Wczoraj obejrzałem ostatni odcinek serii. Głównie do obejrzenia serialu skłoniły mi nagłówki w stylu: " Europejskie StrangerThings" albo "Niemiecka odpowiedź na ST" itp. Jakież było moje zdziwienie po obejrzeniu pierwszych odcinków. Nie mam zbyt dobrego zdania o kinie niemieckim, a tu takie pozytywne zaskoczenie. Serial , poza nawiązaniami do lat 80 w ogóle nie przypomina amerykańskiego ST. ST to wspaniała sielankowa podróż w lata 80 w Hollywoodzkim wydaniu (w dobrym tego słowa znaczeniu), a Dark jest psychologicznym thrillerem s-f w czysto europejskim wydaniu. Bardziej mi przypominał raczej Miasteczko Twin Peaks. Mistrzowska gra aktorska. Dobór dzieciaków zasługiwał na 5+. Nie dość, że dzieci bardzo dobrze wywiązywały się w obowiązków aktorskich (bolączka naszego polskiego kina) to jeszcze były bardzo podobne do samych siebie 33 i 66lat później. Jednym z lepszych elementów serialu to ścieżka dźwiękowa, ze względu na którą warto obejrzeć serial. Trzeba jej posłuchać. Serial jest równy - każdy odcinek w podobnym stopniu mnie hipnotyzował, zmuszał do myślenia i wbijał w fotel. Co do podróży w czasie to w miarę wszystko grało, aczkolwiek jest kilka niedomówień czy wpadek. Mi najbardziej utkwiło to jak Hana nie widzi podobieństwa Mikkela do swojego męża Michaela w 1986 roku albo fakt iż jaskinie pod Winden są niezbadane...kiedy giną dzieci to w dzisiejszych czasach, w środku europy te jaskinie powinny być przeorane prze policję ;). No i nie wyjaśnione wątki Noah i małego Dopplera, który przelazł do 1986....ale mam nadzieje, że to tylko wstęp do 2 sezonu. Czekam z niecierpliwością na druga serię i oby twórcy nie poszli w tym samym kierunku co twórcy popularnego serialu Lost, którzy odniosłem wrażenie że po kilku sezonach całkowicie pogubili się w fabule..