PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=130177}

Dr House

House M.D.
8,2 477 658
ocen
8,2 10 1 477658
7,8 22
oceny krytyków
Dr House
powrót do forum serialu Dr House

"A może House jednak umarł?"


Ot, tak z nudów, przejżałam skrót ostatniego odcinka i wpadła mi do głowy inna wersja niż
"zmartwychwstanie" House'a.

Wg mnie walący się dom w którym siedzi House to odzwierciedlenie jego samego - fundamenty są,
mury też (ciało) ale wszystko w środku zniszczone, dziurawe i nietrwałe, szare. To jego cała
pokancerowana psychika a poza nią gdzieś jest temat umierającego pacjenta (zawsze to chory był w
centrum odcinka i o niego walczono, teraz jest to jakiś tam zwykły pacjent-zupełne odwrócenie
konwencji na której opierał się cały serial) a tym razem pacjentem jest sam House, to on opowiada o
tym co czuje, wspomina bliskie mu osoby, robi rachunek sumienia, mówi, że chce się zmienić i, że
jeszcze ma szanse. Ale dobrze wie, że to śmierć zmienia wszystko. Ten okropny, zły i ponury House
umiera; wszyscy to widzą i go żegnają na jego pogrzebie.


Od momentu smsa myślę, że wszystko widzimy oczami Wilsona. (Wszyscy wspominają House'a
próbując znaleźć w nim coś dobrego a Wilson wreszcie powiedział prawdę którą wszyscy
przemilczeli na wzgląd na podniosłą uroczystość. Właściwie śmierć House'a go uwolniła i pokazała,
że każdy jest House'em tylko jedni są jawnymi a drudzy tłumią wszystkie emocje w sobie.) Kiedy po
smsie Wilson spotyka House'a widzi go bez laski, zadbanego, uśmiechniętego i szczęśliwego, nie
czującego już wiecznego bólu nogi i poniekąd samotności po terapii o której była mowa w Mainfield
a która i tak mu przecież nie za bardzo pomogła. Wydaje mi się, że mimo wszystko House tak kochał
medycynę, że nie porzuciłby tego wszystkiego co House'em go tworzyło. Myślę, że to co House
mówi do Wilsona to są wspomnienia Wilsona o House'sie i wyobrażenia co by mu powiedział gdyby
żył. (Nie wiem jak Wy ale ja odczułam jakby Wilson pomimo żalu po śmierci przyjaciela był
troszeczkę bardziej pewny siebie i spokojny.) "Nie żyję, jak chcesz spędzić swoje ostatnie 5
miesięcy?"="Mnie już nie ma, daj spokój i zajmij się sobą." i uśmiech. Potem Wilson z House'em
odjeżdżają na motorach w dal ale wydaje mi się, że to Wilson postanowił te ostatnie miesiące życia
spędzić sam ze sobą tak jak przez całe życie robił to House, poszaleć i nacieszyć się tą odrobiną
życia która mu jeszcze pozostała i podejść do swojej choroby tak samo jak by podszedł do tego
House "rak jest nudny".

Gdyby House przeżył to nic w sumie takiego w ich relacjach by się nie zmieniło. "Otarcie się o śmierć
nic nie znaczy. Śmierć zmienia wszystko". House dał Wilsonowi wolność odchodząc. Przez całą ich
znajomość to on grał pierwsze skrzypce, to Wilson zawsze był w tle i gdyby House żył, nadal by tak
było bo Wilson miał taki charakter, że wszystkich stawiał ponad siebie i House o tym doskonale
wiedział wykorzystując to i pewnie nie chciał aby Wilson spędził swoje ostatnie miesięce w jego
cieniu. (co nawet w tak pesymistycznej interpretacji robi z niego wspaniałego przyjaciela nie chcąc
być ciężarem dla Wilsona i w ostatecznym rozrachunku daje wniosek, że House poświęcił życie dla
dobra i spokoju przyjaciela dając mu to czego od zawsze Wilsonowi brakowało, wolności i radości z
bycia samym ze sobą - przez cały serial House był samotny chodź pragnął akceptacji a Wilson
chodź był otoczony przez ludzi to żył dla nich a nie dla siebie)

Co do Cuddy wydaje mi się, że nie przyszła na pogrzeb House'a bo po prostu uznała to za jego
kolejny wykręt. No bo tak prawdę mówiąc, nikt by nie zorientował, że to nie House skoro sam
wyćwiczył swój zespół aby był aż do szaleństwa dociekliwy? Musieli być pewni, że to on nie żyje.
Poza tym skąd House by wziął ciało aby je podmienić i kiedy by to zrobił jeśli ledwo trzymał się na
nogach?

Myślę, że taka interpretacja też byłaby możliwa i tłumaczyłaby między innymi tytuł odcinka "Wszyscy
umierają". House umarł. Amber umarła (wspomnienie jej w końcowej scenie w piosence), Wilson też
umrze, w przeciągu 5 miesięcy, jako specjalista onkolog wie to najlepiej więc mówiąc na koniec "rak
jest nudny" nie daje sygnału, że chce dalej walczyć. Wręcz przeciwnie, poddaje się i bierze życie
jakim jest bo i tak nie może już nic na to poradzić bo przecież i tak "wszyscy (na coś) umierają";
paradoksalnie właśnie to daje mu ukojenie, że ze śmiercią jeszcze nikt nie wygrał i nie wygra, ani
House, ani Amber, ani on sam - onkolog który paradoksalnie umiera na raka którego całe życie
próbował zwalczyć podobnie jak House swoje uzależnienie...W sumie wychodzi, że nie byli tak od
siebie różni jak wszyscy do tej pory sądzili, If you know what I mean ;P :)





dobra, wystarczy już tego filozofowania, tyle z mojej strony

pozdrawiam

susane

"Everybody Dies"

użytkownik usunięty
susane

właśnie obejrzałam finałowy odcinek, skończyłam go oglądać z uśmiechem na ustach i podziwem dla tego, co House zrobił dla Wilsona. ale teraz myślę, że wiara w to, że tak właśnie było, była dość naiwna.

ocenił(a) serial na 7
susane

Muszę przyznać, że to ciekawa teoria. Zacznę od tego, że sam fakt, że House "przeżył", była tak niewiarygodna, że w sumie popsuła mi cały finał XD Bo to byłoby zbyt hmm optymistyczne może nie, bo Wilson i tak umiera, ale czegoś by w tym brakowało. Też osobiście brałam pod uwagę teorię, że House umarł, a pogrzeb i dalsza już część odcinka to tylko urojenia Wilsona. Mam wrażenie, że twórcy serialu specjalnie nie dali jednoznacznego finału, żebyśmy nie wiedzieli jak to zinterpretować.
Jednakże, jeśli wierzyć w twoją teorię, to w takim razie finał był dobry ;)
Amber dawno umarła, teraz House, a później ma dołączyć do nich Wilson, bo przecież oni w sumie najwięcej dla niego znaczyli..

susane

Świetnie się czytało : ) Chociaż nie uważam, że za tym zakończeniem kryło się drugie dno - ot, po prostu dostaliśmy na wpół happy end (w połowie, bo jednak pozostaje świadomość nieuniknionego: Wilson i tak umrze.. ale na tyle było to otwarte zakończenie, że jednak pozostaje pewna doza nadinterpretacji: sam odjazd na motorach w siną dal np.). No i jednak wolę myśleć, że House był to wszystko w stanie zrobić dla Wilsona, swojego najlepszego kumpla - tutaj sprawdza się 'prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie' : )))

ocenił(a) serial na 10
matiiii

ciekawi mnie jak House poradził sobie potem bez vikodinu i z nawrotem halucynacji :)

ocenił(a) serial na 9
fafa194

wczoraj skończyłam oglądać ostatni odcinek, tak odświeżyłam sobie po latach - wydaje mi się, że po to właśnie dał znać Foremanowi (ten uśmiech po znalezieniu identyfikatora może nasunąć myśl, że Foreman się domyślił, że House żyje), który przecież od momentu zalania robił wszystko, żeby sprawa nie trafiła do policji, żeby w ukryciu mieć dostęp do leków.

ocenił(a) serial na 9
susane

Chyba nie ma sensu dublować Twojego wpisu, ale wydaje mi się, że Twoja wersja jest całkiem prawdopodobna. Mało razy już twórcy karmili nas czyimiś wizjami, marzeniami, na równi z akcją rzeczywistą? Tak czy siak ta scena pogrzebu - mimo, że serial trochę już przynudzał - wzruszająca... I tak naprawdę okazuje się, co w sumie dostrzegałem od początku, że Hosue jest dobrym człowiekiem, tylko pokręconym na maksa... I końcowa wymowa odcinka - zostaje z nas tyle: urna; cieszmy się, z tego, co mamy, "carpe diem", i ta piosenka: "baw się życiem, bo już późno"... Sama prawda.

susane

Twoje zakończenie jest bardzo ciekawe i faktycznie mogłoby tak być, ale... Tak niestety nie jest :-)
Hugh Laurie podczas wywiadu dla TVP powiedział wyraźnie: House nie umarł.

ocenił(a) serial na 8
susane

przebrnęłam przez pierwsze zdanie. nie rób tego więcej (cokolwiek tam robisz) ;)

ocenił(a) serial na 10
susane

Fajna teoria, ale ja i tak myślę, że po śmieci Wilsona, House został szamanem w Afryce i tam rozwiązuje zagadki ;p

matti6666

jasne,house szamanem.szybko skończyłby w kotle jako potrawka z takim podejściem do ludzi co w szpitalu.

susane

Teoria naciągana, choć ładna. Dlaczego naciągana? Bo House dał znać Formanowi, że jednak żyje (identyfikator pod szafką).

susane

Ale nie chodziło o otarcie się o śmierć.
House już kilka odcinków wcześniej inaczej podchodził do życia, wszystko zaczęło się mu sypać i dopiero wtedy zrozumiał.
House wiedział, że do końca życia by sobie nie wybaczył tego, że porzucił (jak by nie było) ostatnią osobę jaka była w jego życiu.

ocenił(a) serial na 9
susane

ciekawa interpretacja, ja myślę, że mogło to być jeszcze jedno nawiązanie do Sherlocka, który też "umiera ale żyje" i spotyka się po jakimś czasie Watsonem, tutaj z Wilsonem

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones