Nie wiem czemu, ale nic nie zrozumiałam, oprócz tego ze byli spokrewnieni, ale kto ich porwał i dlaczego? Mieli zostać złożeni w ofierze? Czemu akurat oni? Co z ich ojcem, i z Bertrandem? Chyba za bardzo wczułam się w las i jego atmosferę, bo taki piękny i mroczny był, ze w sumie nieuważnie oglądałam, ale kurde mam wrażenie że albo tego nie było albo przegapiłam.
No to ja też nieuważnie oglądałam, bo mam wrażenie, że nie zostało to wyjaśnione ;). Pewnie zakończenie było robione pod kolejny sezon, a teraz nie wiadomo czy trzeci sezon będzie.
Może Laurene i Sylvian to dzieci Cernunnosa? Też myslę, że mieli byc złożeni w ofierze. A co do reszty to nie mam pomysłu ;)
Można tylko zgadywać. Mimo, iż stworzenie to posiadało ludzką krew, to nie potrafię sobie wytłumaczyć skąd te czary mary: szybkie przemieszczanie się, niewidzialność, albo unoszenie ofiar wysoko w powietrze? Trzeba też pamiętać, że 2000 lat wcześniej bóstwo to także istniało co widzieliśmy we flashbackach. Moim zdaniem mamy tu do czynienia z wątkiem nadprzyrodzonym.
Nie sądzę, aby przykucie do ściany było ofiarą, przynajmniej nie w sensie chęci zabicia poświęconego (nie karmi się kogoś, kto za dzień czy dwa ma umrzeć). Zakładam, że Cernunnos aby funkcjonować w świecie żywych musi wcielić się w człowieka. Możliwe, że hostem może być tylko członek konkretnej rodziny(czyli naszej policjantki), nie będę jednak próbował odgadywać dlaczego i w jaki sposób odbywa się selekcja :D Przydatne byłyby informacje o losach rodziców i dziadków policjantki(ja niestety nie pamiętam, czy był poruszony ich temat). Wydaje się jednak, że odpowiedzi zna barmanka, bardzo możliwe, że to ona przykuła młodzież do ścian wąwozu.
Też skłaniam się ku teorii, że Cernunnos potrzebuje człowieka, w którego się wciela żeby móc strzec lasu. Kiedy w 1996 roku Laurene była przykuta w wąwozie, Sylvian nie został pożarty przez bóstwo jak się początkowo wydawało. Podczas obławy w ostatnim odcinku Cernunnos zostaje ranny, Laurene znajduje go i patrzy jak kona. Na jego łapie/stopie zauważa kajdany, identyczne jak te, które sama miała założone w wąwozie. Wtedy rozumie, że to Sylvian stał się strażnikiem lasu, wypowiada też jego imię. Przypuszczenia Laurene potwierdza późniejsza analiza DNA. Z analizy wynika też, że Laurene i Sylvian byli spokrewnieni. Więc w sumie zakończenie jest dość jasne.