Pierwsze dwa sezony oglądałem z wypiekami na twarzy.
Petarda.
Jednak od 3 sezonu ewidentnie coś się zacięło.
Wszystko zwolniło, pojawiło się dużo moralizatorskiej gadki i wczuwania się w to co przeżywa głównie Lindsey.
A gdzie reszta? Alvin który z czapką się nie rozstaje ,(co jest skrajnie irytujące) czy Burgess której mimika twarzy i ogólnie pojętą obojętność irytuje...
Ogólnie serial jest niezły. Gdyby utrzymać tempo i rozmach pierwszych sezonów to pewnie byłoby lepiej...