Promo:
https://www.youtube.com/watch?v=W6aQ5W5sq54&app=desktop
Zła Królowa (serum) oszuka kapitana Hook i Davida z Mary Margaret. Zmusi też Emmę do wyjawienia swego sekretu w swych staraniach do podzielenia tej rodziny. Zła Królowa (serum) będzie reż rozpieszczać Zelenę, Regina wraz z bohaterami rozdrapią drogę do wiedzy o tym co pozostało z Aladyna. W Agrabahu przed pierwszą klątwą, Jasmina zwerbowała Aladyna by odzyskali tajemną broń, skierowaną przeciwko Jafarowi, przetrzymującego w niewoli Sułtana i ocalili miasto przed ruiną. Ich wyprawa skieruje się do Jaskini Cudów, gdzie los Aladyna został wyjawiony.
Dyskusja na temat odcinka: http://ouat-poland.blogspot.com/2016/10/dyskusja-o-odcinku-6x05.html
Obejrzałem epizod i JESTEM ZACHWYCONY! Czekałem na to od 2. sezonu.
Ulubiona scena to the Mills Siters u Złotowłosej na paznokciach i odwołanie do "Ali Baby i 40 rozbójników" oraz gnębienie Archiego przez Zelenę.
Sądzę, że przerwanie zaklętego kręgu śmierci Wybawców jest proste: dwóch dobrych na jednego złego daje oczywisty wynik walki.
Ocena 6/6
Ale żeby w taki sposób pokazać Złotowłosą, no brzydko z ich strony.
Szkoda, że nie było Abu.
Mnie odcinek nie zachwycił. Sam aktor grający Aladyna fajny, ale postać słaba.
Mnie się za to ostatnio Zelena podoba. W tym odcinku może mniej niż w poprzednich, ale i tak jest takim jasnym punkcikiem na szarzyźnie serialu. To, co zrobiła z Archie'm podobało mi się, bo powiało klasyką. Ciekawa jestem, dokąd ją zaprowadzą konszachty z EQ, a raczej,jaką drogą, bo tego, że ostatecznie wyląduje po jasnej stronie mocy, jestem pewna.
Scena u kosmetyczki mnie tylko zirytowała - obie niby potajemnie spiskują, ale publicznie pokazują się razem, opowiadają sobie różne rzeczy... Przecież obsługa gabinetu po ich wyjściu powinna natychmiast zadzwonić do Śnieżki i spółki.
Colin O'Donoghue jest świetnym aktorem. Dzięki temu już w momencie, kiedy Emma przekazywała mu nożyczki, było wiadomo, że je zachowa. Ostatnia scena, kiedy je sobie wyjął zza pazuchy (bo to przecież najlepsza kryjówka na świecie , i nie było żadnego ryzyka, że Emma, przytulając się, je wyczuje ) tylko po to, żeby je nam pokazać, jest po prostu obraźliwa. Sugeruje, że widz sam się nie połapie. Nie lubię takiego wywalania oczywistości na ławę.
Ach no tak... Jeszcze jeden plusik: Emma wreszcie nie ma tajemnic. Ale nie cieszmy się za długo, jej chłopak oraz tatuś dzielnie ją w tym wyręczają, więc nie będziemy się nudzić. Czy tylko mnie się wydaje, że w fabule powinny dominować tajemnice PRZED WIDZEM, a nie między bohaterami? I to takie tajemnice, co do których jest nadzieja na wyjaśnienie, a nie, że wprowadzamy jakiś nierozwiązany wątek i zapominamy sobie o nim, bo po co kontynuować, jak można złapać za ogon kolejną srokę.