Mąż dla dobra córek postawił Suzanne ultimatum, że ma się pozbyć Mae i ta załatwiła jej pobyt w ośrodku dla dzieci z trudnych środowisk, ale przez to, że poczuła się odpowiedzialna za nią to porzuciła rodzinę na rzec przybłędy.

Ja to rozumiem tak...Na końcu okazuje się, że Mae cały czas planowała swój powrót do tej sekty. Poza tym wydaje się, że wszystko to było z premedytacją, ponieważ ujęcie na końcu pokazuje kapliczkę ze zdjęciem Mae i Suzanne, co sugeruje, że zaplanowała wszystko i chciała mieć Suzanne tylko dla siebie.

Tak jak już ktoś napisał, Mae miała zaburzone postrzeganie świata i reklacji międzyludzkich przez to, że całe życie spędziła w sekcie. Była manipulantką. Dwie siostry się od niej szybko odcięły, a Jules dość długo była po jej stronie (sama zresztą pierwszy raz miała taką przyjaciółkę, jak sama jej wyznała). Matka za to miała trudne dzieciństwo i trwała przy Mae, bo chciała ją chronić, nie zważając na nic. Chciała jej dać dom, jakiego sama nie miała w jej wieku. Zostawiła dla niej nawet swoją rodzinę. Myślę, że dopiero ostatnia scena dała jej trochę do zrozumienia i wtedy przejrzała na oczy.

A może to taka otwarta furtka dla drugiego sezonu, o ile w ogóle miałby powstać?
Generalnie serial ciekawy pod kątem psychologicznych aspektów i uważam, że wykorzystanie mechanizmów wykorzystywanych przez sektę i zestawienie ich z "klasyczną" przemocą domową jest trafionym pomysłem i ma potencjał. Obsada też spoko. No i na pewno uroku dodaje przeuroczy inspektor Lopez ^^