--------------------------------[spoilery]------------------ --------------
Ja bym jej tak srogo nie oceniał. Nie wykluczam, że jest egoistką w tym zakresie i w nowej roli w końcu może się spełniać nie jako kura domowa, tylko wypełniać swoją misję walki z najeźdźcami. Uzyskanie siły i niezależności w podobnych sytuacjach to oklepany schemat w literaturze/filmie. Ponadto sprawia wrażenie bardzo lojalnej osoby wobec Broussarda i nie ma sumienia tak po prostu się zmyć, szczególnie, że wierzy w powodzenie misji. Trudno też odeprzeć jej argumenty (Will nie potrafił) na temat bezpieczeństwa za murem. Być może to ona ma rację i tam też można naciąć się na drony. Do tego jeżeli jacyś ludzie przetrwali, to mogą tam funkcjonować niebezpieczne bandy. Ponadto wciąż nie wiemy, czy są tam jacyś ludzie, a jeżeli nie ma to ucieczka oznaczałaby samotność do końca życia. To chyba gorsze, niż życie w cywilizacji pod kapciem kosmitów.

Odcinek w końcu dał nam konkretne odpowiedzi dotyczące głównego wątku. Na koniec mamy raczej martwego kosmitę, który miał 4 palce i przez stłuczoną pokrywę hełmu widać było szarą skórę. Teraz to dopiero Pełnomocnik Alan Snyder będzie miał problem :)
Niestety okazało się, że nowa grupa buntowników to tylko paczka wynalazców. Cała ta akcja z zamachem była trochę naciągana. Po pierwsze posterunki rozstawione tak, że strażnicy nie widzieli się wzajemnie, po drugie chodzili sobie między nimi i strzelali jak do kaczek, po trzecie wejście awaryjne do metra zostało zabezpieczone deklem zapiętym na łańcuch jakby spawarki nie mieli, a po czwarte pył bardzo szybko osiadł.

Nie skumałem jednej rzeczy, albo mi coś umknęło, albo tłumaczenie było do bani. Chodzi mi o te rozpoznanie przez lornetkę z tego wieżowca za murem. Co oni tam takiego zobaczyli, ze ich tak zaskoczyło?

Zobaczyli samochody i zasypaną drogę. Samochodem mógł dostać się do syna, ale przez zasypaną drogę byłoby mu ciężko przejechać.