Jestem zachwycony. Naprawdę jestem zachwycony i uważam, że drugi sezon wcale nie jest znacząco gorszy od pierwszego. Jest inny, z inną historią, która również bardzo mnie poruszyła tak jak opowieść z pierwszego, a jednocześnie zasmuciła - ostatni, finałowy odcinek to coś czego się nie spodziewałem, ale po kolei.
Przede wszystkim bawiłem się bardzo dobrze i od początku pierwszego odcinka wkręciłem się. W połowie odcinka wraz z pojawieniem się nowych wątków nieco robiło się nudno, ale końcówka znowu zachwyciła. Późniejsze epizody jeszcze bardziej napędzały akcje, a od połowy sezonu to już w ogóle majstersztyk. Jedyne czego żałuję to sposób zakończenia losów Velcoro, Bezzerides oraz Semyon. Chciałem, aby wszystkim udało się, ale scenarzyści nie chcieli tym razem zrobić happy end jak w jedynce. Trochę szkoda zwłaszcza, że były to świetnie zagrane postacie. Do końca wierzyłem, że Ray i Frank wytrwają, ale mówi się trudno.
Genialny serial, oby 3 sezon również zachwycił :)