Interesujący odcinek, skupiający główną uwagę na Callie i Arizonie.
30 dni przerwy..30 dni, gdy było widać, że to Arizona jest silniejsza, ma więcej "racji". Według
mnie to było czysto egoistyczne ze strony Callie, przespała się z Arizoną na dzień przed końcem,
wiedząc, że dosłownie dzień później ma jej do powiedzenia tak gorzkie słowa. Może i czuła się
bardziej free, ale były momenty gdy była nieszczęśliwa.
W czym jej Arizona przeszkadza w spełnianiu się zawodowym, leczeniu ludzi, naprawianiu tego
co nienaprawialne..?
Czy związek nie jest przypadkiem kompromisem, gdzie powinniśmy nauczyć się kochać nie tylko
siebie ale i drugą osobę?
Ten odcinek ryje banie. Już tyle było wątków poświęconych związkowi Arizony i Callie i znowu powrót... Jak można to ciągnąć tyle czasu... Zawsze jakies ich humorki.
Mam czasem wrażenie że ich związek odgrywa "wielką rolę" w tym serialu...
Gdzie się podziało to tempo zwrotów akcji, ciekawe przypadki, jak w pierwszych sezonach, że nie można było oderwać oczu.
zgadzam się, ile można, strasznie to nudne, ale z 2 str to chyba już koniec ich związku :) związek Meredith niestety też podupadł :/
Ten "serial medyczny" zrobił się stricte miłosny. ER jest lepszy jeżeli chodzi o medycynę.
moim zdaniem nie było egoistyczne, egoistyczna to jest Arizona i to od początku, drażni mnie strasznie. Odcinek nudnawy moim zdaniem, ALE widzicie to, że Callie zbliża się do Huntera coraz bardziej :D ? węszę tu przyszły związek, zwł że oboje bardzo pragnęli dzieci, ale partnerzy im nie chcieli ich dać.
Tylko nie Owen z Calli złamie się wtedy oni do siebie nie pasują wizualnie, nie wspominając już o charakterach. NIECH SLOAN WRÓCI NAWET ZZA GROBU
haha też sobie nie wyobrażam tej dwójki razem. owenowi zawsze podobały się takie szczupłe laski, Callie kompletnie nie pasuje, no i nigdy nie było między nimi chemii ani nic, wiec to by było strasznie nienaturalne
Moim zdaniem żadna z nich w tym momencie nie była egoistyczna. Callie zrobiła im po prostu przysługę.. no przyznajcie tak szczerze..przecież ich od pewnego czasu się już oglądać nie dało i modliłam się żeby Shonda coś z tym w końcu zrobiła. Między nimi brakuje tego co było kiedyś. Właściwie to całemu serialowi tego teraz brakuje. W tym odcinku wyszedł na jaw ten cały ból, który siedział gdzieś tam głęboko ukryty. Większość z was twierdzi, że Callie zawsze wszystko dla Arizony robiła ale czy na pewno? Ok, nie podobało mi się, że Arizona samotnie przeniosła się do Afryki ale bardziej nie podobał mi się fakt, że Callie raz, dwa i wskoczyła swemu kumplowi do łóżka i jeszcze zaszła w ciążę. Postawcie się na miejscu Arizony. Pragniecie spełniać się zawodowo, trafia się okazja jedna na milion, ok, w przypływie emocji decydujecie się wyruszyć same ale każdy kolejny dzień jest udręką bez ukochanej osoby więc wracacie i co? Ups, ukochana zaszła w ciążę ze swoim przyjacielem, który mieszka obok i pracuje w tym samym szpitalu. Jakoś nie przypominam sobie, żeby Arizona co chwilę jęczała z tego powodu i podziwiam ją, że zdecydowała się być z Callie i każdego dnia wiedzieć, że prócz niej jest jeszcze ktoś nawet ważniejszy i kto będzie już zawsze - Mark.
W tym odcinku Arizona miała rację, że Callie podejmuje decyzje za nią i to ją bolało. Z kolei Callie dalej wytykała jej zdradę. Ta cała kwestia "Dawaj, zatrudnijmy surogatkę" od początku mi się nie podobała i takie to wszystko mdłe się stało między nimi. Szkoda. Kiedyś to była moja ulubiona para ale teraz już patrzeć nię mogę na nie...
Cristina odeszła i serial się posypał już całkiem. Mer bez Cristiny nie istnieje. Jest bez wyrazu. Ta cała Jo od Alexa to też jakaś parodia. Powinni zakończyć serial wraz z odejściem Cristiny i tyle
Wszystko sie zgadza Yang nie ma i serial sie sypnal, Mer i Dereka praktycznie nie ma, dziewczyny sie rozstaly panuje chaos, kocham ten serial ale boje sie ze niedlugo nie bede miec po co go ogladac...
Zgadzam się... Gdzie jest centralna postać serialu, nasza Meredith?! Kogo obchodzą Callie i Arizona??? Wywalić je z serialu, błagam...
Głupoty piszecie, że Callie nie opłakiwała rozstania z Arizoną. Jeszcze raz obejrzyjcie sobie te odcinki. Było kilka scen jak płacze, nie chodzi do pracy. Szczególnie w pamięci mam scenę jak je śniadanie z Christina, która zerwała wtedy z Owenem i obie płakały patrząc na siebie. W serialu było to pokazane telegraficznie, ale nie wiadomo ile tygodni minęło dokładnie.
Cristina wtedy nie zerwała z Owenem, wzięli wtedy ślub niedawno :) Jeśli oczywiście chodzi Ci o ten odcinek z remizą i obcinaniem włosów. Cristina przechodziła wtedy załamanie nerwowe związane ze strzelaniną.
Zerwali właśnie bo nie mógł się zdecydować między nią a Teddy, to było przed strzelaniną. https://www.youtube.com/watch?v=Rcm3vXequ9s
Hmm... ale zaraz - przecież Arizona dostała ten grant w Afryce już PO strzelaninie. Była o nim pierwszy raz mowa w odcinku, który wyglądał jak reality show.
A ich zerwanie bo Arizona nie chciała dzieci? Kiedy było? Przed strzelaniną, bo jak tylko zostały ewakuowane ze szpitala to się pogodziły.
Aaa, o tym mówisz! A to tak, jasne :) Nie dogadałyśmy się w takim razie. Ja miałam na myśli zupełnie inny moment w serialu.
Więc po co się tak upierać ;) dałam link do tego momentu, jest smutny, ale ja sie na nim smieję jak szalona :P