Jak na mój gust poziom każdego kolejnego odcinka o oczko wyższy od poprzedniego. Szkoda tylko, że nie dają tak mocno do myślenia jak poprzednie sezony.

Po obejrzeniu sezonu jestem faktycznie rozczarowany.

Odc 1 - spoko przesłanie, najlepszy odcinek sezonu obok epizodu 3; ale irytowało mnie kolorowe wykonanie, normalnie, jakby Disney robił bajkę Grimmów :/ Wolałbym większą część opowieści z perspektywy brata, który widzi jaki syf robi sobie siostra
Odc 2 - fajny setup, ale beznadziejne rozwinięcie, ziewać mi się chciało jak koleś się pałętał po tym domu i wiadomo było od razu, że w którymś momencie ocknie się że "to wszystko to tylko sen..."; podwójny, wymuszony twist, fuj
Odc 3 - najlepszy z całego sezonu, bo trzyma w napięciu przez cały odcinek, ale, do cholery, to nie jest Black Mirror :/ Black Mirror ma opowiadać o tym, jak technologia W NIEDALEKIEJ PRZYSZŁOŚCI może wpływać na ludzi. Tutaj - wszystkie sztuczki typu malware, przejmowanie kamery, śledzenie GPS i internetowy szantaż - dobrze znamy. To by się bardziej do jakiegoś "Mentalisty" nadawało niż do Black Mirror. Niemniej, zrealizowany dobrze, wiec... niestety najlepszy w tym sezonie
Odc 4 - ciekawy koncept nieba, ale sama historyjka potwornie nudna. Ponownie, samo sedno, czyli "odkrywanie siebie" jest możliwe do osiągnięcia bez żadnej technologii. To nie "Whole History Of You" gdzie koleś odkrywał zdradę żony za pomocą foto-oka...
Odc 5 - żenada zerżnięta fabularnie z gry "Haze", co przewidziałem po 5 minutach, jeszcze zanim zobaczyli pierwszego roacha
Odc 6 - najpierw nawet wciągający, ale w momencie, kiedy okazuje się, że winę ponoszą mecha-pszczoły - poziom spada drastycznie. Znów, odcinek bardziej do CSI niż do Black Mirror :/

Obejrzałem sobie na poprawę humoru "White Christmas". Eh. Różnica kolosalna :/

Oczywiście cały ten sezon jest zrealizowany sprawnie, ale... to nie Black Mirror. Za mało doła i depresji, za dużo wysilonego szoku i twistów niczym z Opowieści z Krypty.

Dokładnie moje myśli. Odcinki stały się mocno przewidywalne, wszystko podane na tacy, brak miejsca na jakieś dodatkowe przemyślenia, wnioski. Jeśli ktoś jest trochę rozgarnięty, to wie, jak dany odcinek się skończy (pierwsze dwa odcinki to pod tym względem ohyda). Szósty oglądałam jednym okiem i modliłam się, żeby jak najszybciej się skończył - wyszło takie trochę kino klasy C.
Też uważam, że najlepiej wyszedł odc. 3. Podobał mi się zabieg na końcu, kiedy okazało się, co tak naprawdę Kenny wtedy oglądał, byłam w szoku, przewijałam dwa razy, bo nie wierzyłam własnym uszom, że jego matka mówiła 'kids', a nie 'girls'. Nic wprost nie wskazywało, że Kenny jest pedofilem, co więcej, twórcy dawali zmyłki (scena w salonie z siostrą - wyuzdany teledysk i wycieczka bohatera do swojego pokoju). Bohater miał spójną osobowość, cały czas akcja miała tempo, cud, miód, tylko szkoda, że nie było żadnego futurystycznego wątku.
Miłym zaskoczeniem sezonu był Michael Kelly w odc. 5 - przerażający, jednak granie psychopatów mu wychodzi :). Świetna rola.

Narazie obejrzałam 2 odcinki 3 sezonu, pierwszy dobry choć przewidywalny, drugi średni, nie wciągnął mnie.
W ogóle, zastanawia mnie czemu żaden odcinek BM nie opowiada o młodszych osobach, np. nastolatkach czy dzieciach. Myślę, że byłoby ciekawie gdyby był jakiś odcinek o świecie z perspektywy młodszych (w każdym razie nie-dorosłych), jaki na nich ma wpływ nowoczesna technologia i jak ich zmieniła. Bo zazwyczaj główni bohaterowie to osoby na oko około 30-tki albo powyżej. Byłoby chociaż jakieś urozmaicenie.

A może tak z perspektywy seniorów?... Taka ciekawostka...

Seniorzy zwykle nie są tak zaabsorbowani technologią ale jeśli byłby ciekawy pomysł to czemu nie.

Czekałam ponad 3 lata na ten serial.

Obejrzałam 'Nosedive', 'Playtest', 'Shut up and dance' - i moja pierwsza myśl to że scenarzyście zabrakło pomysłów. Znalazł worek, wrzucił do niego sezony pierwszy i drugi, zamiąchał, i wyciągnął 3 pierwsze odcinki sezonu trzeciego. Wszystko jakby inne ale takie bardzo podobne.
Powoli zaczęłam tracić nadzieję ( jak dla wielu kontynuacji ). A tu nagle hops - wyskoczyło 'San Junipero'. Może najlepsze zostawili na koniec? Tak. 'Hated in the Nation' to dla mnie najlepszy odcinek sezonu. (Ale i tak sezon pierwszy rządzi)

(Na nieznaczne podobieństwo San Junipero do Vanilla sky zwróciłam uwagę dopiero po przeczytaniu komentarzy. Nie grałam w Haze i nie oglądałam "The 5th wave").

Pierwsze dwa sezony to powiew świeżości, zaś trzeci to wtórność i powielanie...ale i tak nie jest źle.

Na razie widziałem tylko 1. Ale jak zwykle mocna , emocjonalna i celna satyra w swiat falszu gowna i zaklamania jaki nas otacza. Extra !! Mam nadzieje ze kolejne odcinki beda jeszcze lepsze o ile to mozliwe ; )

6 odcinek.... cudo!

Dla mnie odcinek 3x03 kładzie wszystko - Mistrzostwo !! :P