Z sezonu na sezon coraz słabiej jakbym widział "Herosów" . Teraz dałbym 5 ,ale ze względu na
stare czasy 7
Kiedyś bardzo lubiłam ten serial, ale jakoś od 6 sezonu zaczął się psuć. Ostatnie trzy sezony to już porażka i nie wiem jak można robić 11,a potem 12.
Cristina odeszła i bez niej to nie to samo, a twórcy wymyślają kolejne bezsensowne wątki. Nowa siostra Mer, ma się pojawić wątek miłosny Amelii i Owena.Moim zdaniem ten serial powinien już się skończyć.
dokładnie takie samo mam odczucie. Wszystkie sezony wraz z 6 były super. od 7 zaczęło się pieprzyć...
Autorzy nie wiedzą kiedy się wycofać i ciągną coś co już od dawna nie ,żyje .A może robią to by kiedy się skończy nie odczuwać smutku i niedosytu po serialu XD
w ogóle te niby efekty specjalne z 1 odcinka(scena z helikopterem) masakryczne jakieś. Strasznie sztuczne. Wygladaly jak z jakiegos taniego serialu.
zgadzam się z Tobą. stare Grey's Anatomy to było dopiero coś. do szóstego sezonu magia jeszcze była... w nowych gorszych sezonach (czyli od 7 sezonu) dostrzegałam starych Greysów i wtedy przypominałam sobie za co tak ten serial kocham (np. odcinek z pozwem Callie). lubię często wspominać sobie stare GA: mistrzowski odcinek z bombą (od początku do końca był fenomenalny), teksty cudownej Bailey, słodki i rozbrajający George O'Malley (sen erotyczny o prysznicu zawsze mnie będzie bawił do bólu brzucha i do łez), Izzie i Alex, Cristina i Burke, smutny finał trzeciego sezonu... i zapierający dech w piersi finał piątego. no i oczywiście MAGIC! cudowna ekipa, uwielbiałam ich oglądać. teraz wydaje mi się że te nowe sezony są takie... płytkie. dawniej czuło się te emocje, a teraz już nie. w sumie rzadko kiedy serial utrzymuje swój wysoki poziom z sezonu na sezon - z Housem którego kocham było podobnie.
Jezuuu, jak ja tęsknie za starym GA ! :<
zapomniałam też o fenomenalnym finale szóstego sezonu.i jeszcze muszę jedną rzecz sprostować : z Dr.Hous'em którego kocham było podobnie + ale tylko przez krótki okres czasu, zrekompensowało nam to finał serialu, moim skromnym zdaniem
to tyle xP
Cały szósty sezon był taki sobie, ale finał za to genialny. Chyba najlepszy ze wszystkich.
podzielam Twoje zdanie :) "magia" znika wraz z początkiem szóstego sezonu, da się jeszcze oglądać ale to czuć że nie są to już ci starzy "Chirurdzy". a finał rzeczywiście genialny,dla mnie mieści się w pierwszej trójce finałów sezonu razem z 3 i 5
pozdrawiam :)
Dla mnie magia zniknęła, ale dopiero pod koniec 8. sezonu, a dokładniej po śmierci m.in. Lexie, Sloana i odejściu Teddy(zabicia Sloana nigdy Shondzie nie wybaczę) i zastąpieniu ich nudnymi stażystami. To, co stażyści pokazują (np. w s11e1) to jakaś tragedia. Zaklepywanie sobie przypadków? Ok, stażyści z pierwszych sezonów, czyli stara, dobra ekipa też tak robiła, ale nie wychodziło to tak, no nie wiem, prymitywnie (nie wiem czy to kwestia gry aktorskiej czy po prostu kiepskich dialogów). Straszny chaos w tym najnowszym sezonie, masa wątków, sprowadzanie nowych postaci i jedno wielkie nic. Historie pacjentów, które kiedyś były zabawne i czasem wzruszające, są obecnie płytkie i mdłe. Opuszczanie serialu przez tylu aktorów powinno być chyba znakiem dla jego twórcy, że coś jest nie tak i trzeba zwijać żagle. Ostatnio odświeżałam sobie odcinki z 7. sezonu - np. "Golden Hour" i aż przykro się robi, gdy porównuje się epizody z s7 do tych z s10 czy nawet s11.