Trochę dziwi mnie sukces tego serialu, jak dla mnie poziom humoru jest bardzo kiepski, a co najważniejsze, w tym serialu nikt nikogo nie lubi. Każda osoba, nawzajem ma do siebie jakieś żale i na boku coś nawzajem na siebie nadaje.
Doug i Carrie nie wiem po co są razem, nie mają dzieci ani nic co ich przy sobie trzyma. Deacon to taki znajomy z przymusu z pracy, który patrzy na Douga z góry i w sumie nim trochę gardzi.