Sytuacja ta miała dla mnie w końcu jednego plusa, Marek dał sobie spokój z Ulką, bo ta nowa najzwyczajniej nie zasługiwała na niego.
- cały czas Ulka miała wysokie mniemanie o swojej mądrości, od pierwszego odcinka. Owszem była bardzo inteligentna, ale scenarzyści nawet w tej kwestii nie byli konsekwentni, bo potem odebrali nawet tą cechę jej. Po historii z Bartkiem i Markiem Ula miała zmądrzeć, nie być dalej tak łatwowierną i naiwną gąską. A tu co, pojawia się Piotr, o którym Ula nic absolutnie nie wie z wyjątkiem tego, co jej sam powiedział (jestem szczery, prawdomówny, fajny facet) i Ulka niemalże je mu z ręki. Bezkrytycznie wierzy w każde jego słowo, co ten od razu zauważa i bezpardonowo zaczyna nią manipulować. Zmądrzała- nic z tego, nadal jest tak samo naiwna, to Marek się zmienił, ona nie.
Ponadto niekonsekwencją scenarzystów jest to, że Ulka wchodzi tak łatwo w nowy związek po rozstaniu bądź co bądź- sądziła z miłością jej życia. Ile mija- 4 tygodnie, miesiąc? Normalna kobieta w takich sytuacjach unika mężczyzn, przynajmniej na początku jest bardzo nieufna, tym bardziej, że jej poprzedni faceci ją okłamywali i wykorzystali, a ona od razu pakuje się w nowy związek. Nie zauważa żadnej jego manipulacji, że jego każda rozmowa to nawalanie na Marka, czyste obgadywanie go i dyskredytowanie, że nic poza tym ich nie łączy, nie mają wspólnych tematów, nawet tych dotyczących "ich związku", tak jak powinno być. Nawet raz się nie oburzyła, gdy znów Piotr obgadywał Marka- jej byłego, nie zwróciła mu uwagi że to niewłaściwe, że Marek to przeszłość (tak sobie przecież wmawiała), że powinni zająć się sobą, nie zrobiła tego nawet wtedy, gdy Marek przynajmniej teoretycznie został jej przyjacielem i po ludzku powinna go bronić, albo przynajmniej przerwać potok niemiłych słów Piotra- też jej ówczesnego niby- przyjaciela. Marek jaki był taki był, ale jaki kontrast- nigdy tak nie postępował jak był z Ulką, nie obgadywał nikogo z jej przyjaciół lub byłych facetów za ich plecami, patrząc jej prosto w oczy, a mógł w taki sposób "łapać punkty". Nawet nie powiedział Ulce o próbie wyłudzenia pieniędzy od niego za informację o skradzionym samochodzie przez Bartka, bo to by Ulkę mogło zranić, mało tego od samego początku jej bronił, przed pracownikami, rodziną, nawet narzeczoną i przyjaciółmi, nie pozwalał nazywać Brzydulą .
Dalej w Ulce nie odezwała się ani czujność, ani ta jej osławiona mądrość, że coś jest nie tak, że to niewłaściwe, iż facet po miesiącu znajomości chce ją wywieźć na rok albo dłużej do USA i odciąć od wszystkiego i wszystkich, mimo że w domu ma chorego ojca i malutką, kilkuletnią siostrę, którzy ją potrzebują, a sama dobrowolnie podjęła się zadania zostania dużej prezesem dużej firmy i wyciągnięcia jej z kłopotów finansowych. Kłopotów, co warte i konieczne do podkreślenia, których była jako asystentka i pomysłodawczyni była współautorką i w równym stopniu winną co Marek.
Jako prezes szczerze powiedziawszy niczym się nie wykazała, owszem była autorką pomysłu ratowania firmy, ale to właściwie Marek ten pomysł zrealizował, sama by nic nie osiągnęła, kolejna niekonsekwencja scenarzystów. Ja rozumiem, że chcieli w ten sposób zrehabilitować Marka i pokazać ze wcale nie był zły prezesem, w ogólnym rozrachunku to chyba najlepszym, na pewno lepszym niż Ulka czy Alex. Przynajmniej umiał zorganizować pracę w firmie i zarządzać zasobami ludzkimi, on też nie mając żadnych dowodów i powodów uwierzył w Ulę i jej pomysły, pozwolił jej na samorealizację, co u szefów w firmie jest nie do przecenienia ipotrafił rozwiązywać i zażegnywać konflikty (Pshemko), co jest kolejną konieczną cechą dobrego szefa. Niestety według mnie niepotrzebnie zdeprecjonowali przy tym Ulę. Dobijało mnie jako widza jak snuła się cały czas po firmie niczym mimoza z cierpiętniczą miną, zajęta ploteczkami i kawusią z przyjaciółeczkami, mająca jako prezes niezbyt duże pojęcie co się dzieje za jej plecami. Nie potrafiąca wykazać się taktem i dyplomacją (scena z Pshemko i próbą wzięcia jego projektów wbrew jego woli, gdzie ostrzeżenie Marka i przytomność umysłu Izy uratowały to, że nie odszedł z firmy) tak koniecznymi na danym stanowisku. Tam gdzie potrzeba była mało asertywna (w stosunku do rodzeństwa Febo- owszem współwłaściciele, ale to ona była prezesem i rządziła w firmie), a w pozostałych przypadkach zero dyplomacji, czy to w stosunku do Marka, czy Sebastiana, czy nawet Adama- jej niegrzeczne a właściwie chamskie odrzucenie jego zalotów. W takich sytuacjach potrzeba delikatności a zachowała się jak słoń w składzie porcelany zrażając do siebie kolejne osoby stojące bądź co bądź po jej stronie. Nie wyciągała wniosków z własnych błędów do których każdy ma prawo. Z pewnością bardziej lubilibyśmy i doceniali Ulę, gdybyśmy zauważyli, że gdy zobaczyła, że się pomyliła i nie miała racji, to następnym razem by nie powieliła tego błędu. Najbardziej widoczne to było w kontaktach z Markiem, gdzie oskarżała go o wszystko co złe, potem okazywało się że to nie prawda, przepraszała, jakaś aferka i znów pierwszym winnym był Marek. Przy tym jej podejście było strasznie niekonsekwentne, nie wiadomo do końca co się stało, a już on winny i musiał oberwać, oczywiście nie miał szans nawet się wytłumaczyć lub zaprzeczyć, bo go do głosu nie dopuszczono.


Może bym i zdzierżyła tą niekonsekwencje w kreowaniu postaci Uli, może scenarzystom o to chodziło, by pokazać że Ula zraniona niczym zwierzątko, bije na oślep, gdyby chociaż w końcówce się zmieniła. Największym według mnie błędem było pogodzenie głównej pary w ostatnich dwóch minutach serialu. Oni sobie przecież nic nie wyjaśnili, a tyle nawzajem zrobili zła, tyle było miedzy nimi kłamstw, niedomówień, pomyłek. Ja wiem, że ten serial to bajka, ale w normalnym życiu ich związek rozpadłby się po paru miesiącach, a może i wcześniej. Wystarczyłoby, że Ula zobaczyłaby iż Marek rozmawia z jakąś modelką, a to przecież firma modowa i awantura gotowa. Marek na końcu serialu też był zniechęcony postawą Uli, nie miał już do niej cierpliwości i nie miał ochoty na kolejne wojny i brak zaufania, nie przyjąłby kolejnego "przepraszam". Ten związek rozpadłby się szybciej niż zaczął. Ulka wcale nie zaczęła wierzyć Markowi, nie dopuściła go do głosu i nie poznała prawdy o podsłuchanej rozmowie, nic sobie nie wyjaśnili, nie było pokazane jak od nowa uczą się być ze sobą, ufać sobie. Przecież oni nawet raz nie byli na porządnej randce. Ponadto Ulka w przeciwieństwie do Marka kompletnie nie walczyła o ten związek, jakby jej nie zależało. Do tej pory nie rozumiem scenarzystów, czemu ich nie pogodzili podczas wypadku, według mnie to był ostatni dzwonek, by ta bajeczka miała jakiś sens i morał. Czemu Ula nie zadzwoniła do niego, nawet nie spytała jak się czuje, dla mnie śmiesznym jest, że Marek chciał być z taką kobietą, która nawet po jego wypadku samochodowym nie zadzwoniła i nie sprawdziła czy nic mu nie jest. Wygoniła ją Paulina? Przepraszam ale szpital to miejsce publiczne, Ulka niby taka silna i z charakterem, czemu na to pozwoliła? Przecież nie musiała się z nim godzić, mogła pozostawić jemu inicjatywę, był niby jej przyjacielem, mogła po prostu zapytać go o zdrowie, a jak nie chiciała awantury w szpitalu zadzwonić do niego i o to spytać. Czemu nie zrehabilitowano jej "przyjaciółek" a raczej pseudoprzyjaciółek, kumpelek od kawy i plotek, tak jak scenarzyści zrehabilitowali Sebastiana. Czemu widząc jej zagubienie żadna z nich nie powiedziała jej "Ulka jesteś głupia, co ty wyprawiasz, zadzwoń do niego, to twój przyjaciel i jest w szpitalu". Czemu ta niby "mądra" Alicja nie wzięła i nawet trochę wbrew jej woli nie zawiozła jej tam, by w końcu normalnie chociaż raz porozmawiali, tak jak by to zrobił PRAWDZIWY przyjaciel.

To bardzo dobry serial, świetna rozrywka na popołudnie, ale niestety do 180/190 odcinka, potem goni go błąd za błędem, niekonsekwencja za niekonsekwencją. Jestem prawie pewna, że te ploty co się pojawiły wtedy o kontynuacji były dlatego, że i producentów i scenarzystów niemile dotknęła totalna fala krytyki tego serialu, a nawet głosy widzów, że gdyby wiedzieli jak to się potoczy, to nie zaczęliby przygody z tym serialem. A tak to skoro już tyle obejrzeli to wytrwają do końca i dadzą sobie z nim spokój. Ponadto cały czas liczono że może to ostatni błąd i że kolejne odcinki będą lepsze.

ocenił(a) serial na 7
Agamnik

No cóż...szczerze mówiąc dla mnie to tylko głupiutki serialik z serii: "Nie ma nic lepszego do roboty to obejrzę "BrzydUlę" " (chociaż na kilka tych ostatnich odcinków to nawet czekałam)
Nie mam chyba żadnych głębszych odczuć. W każdym serialu czy filmie można się doszukiwać błędów, niekonsekwencji i prawie wszędzie się jakieś znajdzie.
Ja ich tak nie szukam w każdej jak sama powiedziałaś bajeczce, bo nie ma to dla mnie najmniejszego sensu.
Serial jest lekki, można się pośmiać z Violetty, z Adama, fabuła niesamowicie przewidywalna (człowiek po pierwszych trzech odcinkach jest w stanie mniej więcej powiedzieć jak się serial skończy). Tak jak powiedziałam nadaje się na nudę.
Ja nie rozumiem co wszyscy widzą w odcinkach, w których jeszcze brzydka Ula spotykała się z Markiem i migdali przy każdej okazji. Może to dlatego, że nie jestem typową romantyczką i męczyło mnie to już. Ile można pokazywać jak Ulka z Markiem się całują? (W dodatku w takich scenach strasznie zniesmaczał mnie ten jej aparat)
Ja w dalszym ciągu wolę odcinki od 180 w górę.

ocenił(a) serial na 9
chromczan_fw

Rozumiem, dla mnie to też była bajeczka i odmóżdżacz, ale ja akurat z przyjemnością oglądałam bajeczkę o pięknym księciu i Kopciuszku. Nie bardzo zgadzam się za to z migdaleniem, bo w sumie ile było tych ich pocałunków trzy! (czwarty wycięto) przez prawie 170 odcinków, plus scenka biurkowa, nad Wisłą i kilka scenek ze spa w retrospekcjach. No i pocałunek na smaym końcu. Oni w sumie jak napisałam nawet jednej prawdziwej randki nie mieli, bo zawsze ktoś im przerwał. Jak dla mnie trochę mało.
Nie mam pretensji o niedociągnięcia i błędy, zawsze były i są. Mam pretensje o niekonsekwencje, Ula po przemianie stała się inną osobą, z całkowicie innymi cechami charakteru. Niestety dla mnie widać było że brakło scenarzystów którzy nadawali serialowi ton z Maria Czubaszek na czele.
Wioli dla mnie stanowczo było za dużo, jej powiedzonka stały się nieśmieszne i takie wymuszone. To już nie były perełki jak z wcześniejszych odcinków tylko zbitki wymuszonych wypowiedzi, jedna za drugą po kilka/kilkanaście na odcinek (a wcześniej były raz na kilka odcinków) z ciężkim i coraz mniej strawnym humorem. Absolutnie nie śmieszyła mnie scenka z prezentami od Wojtka, butami, napadami Wioli na kuriera by dowiedzieć się kto je śle itd. Zaskakujące jest, że we wszystkich spisach najzabawniejszych powiedzonek Wioli są te wcześniejsze, z pierwszej serii serialu, potem ich się tak namnożyło że zniknęły w świadomości widzów i nie ma ich w tych spisach. Serial jak dla mnie ratuje Łukasz Simlat i jego nieoceniony Adaśko (czapki z głów panie Łukaszu za świetną kreację), Jacek Braciak jako Pshemko i Filip Bobek z Łukaszem Garlickim, a konkretnie rozmowy Marek/Sebastian, ich przyjaźń i naprawdę dowcipne komentowanie rzeczywistości. Zastanawiające jest, że te według mnie wszystkie fajne postacie (naprawdę fajne a nie irytujące) to mężczyźni, chyba pan Jasek nie przyłożył się do kreacji żeńskich postaci, bo nawet te fajne z początku serialu spierniczył (Ula, Wiola, Ala i pozostałe przyjaciółki, matka Marka, nawet Paulina i jej zachowanie w szpitalu).

Agamnik

Zgadzam się z większością tego, co napisałaś. Mam jednak kilka uwag. Ulce rzeczywiście woda sodowa uderzyła do głowy po tej przemianie i zepsuło to trochę wymowę serialu. Uważam jednak, że Ula stopniowo opamiętywała się. Najgorzej było w odcinkach 200-210. Potem zaczynała nabierać pokory. Zresztą i tak dosyć szybko, bo znam parę osób, którym odbiło, ale zaczęło im przechodzić po paru latach, a nie kilku tygodniach :D Po przeczytaniu tego listu od Marka zaczęła się zachowywać prawie jak dawna Ula. Sądzę, że był to prawdziwy przełom.
Jeżeli chodzi o Violę to rzeczywiście była niefajna w stosunku do niej, ale myślę że skoro widziała jak wyglądała "przyjaźń" Violi i Pauli to sądziła, że taką samą przyjaciółką chce ją uczynić Violetta. Nie można jednak zarzucić Uli, że jej nie doceniła. Załatwiła dla niej tę pozycję modelki, a potem szczerze przejęła się jej sytuacją z Arturem i próbowała doradzić coś sensownego. Co do Adama to 100 procent racji - chamsko odrzuciła jego zaloty. No ale przynajmniej zrehabilitowała się przeprosinami i pochwałami no i przejęła się tym, jak opowieścią Ali o traktowaniu Adama przez Aleksa, dlatego dała mu podwyżkę.
W kwestii przyjaciółek Uli: one zbyt inteligentne to od samego początku nie były. Najlepsza jest Ela, która związała się z Rafałem i rzuciła dla niego pracę, pomimo tego że wiedziała jak potraktował Ulkę na Ibero Fashion. :P
Odnośnie do relacji Ula-Marek to myślę, że motorem głownym oskarżeń i kłótni była obawa Ulki o powielenie losu Pauliny. Wydaje mi się, że uważała, że po wejściu w oficjalny związek Marek po jakimś czasie ją także będzie zdradzał.Ulka swoją miłość do Marka i całe zachowanie oparła o zupełnie szalony i naiwny - z ówczesnego punktu widzenia - pogląd, że Marek traktuje ją inaczej niż inne kobiety. Ulka nie brała kompletnie pod uwagę, że Marek może ją oszukiwać tak samo jak np. Paulinę czy Klaudię. Gdy okazało się, że i ją okłamywał to spojrzała na niego z punktu widzenia osoby postronnej. A co ludzie myślą o facecie, który zdradza narzeczoną z kim popadnie ? Że jest puszczalskim cwaniakiem i po przejściowych okresach wierności i tak wróci do dawnych nawyków. Ulka z pewnością tak sobie pomyślała. Stąd teksty typu: "Nie będę twoją kolejną zdobyczą" Jej darcie się na Marka, odsądzanie od czci i wiary to było właśnie uzasadnianiem sobie na siłę tezy, że Marek taki właśnie jest i nigdy się nie zmieni. Powoli jednak rodziła się w niej wątpliwość do tego założenia, a zupełnie upadła po przeczytaniu listu.Oczywiście nie bronię tutaj formy w jakiej to okazywała. Powinna traktować go zimno i obojętnie jak oryginalna Brzydula, a nie drzeć się jak histeryczka, którą przed przemianą nie była. Ulce zabrakło klasy po prostu.
Paulina zaś najwyraźniej musiała do końca pozostać wstrętna, żeby widz był przekonany, iż Marek słusznie postąpił porzucając ją dla Ulki:D
Co do prezesostwa Uli to zgadzam się z grubsza co do większości Twoich opinii za wyjątkiem jednej rzeczy. Ona była asertywna w stosunku do Febów, a zwłaszcza Pauliny. Odmówiła jej przecież kasy na bankiet (choć sądzę, że przesadziła - mogła w końcu spróbować negocjować koszt tej imprezy, zamiast od razu odmawiać) i jeszcze - powierzając Violi modeling - załatwiła dość kulturalnie Paulę.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i sory że się trochę wciąłem :)


PS Zastanowiłem się nad Twoją oceną żeńskich postaci i sądzę, że trochę przesadzasz. Moim zdaniem trudno uważać, że Ala reprezentowała niższy poziom moralny niż Sebastian.

ocenił(a) serial na 9
rafal4792

Bardzo fajnie ze się wciąłeś, miło porozmawiać z kimś, mimo że serial sprzed sześciu lat.
Mam podobnie jak ty, też się zgadzam z większością twojej wypowiedzi, tylko ja trochę inaczej odebrałam niektóre rzeczy i też nie wiem, chyba się źle wyraziłam, bo się nie zrozumieliśmy.
Ale po kolei. Zgadzam się z tobą co do interpretacji zachowania Uli, dlatego też napisałam, że z trudem, ale rozumiałam je i bym zaakceptowała. Chodzi mi o zachowanie w odcinkach 185-210. Zgadzam się z tobą w 100% że Ula nie chciała zostać drugą Pauliną, też tak to odebrałam. Tym jak ją traktował Marek, jak była mu bliska naiwnie sądziła, że jest jedyną kobietą z którą jest szczery. Paradoksalnie to, że Marek nigdy jej nie powiedział że ją kocha i tak późno że woli ją od Pauliny (scena przy regale) przemawiało na jego korzyść. Ulka sądziła że jest z nią „brutalnie szczery” i nie składa jej obietnic i deklaracji których nie może dotrzymać. W sumie w pewnym sensie to była prawda, Marek nie raz mówił Sebastianowi, że trudno mu lub nie potrafi Ulki oszukiwać, ma wyrzuty sumienia. Po Spa przyszło załamanie, ponadto działo się to wszystko w przeciągu 2/3 dni, stąd uderzyło z większą siłą i miało taką rażącą moc. Wszystko zaczęło się od tego idiotycznego kłamstwa odnośnie lunchu z Pauliną. Do tej pory nie rozumiem czemu Marek okłamał Ulkę. Ok, nie chciał jej zranić. Ale przecież Ulka wiedziała, powtórzył jej wyraźnie, że do zarządu będzie narzeczonym Pauli, więc to w sumie by jej nie zdziwiło, mało tego mieszkał z Paulą w jednym domu i spał w jednym łóżku, to Ulę zdecydowanie mocniej raniło niż lunch. Potem już poleciało jak lawina, szuflada i prezenty, a zaraz potem bransoletka, które wprost ścięły z nóg i uczyniły w mniemaniu Ulki z Marka ostatniego łajdaka. Wtedy wszystko co się wydarzyło między nimi stało się kłamstwem i oszustwem albo w celu zatrzymania kontroli nad wekslami, albo sfałszowania raportu. Zarówno randka w pracy, jak i całkiem szczere spotkanie nad Wisłą czy SPA, te sytuacje zaczęły przemawiać przeciwko Markowi jako dowód na chęć jej urobienia, nie na niewyrażone wyznania miłości. Podsłuchana rozmowa zmiotła do końca i nic dziwnego, bo to najpodlejsza rzecz jaka się dzieje między U&M. Ula nie tylko zostaje w niej przedmiotowo potraktowana, ale jak ostatnia … (wywieź ja gdzieś, najlepiej na Malediwy, by ci nie pobruździła). Nic dziwnego że się nie podźwignęła. Tak ad vocem nie wyjaśnienie tej sytuacji jest dla mnie jeszcze jedna niekonsekwencją, to naprawdę było bardzo podłe i nie wyjaśnienie tej sytuacji tkwiłoby między nawet pogodzonymi protami jak drzazga. Stąd z trudem, ale potrafię zrozumieć zachowanie Ulki z odcinków 185-210, bardzo ją skrzywdzono. Ja bym się inaczej zachowała, ale jej zachowanie też można zrozumieć. Wcale nie można mieć do niej pretensji że uwierzyła Izie a nie Markowi, okazała by się idiotką gdyby było odwrotnie (stąd byłam wściekła na Izę ale na Ulę Nie). Rozumiem też, że bała się, że nawet jeśli Marek czy to w rozmowie z nią, czy w sugestiach chce z nią być, nawet oficjalnie, mówi że zależy mu na niej, to jest to chwilowe. Potem jak minie jakiś okres, może nawet jak się pogodzą, zaręczą, może poślubią i przyjdzie proza życia, to ona stanie się druga Pauliną w tym sensie, że ją zacznie oszukiwać i zdradzać, jest do tego zdolny bo już to zrobił. Dlatego też dla mnie coraz mniej do zaakceptowania jest zachowanie Ulki po 210 odcinku. Bo wtedy Ulka powinna zacząć mieć wątpliwości co do tej swojej oceny Marka, bo już jej nie okłamuje, bo walczy, bo po kłótni okazuje się że był niewinny. To co napisałam powyżej, widzi że nie ma tych osławionych modelek z Klaudią na czele o której wspominała Iza, Marek pozwolił się upokorzyć tak, że nie można bardziej niczego nie oczekując w zamian, robi wszystko by pokazać jak się zmienił i nie wycofuje się po porażkach. Przykłada się (w końcu do pracy). Po zachowaniu Pauli mogła wywnioskować, że prawda o zerwaniu Pauliny i Marka jest inna i że to on ją rzucił, więc tu też nie skłamał, zresztą musiała pamiętać sama rozmowę z nią przed wyjazdem do SPA, gdzie tamta była przekonana że ma kochankę i mimo to nic nią nie zachwiało w postanowieniu poślubienia Marka za wszelka cenę. Ula się nie domyślała kto naprawdę zerwał, bo „nie chciała” się domyśleć, jak kiedyś Marek tak teraz ona się oszukiwała że to nie prawda, by nie spojrzeć prawdzie w oczy co do Marka i co do swoich uczuć. List również dla mnie nie był żadnym przełomem, przeciwnie bardziej mnie do Uli zraził. Absolutnie nie wywołał u niej według mnie żadnego wstrząsu, no może poza użalaniem się nad sobą, jak to jej nikt nie rozumie i jak jest jej źle i że teraz biedna będzie obserwować z daleka Marka i Paulinę (podczas gdy mimoza nie zauważa że z daleka Marek obserwuje ją i Piotra, pewnie go to rani i ona nic z tym nie robi). Najbardziej mnie wkurzyła jej reakcja na jego słynne słowa, jak jej pogratulował i życzył szczęścia, bo skoro związała się z Piotrem, to musi go kochać, bo nie byłaby w stanie być z kimś kogo nie kocha. Zachowała się jak małolata, która się żachnęła obrażona, zadarła nosa jeszcze bardziej do góry z miną „nie to nie, będzie następny” (w sumie racja bo zaraz poleciała do Piotrusia). Nie wiem czy tak miała Julka zagrać, ale tak to wyszło. Całkiem realnie biorę pod uwagę że zawaliła tą scenę, bo nie tylko scenariusz „poprzemianowy” jest mało konsekwentny ale i gra Juli również.
Dlatego też ja akurat Ulę gorzej odbieram po 210 odcinku, gdy wtedy właśnie podczas kłótni przed wyjazdem na żagle czy o płatki róż ubliżyła Markowi (a nie wcześniej), mimo że już miała dowody że się zmienił, że list nic nie zmienił, że nie wyprowadziła Piotra z błędu, a nawet utwierdziła go w przekonaniu że są parą, a potem, że jest duża szansa że wyjedzie z nim do Bostonu. W sumie ta Ula mimo że Piotruś manipulant i trochę socjopata, to jego też skrzywdziła. I dla mnie nie można tej sytuacji porównywać ze związkiem Paula/Marek, bo tamci byli ze sobą siedem lat! Byli po zaręczynach, mieszkali ze sobą 5 lat, wspólna firma, rodzice Marka to dla Pauli przybrani rodzice itd. Mimo najszczerszych chęci to nie to samo co miesięczna znajomość, z czego wspólnego „chodzenia” było KILKA DNI i tak w sumie to ona nigdy nie potwierdziła mu, że zostanie jego dziewczyną. Więc ja nie rozumiem jaki problem miała Ula rozstać się z Piotrem dla Marka po liście, zawalczyć o niego, pokazać mu najmniejszym gestem że zależy jej, a nie tylko mu dziękuje za dobrą pracę, bo sama by sobie nie poradziła. Wcale nie było za późno, wymagało to tylko od niej by samej się upokorzyć, po tym jak się go traktowała wcześniej . Bała się że ma jej dość, przecież sama mu wmawiała że jak się kogoś kocha (a już wiedziała że on ją kocha i z listu i z jego zachowania) to nie można tak po prostu przestać … O szpitalu to już napisałam, nie chcę się powtarzać. Dla mnie ta zmiana Uli po liście, czy po zerwaniu (w końcu) z Piotrem, to jest takie nic, żadne podobieństwo z sytuacją Marka. On już po zarządzie (jeśli wsiąść za podobieństwo że zarząd w tym związku był dla Marka był tym, czym dla Uli potem wypadek Marka takim katarsis i wstrząsem) walczył o Ulę, był w jej domu, zniósł ostre słowa Józefa, a Ula co, poszła sobie popłakać do pracy, nie było najmniejszej walki. Przepraszam że tak obszernie piszę, ale chciałam tylko wyjaśnić, dlaczego tak a nie inaczej wnioskuję.
P.S. A propo Sebastiana to się nie zrozumieliśmy, w żadnym wypadku moralnie nie stawiam go wyżej niż Alę. Seba był wielki draniem, choćby za to co wymyślił z Ulką, najpierw uwiedzenie, a potem wywiezienie jej i ukrycie, by nie wyszło to na jaw, by ratować Marka tyłek (i swój przy okazji). Już pisałam że podsłuchana rozmowa to największa podłość jaka się zdarza w serialu, więc nie może być, że autor ten podłości jakoś moralnie wysoko siedzi. Chodziło mi o rehabilitację Sebastiana jako przyjaciela Marka, a nie człowieka. Seba był przeciwko Markowi i Ulce, nie wspierał go, wyśmiewał się, nie wierzył mu. Aż w końcu po historii z Klaudią uwierzył i stanął po jego stronie. Mało tego wspierał go bezwarunkowo, pomagał (ukradł ten spis zadań dla Marka, by choć trochę wkupił się w Uli łaski) nie bał się jej powiedzieć prawdę w oczy, mimo że był na okresie próbnym i choćby za prezenty na cenzurowanym (o podsłuchanej rozmowie nie wiedział) i za to mógł ruchem jednostajnie przyspieszonym` z roboty wylecieć, a dopiero co wrócił. Mimo to nie stchórzył i zawalczył dla Marka. Później jest boska scenka przed bójką, jak w pewnym sensie nie pozwala się Markowi znów upokorzyć przed Ulką i mieć trochę honoru, gdy mówi, że tym razem nie zostaną bo idą grać w kosza i daje jej do zrozumienia, że musi się jednak sama przygotować do spotkania (Marek chciał mu język ukręcić), a potem słynne ośmieszenie się po bójce, gdy by nie wydać kumpla zrobił z siebie idiotę i powiedział że uciekł. Tego mi właśnie brakowało w przyjaźni Uli z Alą. Ona bardzo dobrze wiedziała co Ula czuła do Marka i jak to głębokie było. Potem nawet sama zauważyła jak Marek się zmienił, mimo to nie próbowała jakoś jej pomóc by sobie to wyjaśnili. Ale ok, może nie ufała Markowi, bo go znała tyle lat, potem jeszcze ta nieszczęsna historia z Klaudią, niech będzie. Ale czemu wpychała Ulę w ramiona Piotra? Z jaką nachalnością pytała po kłótni z nim czy dzwoniła do niego, niemalże domagała się tego, ileż razy mówiła jej, że to najbardziej pogodny człowiek jakiego znała mimo, że widziała go dwa!! razy w życiu. Nic o nim nie wiedziała, za to wiedziała, że jej przyjaciółka ma złamane serce, cierpi i potrzebuje czasu by stanąć na nogi. A jako przyjaciółka Ala mnie zawiodła najbardziej w tym momencie, gdy widziała płaczącą Ulę po powrocie ze szpitala od Marka, jakoś wtedy nie była nachalna i nie nalegała na telefon do niego, mimo że widziała jak to Ula przeżywa i naprawdę potrzebuje rady i wsparcia. Ot przeszła zarówno ona jak i pozostałe dziewczyny do porządku dziennego. Dopiero w ostatnim odcinku scenarzyści postanowili to naprawić i strasznie zaczęli z Ali przyjaciółkę robić, co nalega na telefon, nie zauważyli tylko, że to trochę za późno i razi niekonsekwencją, tak jak zachowanie Uli. To miałam na myśli pisząc o braku rehabilitacji, że w odpowiednim momencie (wypadek) tak jak Sebastian wobec Marka, Ala nie stała się prawdziwą przyjaciółką wobec Uli, tylko tyle. Choć przyznam się, że ten cały związek z Józefem, po początkowym uroku i takim życiowym spojrzeniu zaczął być karykaturalny. Józef został na noc u Ali, spotykali się tyle miesięcy, ale mówi sobie na ty, boskie.
A że lubię bardziej Sebastiana niż Alę, nic na to nie poradzę, rozśmieszał mnie naprawdę i za to go polubiłam, ale to nie ma nic wspólnego z tym co o nim myślę, jako postaci. Alexa też bardzie lubię od Ali, a wiem gdzie on „moralnie” stoi.

PS 2. Wracając do Uli jako postaci i Julii i jej gry, co zasygnalizowałam. Nie wiem na ile ja odbieram tak Ulę, bo właśnie taka była w scenariuszu i zamyśle reżyserów, a na ile… Julia nie dała sobie rady jako aktorka. Powiem może na swoje małe usprawiedliwienie, bo czuję że mi się dostanie za te słowa, co ja sobie wyobrażałam. Ula do zarządu mimo zmiany jakie w niej zachodziły, była dość prostą, nieskomplikowaną dziewczyną i gra Juli była naprawdę dobra. Ale i rola nie oszukujmy się nawet jak na serial popołudniowy mało wymagająca, miała po prostu maślanym wzrokiem wpatrywać się w Mareczka, żadne sprzeczne uczucia nią nie targały, a przynajmniej nie tak gwałtownie. Ponadto to, że Julia była amatorką działało na jej korzyść. Była świeża, dziewczęca, tak naturalnie zakłopotana, nieobyta, zdenerwowana. Czasami miałam wrażenie że sama Julia tak się czuła w tym towarzystwie bądź co bądź starszych, bardziej doświadczonych aktorów, dlatego była taka naturalna. Sytuacja się zmieniła kiedy postać Uli się skomplikowała. Po kopie i ciosie jaki dostała od Marka i życia, stała się rozczarowana, zgorzkniała, zraniona, bardzo skrzywdzona, rozżalona, ale nadal zakochana, pełna bólu. Już nie była tą prostą postacią jak na początku. I niestety Julia nie potrafiła dla mnie tego zagrać. Kompletnie nie czułam jej cierpienia i bólu po tym co przeszła, nie widziałam, że to jak rani Marka, rani również ją bo go kocha, nie widziałam skrzętnie ukrywanej miłości. Ula była zimna i wpatrzona w dal jak słup- taka była gra Julki, co powodowało także taki a nie inny odbiór tej osoby przeze mnie. Tak też było w tej scenie, co opisałam powyżej, czyli po gratulacjach Marka i jego wycofaniu się. Julia zagrała ją tak, jakby Marek obraził Ulę a nie wstrząsnął nią tym co powiedział. Jest takie powiedzenie, że czego się nie dogra to się „dowygląda”. Oczywiście nie wymagam tego by Ula „dowyglądała” swojej gry, bo tego nie potrzebowała, ale we wcześniejszych odcinkach, jak była jakaś sytuacja, gdzie nie do końca Julia „dograła” to co powinna, to dopowiedziała, najczęściej poprzez własne myśli lub pamiętnik, dlatego jak najbardziej byłam za nimi. Żałuję że to mocno ograniczyło się w tej części. Może jakby Ula prowadziła dalej pamiętnik, w którym na siłę wmawiałaby sobie jak się wyleczyła z Markoholizmu i tutaj jej ten zimny wzrok, może gdyby było więcej tych monologów wewnętrznych, to ja, bo wypowiadam się w swoim imieniu lepiej zrozumiałabym tą bohaterkę i mniej dla niej krytyczna bym była. A tak to nie wiedziałam kompletnie o co jej chodzi.
A co do asertywności, to chodziło mi raczej jak pozwoliła sobie Aleksowi czy Pauli (głownie jej) do siebie zwracać, dokładnie tak samo jak wtedy gdy była asystentką i to przy ludziach, jak choćby w scenie gdy Ania została sekretarką. Potraktowała Paula Ulę jak gówniarę, a ta nic.

Agamnik

No tak brak pamiętnika rzeczywiście był błędem scenarzystów. Julce byłoby o wiele łatwiej. Co do tego braku walki: Mnie się wydaje, że Ulka miała ogromny kompleks na punkcie Pauliny. Tak podświadomie uważała, że jest od niej gorsza. Nawet kiedyś o niej powiedziała : " ona taka piękna i mądra, też ją bym wybrała" i o Marku: "Rysiów zamiast Mediolanu, też wybrał". Poza tym w tym szpitalu ona nie tyle bała się Pauliny, ile nie chciała patrzeć jak ona się do niego mizdrzy przy szpitalnym łóżku. Nawiasem mówiąc myślę, że paradoksalnie Paulina też była zakompleksiona. Latała jak kot z pęcherzem za facetem, który zostawił ją dla innej, śmieszne.
Jeżeli chodzi o to potraktowanie jak gówniara to Ulka wtedy z ironią powiedziała: "Dziękuję za sugestię " a odcinek wcześniej obsztorcowała Paulę, że ta wybrała modelkę bez udziału wszystkich i zadrwiła z jej autorytetu. W porównaniu z tym jak kiedyś dawała jej sobą pomiatać to spory progres. Zresztą tak w ogóle to myślę, że Ulka zdawała sobie sprawę, jakim upokorzeniem dla Pauli była jej prezesura. Ja wprawdzie nie znoszę Pauli, ale myślę, że to że ex-kochanka jej ex-narzeczonego była szefową JEJ firmy było mega upokorzeniem.

rafal4792

Dodam jeszcze, że poświęcanie się Marka Ulka mogła odebrać jako poświęcanie się dla firmy, nie dla niej konkretnie. Wiem, że to trochę naciągane, ale Ulka poprzemianowa zaczęła myśleć bardziej cynicznie, co jest dość prawdopodobne. Co do Piotra to oni rozminęli się co do znajomości. Ulka chciała mieć w nim przyjaciela, a potem ewentualnie gdy się lepiej poznają to być z nim. Piotr był za to bardzo napalony no i rozwalił system tą propozycją wyjazdu do USA. Moim zdaniem to był swego rodzaju szantaż emocjonalny no chyba żeby przyjąć, że Piotrek był jeszcze bardziej naiwny niż Ulka i jej zachowanie odbierał jako zakochanie bez pamięci. W ogóle błędem było wykreowanie postaci Piotra. W kolumbijskiej wersji uznałem Betty za wariatkę, że od sympatycznego, kulturalnego Francuza wolała takiego niezrównoważonego idiotę jakim był Armando. Piotrek był okropny, w dodatku zagrany przez drewnianego aktora. Gdyby był jak np. ten Francuz to widz lepiej by rozumiał to, że Ulka miota się między nimi. Moim zdaniem twórcy serialu mieli taki zamysł, że Ula wybiera pomiędzy gościem ze swojego świata (piotrek) a Markiem. Tak samo jak wcześniej Marek pomiędzy Paulą a nią (abstrachuję tutaj, że Marek miał 100x bardziej złożoną sytuację). Ale Piotrek był taki, że nikt nie miał ochoty mu kibicować. Co do zachowania Ulki po odcinku 210 miałem na myśli raczej to, że jej minęło to pierwsze zachłyśnięcie władzą i złagodniała trochę w stosunku do otoczenia, a nie Marka konkretnie.
Ala natomiast uprzedzona do Marka była i uważała, że on nie nadaje się na partnera życiowego w ogóle. Nie wiem, może dlatego że znała go od dziecka i uważała że całe życie będzie Piotrusiem-Panem. A może dlatego też, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Bo wprawdzie nie powiedziano tego wprost, ale na podstawie pewnych aluzji wydaje mi się, że Krzysztof też brykał z modeleczkami dopóki go siły witalne nie opuściły. Tak czy inaczej nie powinna była wtrącać się tak nachalnie w życie Uli. Na jej usprawiedliwienie mam to, że ona nie chciała wcale źle, tylko jej wyszło inaczej. Chociaż jak przypomnę sobie jak namawiała Ulkę w ost. odcinku żeby zadzwoniła do Marka to może faktycznie Alka była głupia i chciała, żeby Ula miała faceta jakiegoś tam byle by był :D Zresztą ona z taką ciapą jak Józef raczej nie będzie miała żadnych takich problemów, więc analiza takich sytuacji jej raczej nie dotyczy.

ocenił(a) serial na 9
rafal4792

mieliśmy identyczne odczucia, ja też w kolumbijskiej wersji wolałam Michela niż Armando, tak w sumie, to on się zmienił, ale rozumu to mu bardzo nie przybyło.
Co do Ali, to mnie nawet wydaje się, że ona z którymś ze starszych właścicieli romans miała. Razm mi się wydawało że ze starym Febo (jak opowiadała o ukochanym, który zginął w wypadku) a raz że to chodzi o ...Krzysztofa. Nigdy nie zapomnę tego spojrzenia jakie posłali sobie w tej ich firmowej kuchni (jak dobrze pamiętam to był odcinek gdy zwolniono Ulę na początku), czemu było to zatrzymanie spojrzeń na chwilę i takie znaczące, a potem zakłopotanie. To zagranie nie mogło być przypadkowe. Na dodatek wcześniej Helena powiedziała płaczącej Pauli, że Krzysztof też taki był jak Marek, faceci muszą się wyszumieć, a potem mądrzeją (w sumie Krzysztof to się niewiele zmienił, zawsze mnie rozwalały jego komplementy wobec Ani :D:D). Cóż niedaleko pada jabłko od jabłoni...
I te teksty w łazience do Uli, gdy mówiła że wie coś o tym, jak Ulka jej mówiła o romansie z Markiem i by nie wierzyła że to się kończy inaczej.
Sama to podejrzewałam, w serialu to nie jest dopowiedziane, może też dlatego była do Marka jako jego syna uprzedzona, tym bardziej, że widziała wykorzystane i porzucone poprzedniczki Uli. Mimo wszystko dla mnie to jej po wypadku nie tłumaczy.

Agamnik

Pozwolicie, że ja też się 'wetnę', bo mam parę uwag:)

Agamnik, bardzo podoba mi się Twoje postrzeganie Uli/Julii po przemianie. Ja też oglądając te późniejsze odcinki czasami zastanawiałam się, czy to tylko wina źle rozpisanej roli, czy może jednak Julia nie poradziła sobie ze zmianą. Bo zagrać kobietę oszukaną, głęboko skrzywdzoną a jednocześnie nadal bardzo 'kochającą' nie jest łatwo i taka młoda i niedoświadczona aktorka mogła tej roli zwyczajnie nie udźwignąć.
Nie potrafię również zrozumieć, dlaczego scenarzyści nie wpisali w scenariusz przynajmniej jednej, rozmowy lub nawet kłótni, ale sceny, w której Marek wyjaśnia Uli przynajmniej tą niefortunną rozmowę z Sebastianem po zarządzie. Zgadzam się, zgadzam się w zupełności, że ta podsłuchana rozmowa tkwiłaby pomiędzy Ulą i Markiem jak cierń i to ich nagłe pogodzenie się bez słowa wyjaśnienia sobie tylu nieporozumień położyło zakończenie serialu. Bo o ile można założyć, że sprawa ze ślubem po części się wyjaśniła (Ala: „z tym ślubem to prawda”), to z Claudią jednak nie do końca. Oczywiście przyjmując, że skoro Claudia nie pojawiała się w firmie i nie afiszowała się 'intymną znajomością' z Markiem, to Ulka mogła sama się domyślić, że rewelacje Izy były przesadzone, ale jednak to Marek powinien spokojnie, poważnie i bardzo, bardzo szczerze Uli to wszystko wyjaśnić. Tego zdecydowanie zabrakło.
Zgadzam się z prawie wszystkimi waszymi wnioskami, ale zupełnie nie zgadzam się co do Ali. Była prawdziwą przyjaciółką, tylko w odcinkach 'poprzemianowych' postawiono już nie na dobry scenariusz, a na zatrzymanie widza przed telewizorem. Zabrakło konsekwencji, logiczności i spójności. I tak bardzo przypomina mi to IV część Magdy M, drugi serial TVN-u, który oglądałam z przyjemnością, a którego zakończenie mnie dobiło, bo z miłej i sympatycznej głównej bohaterki zrobiono pustą, obrażoną na cały świat księżniczkę, a z jej przyjaciółek dorównujące jej głupotą pseudo przyjaciółki...

A wracając do Ali. To ona jako pierwsza domyśliła się skrytej miłości Uli i nie potępiła jej za to. Przeciwnie, wspierała ją, a to, że ciągle powtarzała jej, iż Marek wykorzysta ją i porzuci, to tylko dla jej dobra. Znała Marka od 15 lat („Znam Cię od 15 lat, wiem jak żyjesz, ona naprawdę do tego nie pasuje”) i wiedziała, że Ula będzie tylko cierpieć. Poza tym ja też odniosłam wrażenie, że Alę i Krzysztofa połączył kiedyś przelotny romans (a' propos, podoba mi się to niedopowiedzenie w serialu) i zdawała sobie doskonale sprawę, czym ta miłość dla Ulki się skończy. Powtarzała jej ciągle, że Marek nie zostawi Pauliny nigdy dla nikogo (kto by wtedy pomyślał, że się myli), ale tuż po zerwaniu podczas rozmowy w toalecie nie krzyczała na Ulę, nie wynosiła się (a widzisz, ja miałam rację), tylko po słowach Uli, że chce zostać sama, powiedziała ze łzami w oczach: „przyjdę do ciebie później, co...”. Chciała ją zwyczajnie pocieszyć, nie pouczać.
Zauważcie, że przez ten cały czas była bardzo dyskretna, o co Iza miała do niej przecież pretensje (Ela na szczęście niczego wcześniej nie zauważyła).
Nie wiem, dlaczego scenarzyści prowadząc postać Ali, w drugiej części serialu wypaczyli zupełnie jej słabość do Ulki, jej mądrość, życiowe doświadczenie i ogólne zachowanie.
Pisałam o tym w innym wątku, nie będę się powtarzać, ale ja poszłabym w zupełnie innym kierunku. Ala już po rozmowie z Markiem po powrocie z odwiedzin Uli na Mazurach, a może nawet jeszcze przed wyjazdem, domyśliła się , że Markowi naprawdę na Uli zależy, że też się zakochał, a ponieważ dla niej najważniejsze było szczęście Uli (była dla niej jak córka), to prawdziwa przyjaciółka wiedziałaby, że Ula może być szczęśliwa tylko z nim i dążyłaby do tego, aby ich pogodzić, albo przynajmniej uświadamiać jej pewne fakty, których oszukana i skrzywdzona dziewczyna nie widziała, nie chciała widzieć.
Bardzo polubiłam Alę z pierwszej części serialu, jej relacje z Józefem też mi się podobały i dlatego jeśli myślę o Ali, to oddzielam jej bohaterkę sprzed przemiany Ulki od tej po przemianie. Dla mnie to zupełnie dwie różne osoby (podobnie jak Ulka) i zupełnie szczerze mam żal do osoby odpowiedzialnej za scenariusz...

ocenił(a) serial na 9
ariana_FB

jeśli tak spojrzeć na problem, to ja też zdecydowanie wolałam Alę sprzed przemiany, wtrącała się, ale czasami a właściwie zawsze przyjaciel jest od tego, by powiedzieć prawdę w oczy, nawet tą bolesną. Podobało mi się ich rozmowa w samochodzie, jak niemalże nietaktownie powiedziała Ulce że jest bezmyślna w kontaktach z Markiem, kompletnie nie zauważa swojego zaślepienia, brnie do niego jak ćma i właściwie w zawoalowany sposób jej mówi, że tak potępiała wszystkie dziewczyny, a niemalże na jedno jego skinienie godzi się na randki z nim czyli de facto zostać jego kochanką. Gdzie są te jej pełne potępienia spojrzenia, zasady, moralność, którą próbowała uczyć i je i jego. Czy zdaje sobie sprawę, że w sumie wcale nie jest od nich lepsza, one też uciekały na spotkania z nim tylnymi drzwiami w FD. Strasznie mi się to podobało, mimo że tekst ten spłynął po Ulce jak po kaczce.
Ale nic nie poradzę, że Alka z drugiej części popsuła mi odbiór i to mocno, nie tylko jej jako kobiety, ale i przyjaciółki Uli, ta niekonsekwencja, którą zasygnalizowaliśmy. Nie była moją ulubioną bohaterką, chociaż ją ceniłam (z PRZYJACIÓŁEK Uli najbardziej) i niestety to zniknęło. Dla mnie prawdziwym przyjacielem był Maciek, czasami nieznośny, też we wszystko się wtrącający, bezczelny (jego odzywki i zagrywki i do Uli i szczególnie Marka z odcinków 90-120, nie miał prawa być dla niego tak chamski, tym bardziej że to Marek mu płacił jakby nie patrzyć, jeszcze wtedy nic nie zrobił Ulce, to raczej ona się mu narzucała, a zresztą była dorosła i wiedziała co robi). Potrafił naprawić swój błąd i jako jedyny widząc że Ula nadal kocha Marka i jest szansa że ten się zmienił robił wszystko, by zagrzać ją do walki, mimo że sam osobiście go nie znosił (w przeciwieństwie do Ali, która chyba lubiła Marka, mimo to wpychała Ulkę w ramiona Piotrka).
Dlatego to moje całkowicie subiektywne uczucie, do którego się przyznaję, lubię Alę co najwyżej średnio i tylko za odcinki do 175.

Agamnik

"Co do Ali, to mnie nawet wydaje się, że ona z którymś ze starszych właścicieli romans miała. Razm mi się wydawało że ze starym Febo (jak opowiadała o ukochanym, który zginął w wypadku) a raz że to chodzi o ...Krzysztofa."

Tak kojarzę, że ze starym Febo raczej nie. W serialu wyraźnie jest powiedziane, że Agnieszka i … (nie pamiętam imienia) zginęli w wypadku osierocając dwójkę dzieci, Paulinę i Aleksa. A w samochodzie Ala zwierza się Józefowi, że jej narzeczony zginął w wypadku samochodowym na miesiąc przed ślubem, czy jakoś tak. W każdym razie NARZECZONY, nie żonaty kochanek z dwójką dzieci.
Ale romans Ali z Krzysztofem jest jak najbardziej prawdopodobny i stąd pewnie to zdrowe podejście Ali do zaślepienia Ulki Markiem. Mogła z własnego doświadczenia wiedzieć, jak kończy się romans z Dobrzańskim, bez znaczenia, seniorem czy juniorem...

patryszia_fw

Violeta, Pshemko, Adaś Turek i Dąbrowska. ;)
Dzięki tej czwórce serial był strasznie śmieszny. ;)

Darzyłam też sporą sympatią Alexa i Marka.

użytkownik usunięty
patryszia_fw

1.Ula 2.Marek 3.Seba(po prostu uwielbiam te jego rozmowy z Markiem)
4.Alex 5.Violetta

ocenił(a) serial na 9
patryszia_fw

Sebastian. Mało się o tym mówi bo to taka telenowela o miłości, ale przyjaźń Marka i Sebastiana jest bardzo fajna.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones