W pierwszym sezonie była wyjątkowo antypatyczna. Tak jakby wiedziała, że jest mniej atrakcyjna od sióstr i nadrabiała to ciętym językiem, co pewnie nie przysparzało jej fanów. Poza tym doskonale wiedziała, że jako druga córka nie ma perspektyw na zostanie w przyszłości panią Downton i pewnie miała o to żal.
Dla mnie wystarczającym nabrojeniem była próba zniszczenia reputacji Mary (mam nadzieję, że to było w 1 sezonie i nie zrobiłam spoilera :P oglądałam wszystkie sezony 3 razy, ale nie pamiętam czy to było w 1. czy już w 2. xD jakby co to sorry :P ). Okej, dziewczyna sama była sobie winna nocą z Pamukiem, ale Edith nie musiała wykorzystywać tego przeciwko niej. To znaczy, która siostra tak robi? Sama mam siostrę i w życiu nie przyszłoby mi do głowy nic takiego.

Dziękuję :) Faktycznie pisałam post dwa odcinki przed końcem sezonu, a dopiero wtedy wydarzyła się cała akcja z listem do Ambasady. W drugim sezonie Sybil potwierdziła, że Edith przed wojną była potwornie nie miła. Chociaż dziwi mnie to, że rodzice zamiast karcić córkę dosadnie, wolą nieco "olać" temat.

To chyba kwestia wychowania wśród arystokracji. Czytałam ostatnio książkę, która choć była fikcją literacką całkiem dobrze określiła zjawisko - ludzie z wyższych sfer woleli wiele tematów przemilczeć w obawie przed skandalem/niepotrzebnymi konfliktami, które przyniosą skandal czy niezgodę w rodzinie lub plotki.
W jednym z odcinków Violet mówi, że ktoś taki jak oni nigdy nie jest nieszczęśliwy w małżeństwie. Podejrzewam, że to odnosi się też do innych sfer życia. Ktoś taki jak oni nigdy nie ma problemowych dzieci na przykład ;) Stąd chyba to "unikanie" bycia dosadnym w stosunku do Edith, co skutkowało tylko zaostrzeniem rywalizacji między siostrami.
Tak mi się przynajmniej wydaje.
Tak czy siak - zdecydowanie wolę Edith z czasu po wojnie ;)

Masz rację co do Edith.. również zauważyłam, że jest cofana na bok.
W dalszych sezonach, Mary będzie na nią cięta, a Edith co dopiero przejdzie przez pewien trudny okres, dlatego irytuje mnie ta złośliwość Mary w stosunku do niej. Ogólnie lubię Edith bardziej niż Mary, mimo wszystko Mary jest po części egoistką..

W sumie dosyć poplątany wątek. W pierwszym sezonie może faktycznie Edith była złośliwa. Ale w czasie i po wojnie, w następnym sezonie jest już tylko milą, ale naiwną i biedną postacią próbującą jakkolwiek żyć, a jej rodzina ( w szczególności Mary) traktują ją jak piąte koło u wozu. Jak siostra po śmierci rodzeństwa może drugiej siostrze odmówić, gdy ta prosi ją o zgodę i bliskość. Mary kocha i szanuje tylko to co jest jej na rękę lub akurat sprawia jej przyjemność. Typowe zachowanie najstarszego z rodu, które miało wtedy najwięcej przywilejów i zawsze dostawało to co chciało.

A czy mi mógłby ktoś wytłumaczyć, czemu robią z Edith tą najmniej atrakcyjną z sióstr? Normalnie to tabuny kawalerów powinny się ustawiać pod drzwiami po taką kobietę. Na dodatek z takim tytułem i majątkiem.
Tymczasem Edith nie jest zainteresowany nikt, poza starszym panem, a Mary nie może się odpędzić od adoratorów.
Śmieszne to jest, bo to takie trochę traktowanie widza jak idiotę: "Mary ma ci się podobać, a Edith jest brzydka", podczas gdy aktorka jest bardzo piękną kobietą (polecam obejrzeć jej zdjęcia) z głupią fryzurą w serialu. I na tym polega jej nieatrakcyjność. Mogli wziąć chociaż jakąś z bliznami po ospie albo poparzoną, może wyglądałoby to bardziej realnie.

Tutaj chyba miał zadziałać podświadomie taki kanon piękna XXI wieku. Mary ma długie, gęste włosy i delikatne rysy twarzy, a w dodatku jest kokietką. Edith ma za to krótką, fikuśną fryzurkę, dosyć twarde rysy twarzy ( mi w szczególności nie przypadł do gustu jej nos), a w dodatku jest osobą, której raczej daleko do flirtowania i uwodzenia na siłę mężczyzn. W dodatku ma silny charakter i ciągle mówi to co myśli, a nie to co mężczyzna chciałby koniecznie usłyszeć. Chociaż jest to moja luźna interpretacja bo z drugiej strony myślę, że obsadę dobierali według własnego gustu - uznali, że aktorka grająca Mary bardziej się spodoba, a Edith mniej.

Chociaż po obejrzeniu już niemalże całego 5 sezonu nie mogę nadziwić się jak bardzo zepsutą osobą jest Mary i za co cała rodzina tak ją uwielbia. Mathew był chyba jedyną osobą, która potrafiła wydobyć z niej jakąś cząstkę dobroci, współczucia czy szczerego taktu.

Bo Mary to arystokratyczna suka, a Edith to zwykła miągwa. Nie dość, że nie potrafi zawalczyć o swoje jak trzeba, to jeszcze nie jest zdolna do trzymania emocji na wodzy i jak nastolatka wybiega z płaczem, kiedy coś jej nie wyjdzie. Charaktery obu pań zaczynają się temperować po tych wszystkich nieprzyjemnych doświadczeniach z 5 sezonu. Mimo wszystko Edith sprawia wrażenie lekko tępej, nie chcę spojlerować, ale jeśli coś ma być utrzymane w ścisłej tajemnicy w obawie przed hańbą, to nie powinno się tematu poruszać i robić z niego widowiska własnych przeżyć przed Mary.

Dla mnie to najbardziej w świecie typowe środkowe dziecko. Mary jako najstarsza miała do wszystkiego pierwszeństwo a Sybil jako słodki aniołek była po prostu uwielbiana przez rodzinę. Edith siłą rzeczy musiała czuć się lekko odsunięta, niedoceniana, nawet może nieakceptowana. Pamiętam nawet, jak Cora powiedziała raz do Roberta - jeśli Edith wyjdzie za mąż, kto zajmie się nami na starość? Po prostu z góry zostało założone, że Edith nic wielkiego nie osiągnie, tak ją traktowano i ona czuła się przez to gorsza. Jak napisałam - często tak jest ze środkowymi dziećmi.