Co się tu stało? Pierwszy sezon świetny. Broniła się historia i klimat mimo, że czuje się tu wpływy Twin Peaks. Ale drugi?? Po obejrzeniu odniosłam wrażenie, że nikt nie spodziewał się, że ktoś to będzie oglądał i szybko musimy napisać drugi sezon. Ten natomiast wniósł więcej pytań niż pierwszy. Na dodatek na żadne nie odpowiedział. Nie zabrakło niezgodności i dziur w fabule.
Od teraz spojler.
Cały serial główna bohaterka chce schwytać szaleńca z lasu a w ostatnim odcinku mimo, że wreszcie go znalazła odchodzi i pozwala mu dalej żyć w lesie! I podejmuje tą decyzję zanim dowiaduje się o pokrewieństwie. Wtf?? Gdyby było odwrotnie ok ale nie przecież policja zawsze puszcza morderców po tym jak poznaje ich tożsamość, prawda? I co z tymi dzieciakami? To we francuskich miasteczkach można wysadzać komuś dobytek i wszyscy mają to w dupie bo jest nordyckie święto, którego nikt nie obchodzi i musimy iść do lasu. Policjant ma zwidy i rozmawia z duchami przy innych na głos i to też dla wszystkich jest normalne? Końcówka zawodzi po całości. Nie wymagam happy endu i kwiatków sypiących się z wróżek. Ale koniec serialu przeczy całej fabule i zarysowanej postawie bohaterki. Ostatnie minuty ostatniego odcinka przeczą wszystkiemu co wciskano nam od początku. A mogło być tak dobrze. Nordyckie mity, nadprzyrodzone moce. Jak można było to tak spieprzyć?