Taki trochę naiwny ten serial. Główna bohaterka w ogóle do mnie nie przemawia, zero sympatii. Wręcz odpycha mnie swoim zachowaniem i aparycją.
Niezrozumiała jest dla mnie sytuacja w sądzie, która powtórzyła się dwukrotnie. Sędzia bez ławy przysięgłych ot tak na gębę i własne widzimisię uniewinnia na ponownym procesie już skazanego? Wytłumaczcie mi, że w USA tak można, bo jak do tej pory to co widziałem w filmach lub dokumentach, to rozprawa wygląda zgoła odmiennie.