Tak wynika z tego filmu i jest w tym dużo prawdy. Chociaż tu pokazanej raczej w świetle pozytywnym. Tymczasem wszelkiej maści "rewolucjoniści" w Afryce, ci z marksistowskimi hasłami - to dzicy, wiecznie naćpani mordercy i psychopaci od dziecka zdegenerowani przez komunistycznych watażków. Dokonują napadów, sadystycznych morderstw i gwałtów na rdzennej ludności Afryki. No, ale z filmu dowiadujemy się, że oni walczą z... faszyzmem (!). I to nawet z faszyzmem chrześcijańskim (Angola?)! W RPA mamy oto rewolucję czarnych punkowców wyglądających jak... pół d. zza krzaka i czarnoskórego transseksualistę jako szefa "wolnych" mediów :). Zastanawiam się kiedy Netflix, ze swoją lewacką głupotą odleci w Kosmos, bo przekraczają już wszelkie granice grawitacji.
Choć ogólnie film mi się podobał. Klimat, zdjęcia, nawet niezła akcja, aktorzy, jakieś tam napięcie i tajemnica.