Przy pierwszym oglądaniu serial może śmieszyć, ale twórcy wciąż powtarzali te same sytuacje, co stawało się irytujące. Przykłady: kawa, ucieczki tatusia, chińska restauracja, syn proszący o pieniądze, przekręcanie nazwiska.
to jest właśnie kwintesencja tego serialu, nie rozumiesz po porostu tego typu humoru, bo jeśli to są perypetie konkretnych ludzi więc jest to logiczne, że nazwisko Hiacynty będą ciągle przekręcać a Liz zawsze będzie u niej rozlewać kawę
Uwielbiam ten serial a z drugiej strony oglądanie go to dla mnie forma masochizmu - moja babka to wypisz wymaluj Hiacynta. Nawet z wyglądu podobna. Może nie tak odjechana, ale tez męcząca, nie sluchajaca pozorantka. I to jest naprawdę tragiczne .... hiacynte można wyłączyć a Heleny nie...