O kur… Ten odcinek to cudo. Arcydzieło
Jest taka książka – „O zabijaniu” – napisana przez szefa katedry psychologii West Point. Dla mnie jest to książka, która otwiera oczy i polecam ją każdemu. Wyjściowe założenie jest proste- zdrowi ludzie nie są w stanie zabijać, nawet żołnierze. Kino wmawia nam, że jest to bajecznie proste, podczas gdy historia, studia przypadków pokazują, że tak wcale nie jest- w sumie wszystko to co w ostatniej scenie streszcza Doug. Owszem, uczymy żołnierzy zabijania, ale bez odpowiedniego wsparcia, szkolenia a na początku selekcji konsekwencje mogą być straszne – patrz. plaga stresu pourazowego po Wietnamie. Wszystko co mówił w tej scenie Doug to prawda. Dlatego żołnierze uczą się zdejmować cele a nie zabijać ludzi. Dystans poznawczy przekłada się na dystans emocjonalny. A system maski doprowadza ten proces do perfekcji.
Zakończenie jest dla mnie przerażające i przykre. Do tego wątek eugeniczny i wymazywanie wspomnień, które staje się coraz bardziej „science” niż „fiction”.
Bardzo ciekawe jest to co napisales. Chyba zglebie temat. Namiary na ksiazke moze sie przydadza :)
Tytuł odcinka "Men against Fire" to również tytuł książki, w której poruszane są podobne wątki, m.in. o tym, że podczas I WŚ tylko 15% żołnierzy strzelało do wroga. Zresztą te dane, i jak to się zmieniało z biegiem lat, przytaczane są w tym odcinku (przez jeśli dobrze pamiętam przez tego psychologa) - i chyba nie ma wątpliwości, że są to prawdziwe dane. Na podstawie tej książki D. Grossman napisał książkę "O zabijaniu", która jest również dostępna w polskiej wersji:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/76018/o-zabijaniu
A to oryginał, czyli skąd się wziął tytuł tego odcinka:
https://www.amazon.com/Men-Against-Fire-Problem-Command/dp/0806132809
Dla mnie najgorszy odcinek zresztą jak jesteś na polu bitwy i wróg naciera na ciebie zdajesz sobie wtedy sprawę albo ty albo on nie masz innej alternatywy jak go tylko zabic bo jak postapisz inaczej to zachwilę już nie będzie ciebie na tym padole ziemskim.
Z Call of duty i z GTA V. Nie zapominaj o GTA V :) . Na temat zabijania zawsze najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy nigdy nie byli postawieni w takiej sytuacji. I niby teoretycznie tez mam świadomość, że albo ja jego, albo on mnie, jednak zabić to chyba nie tak "hop siup". Chyba człowiek odruchowo szuka innych rozwiązań. No i nie bez powodu ludzie którzy zostali zmuszeni do zabicia, wymagają pomocy psychologicznej. I w policji i w wojsku. Chyba problem nie jest wyssany z palca.
Też kiedyś czytałem artykuły na temat pierwszej wojny światowej zakładające że 15 % celowało we wroga, a reszta starała sie spudłować. Jednak uważam to za przekłamanie, bo w kolejnych wojnach odsetek ten się zwiększał. To nie przypadek, że odsetek celujących we wroga, zwiększał się wraz z poprawą celności broni. No i eksperyment milgrama wykazał zupełnie coś innego.
Początkujący mają problemy z zabijaniem, ale ci którzy walczą dłużej już wiedzą jak to się robi i chyba nie przeżywają tak kazdego trupa. Jak we wszystkim. A trauma po wietnamie to efekt ogromnego strachu o własne życie. Chyba. Bo w zabijaniu doświadczenie mam też tylko z CoD i GTA. :) Jednak do makiet i tarcz strzelałem nawet z broni maszynowej i nie chwaląc się, uważam że całkiem celnie strzelam.
Dokształć się. Poczytaj o dehumanizacji wroga - tutaj mamy wersję "cyfrową". Poza tym tutaj nie ma mowy o żadnej walce z "wrogiem" tylko o ludobójstwie. Naukowiec używa dokładnie tych samych argumentów co Niemcy-zatwardziali naziści wobec żydów. Ich uczeni również potrafili naukowo "poprzeć" swoje tezy.
Niestety w holokauście nie chodziło o to, że Niemcy naukowo potwierdzali swoje tezy i tym ogłupiali społeczeństwo. Oni realnie brzydzili się Żydami, Hitler realnie uważał ich za pasożyty i karaluchy z którymi można uporać się w jeden sposób – całkowitą dezynfekcją. Tutaj mówi o tym Jonathan Haidt;
https://www.youtube.com/watch?v=5jIixHZVs4w
a tutaj masz fragment z odcinka, psychiatra mówi z wyraźnym obrzydzeniem i rzeczywiście wierzy w rzeczy które mówi
https://www.youtube.com/watch?v=RE1OiWCRkvc&t=295s
Tak. Ludzie, którzy tworzyli tą propagandę i prowadzili "badania pseudonaukowe" faktycznie nienawidziło żydów. ;) Czyli te kilka procent Niemców, którzy wykorzystali europejską niechęć i niezrozumienie żydów (obecną też w Polsce) i wykreowali łatwego do identyfikacji wroga. Na którego dało się zrzucić każde nieszczęście i usprawiedliwić każdą porażkę (vide I wojna).
Badania wynikały z działań naukowych i uzasadniały nienawiść do żydowskiego elementu równocześnie budując poczucie wartości wśród Niemców. Kilka procent faktycznie w nie wierzyło (jak Hitler i jego otoczenie).
''badania pseudonaukowe'' jak to nazwałeś były narzędziem legitymizacji antyżydowskiej propagandy z tym się oczywiście zgadzam. pytanie, czy naukowcy którzy te badania prowadzili zdawali sobie sprawę ze wyniki tych badań były kłamstwem i manipulacją. mi raczej chodzi o to, żeby podkreślić wagę bardzo konkretnej emocji która była podstawą do prowadzenia tych badań - czyli wstręt. sądzę, ze nie było tam miejsca na kalkulacje i świadomą manipulację.
''Ludzie, którzy tworzyli tą propagandę i prowadzili "badania pseudonaukowe" faktycznie nienawidziło żydów. '' Nie ''nienawidziło''. Nienawiść to złość- prowadzi do agresji. ale kiedy już się wyżyjesz, odreagujesz np. w dyskusji albo w bójce to nie masz potrzeby kontynuowania. odchodzisz wygrany a dodatkową satysfakcję daje ci wstyd przegranego. dlatego go oszczędzasz. jeżeli się czegoś brzydzisz to przejdzie Ci dopiero kiedy całkowicie usuniesz źródło tego wstrętu. dążysz do eksterminacji. Tylko to chcę powiedzieć a wydaje mi się, że nie widzę takich treści w twoim pierwszym komentarzu. co do holokaustu możemy dyskutować ale wydaje mi się, że tak trzeba interpretować rzeczony odcinek bm i wypowiedź psychiatry, która jest przepełniona obrzydzeniem
i myślę też, ze w te badania wierzyło więcej niż kilka procent. to były czasy gdy nie było narzędzi do weryfikacji źródeł naukowych a i dzisiaj gdy te narzędzia mamy to nikt tego nie robi
Odnośnie naukowców - jak najbardziej. "Pisanie pod tezę" nie jest czymś niezwykłym i niespotykanym w nauce. Mniej czy bardziej świadome jednak się zdarza. Część naukowców mogła faktycznie nienawidzić żydów (wszakże tytuły naukowe miało wielu nazistów), część pisała aby się przypodobać władzy i zostać na swych uczelniach.... a część była zwykłymi psychopatami.
Mylisz zwykły gniew, chwilową złość z nienawiścią. To drugie jest o wiele silniejszym uczuciem, które potrafi zdominować życie i doprowadzić do straszliwych konsekwencji. Nikogo nie oszczędzasz bo nawet nie masz dostatecznej kontroli nad swym zachowaniem. Niszczysz. "Wstręt i obrzydzenie" nie odpowiada takiemu stanowi emocjonalnemu (są niżej) aczkolwiek występują przy nienawiści. Dla przykładu ja nie lubię kuchni polskiej, czuję wstręt do flaczków ale nie palę kucharzy i przepisów. Unikam.
Te kilka procent silnie w nie wierzyło, traktowało je jak "prawdę" i uczyniło z nich podstawę swego życia. Reszta akceptowała ten fakt póki miała z niego korzyści. Choć pewnie w różnych grupach społecznych, środowiskach liczby wyglądały inaczej. Trudno to dziś zweryfikować. W każdym razie póki polityka Hitlera przynosiła skutki, przyczyniła się do odbudowy gospodarki, siły militarnej i ostatecznie dumy narodowej to ogół kiwał głową słysząc propagandę i pozwalał gnębić żydów, cyganów, komunistów (tutaj sprawa była nieco bardziej skomplikowana).
Również pozdrawiam. ;)
ale podejrzewam, że jeżeli nie mógłbyś unikać flaczków, jeżeli flaczki wypełniały by twoje życie wbrew twojej woli i były dodawane do każdego posiłku to łatwo by było cię przekonać, że trzeba unicestwić wszystkie flaczki. a nienawiść to nic ponad długotrwała złość. motywuje do zadawania cierpienia a nie unicestwienia.chociaż rzeczywiście są naukowcy którzy uważają że odraza i złość mogą się łączyć i wyewoluowały z bardziej podstawowej emocji która miała po prostu sygnalizować obserwowane zagrożenie. ale inaczej zachowujemy się wobec osoby której nienawidzimy a inaczej gdy kogoś się brzydzimy
chyba Cię nie przekonam. natomiast rzeczy które tutaj piszę nie są moje. ja cytuję tu głównie Jonathana Haidta który fantastycznie pisze o zachowaniach związanych z emocjami, w o wiele bardziej wyrafinowany sposób niż my możemy pozwolić sobie w komentarzach na fw. tyle ode mnie
właśnie czytam książkę ''moje 13 lat w jw grom'' a. kisiela. jest tam taki rozdział pod tytułem ''strzelanie do ludzi''. kisiel pisze tam o swoich emocjach i przeżyciach związanych z tym tematem. dodaje ten post gdyby ktoś zainteresował się tematem. jest tez fajny audiobook do tej książki.
w dużym skrócie. nikt nie lubi strzelać do ludzi nawet żołnierze jednostek specjalnych. może i robią to bez wahania, tak przecież zostali wyszkoleni, ale ich też dotykają przykre konsekwencje natury moralnej i psychologicznej. na szczęście oni mogą liczyć na wsparcie psychologiczne a już w regularnym wojsku jest z tym różnie.
z tego co pamiętam odcinek kończy się powrotem do rodzinnego domu. Z perspektywy żołnierza widzimy piękne osiedle i dziewczynę która na niego czeka. ale na prawdziwym obrazie, tym bez maski, widzimy opuszczoną, zaniedbaną ruderę i płaczącego żołnierza. Dziewczyny oczywiście nie ma
zakończenie a`la wyspa tajemnic, współczesna lobotomia – żołnierz dał się przekonać psychiatrze i świadomie decyduje się na wymazanie pamięci. wybrał życie w technologicznym kłamstwie. Do pewnego stopnia jest świadomy, że został poddany manipulacji i zostaje mu zapłakać nad swoim losem,
ale tytuł odcinka zobowiązuje – to jest odcinek o zabijaniu i prawdziwych konsekwencji zabijania o których nie opowie żaden akcyjniak. Wszystko co działo się z żołnierzem w drugiej części odcinka to konsekwencje stresu pourazowego spowodowanego zabijaniem niewinnych ludzi. W ostatniej scenerie widzimy jego dalsze losy - wymazano mu pamięć ale jego ciało wciąż pamięta, nikt nie wyleczył jego traumy bo taniej było zrobić z niego zombie które zostanie ponownie wysłane na front.
tak czy siak, tutaj nie ma czerwonej pigułki, albo z własnej woli weźmiesz niebieską albo wsadzimy ci ją w...