PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=130177}

Dr House

House M.D.
8,2 478 111
ocen
8,2 10 1 478111
7,8 22
oceny krytyków
Dr House
powrót do forum serialu Dr House

Najlepszy sezon?

ocenił(a) serial na 10

Moje serce jest rozdarte między czwartym, gdzie House zbiera nowy zespół, a sezonem piątym, w którym Greg coraz bardziej uzależnia się od vicodinu, by na końcu trafić do psychiatryka.
A jak wy uważacie? Która seria była najlepsza?

narinho

Jak dla mnie trzy pierwsze. Miały jakiś stały klimat. Reszta jest ciekawą kombinacją ale z House mniej zostaje.

ocenił(a) serial na 8
narinho

Według mnie 5 seria była najlepsza, może dlatego że dużo tam się działo .

narinho

Pierwsze 3 miały inny klimat - i chyba ogólnie były najlepsze.
Jeśli spojrzeć na dramaturgie to w trzech pierwszych w sumie niewiele się działo (Pamiętam tylko 4 dłuższe wątki - Vogler, Stacy, gliniarz i koniec 3 sezonu).
Od 4 sezonu dużo się dzieje (nowy zespół, dziewczyny wilsona, zmiany kadrowe, halucynacje, psychiatryk, terapia, Huddy...).
Dlatego nie mam jednego najlepszego sezonu, inaczej - mogę je tak podzielić:
1 miejsce - sezony 1,2,3
2 miejsce - sezon 4,5,6
3 miejsce - sezon 7
Sezonu 8 jeszcze nie oceniam ale na pewno będzie lepszy od 7 który był kompletnym niewypałem (Nudne Huddy, brak klimatu, nawet rozstanie i ostatni odcinek były nudne).

ocenił(a) serial na 10
narinho

dla mnie sezon 2
sezon 1.3.4
sezon 5,6 i na razie 8
sezon 7
od 5 -tego odcinka House zaczął wykazywać ludzkie cechy i przykro mówić robił z siebie pajaca , i robi nadal w sezonie 8
Najleprze były pełne dramatyzmu i problemów pierwsze sezony ,słynne powiedzenie wszyscy kłamią , piłeczka , tablica ,utarczki z Cuddy , ciekawe przypadki , House nie pajacował był pełnym dramatyzmu człowiekiem , ludzie wokół niego się zmieniali
A może pytanie który odcinek wszystkich sezonów był najwspanialszy .Dla mnie trzy historie ,gdy House spotyka Stacy oraz drugi gdy leczy dziecko w trakcie przyjęcia w szpitalu .

ocenił(a) serial na 10
linkazk

Jeśli miałbym oceniać to tak :

1. Dr House 1 i 2 - za klimat, ciekawe odcinki i przypadki oraz fantastyczną postać Gregorego Housa. Jedyne co nie zagrało to beznadziejny wątek z dawną miłością Housa.
2. Dr House 3 - sezon naprawdę dobry ale czuć było już zmęczenie materiału, twórcy w porę się zorientowali i dali nam naprawdę intrygujące zakończenie.
3. Dr House 4 - kapitalne odcinki i świetny clifhanger, plus naprawdę dobre przypadki i zmiana obsady, która może nie dorównuje poprzedniemu składowi ale casting na lekarzy perełka.
4. Dr House 5 - najbardziej melancholijny sezon i świetne zaskakujące zakończenie.
5. Dr House 6 - coraz słabsze przypadki i nudne odcinki ale niektóre prawdziwe perełki epizody ratują sezon.
6. Dr House 7 - niestety na razie najsłabszy sezon choć wciąż dobrze się go ogląda.

Dr House 8 - jeszcze nie widziałem, czekam do Września, szkoda że koniec.

patryks83

Przepraszam ze tak tu się w trące bo koncze dopiero 4 sezon ale trudno nie przynać ci racji. Mam zatem pytanie jest sens oglądać sezon 5? Czy lepiej skończyć na tym.

ocenił(a) serial na 10
eowine

Pewnie że oglądać dalej. Mimo że poziom już trochę słabszy to jednak dalej można z tego wyłuskać naprawdę dobre perełki.
Poz tym sama postać House niedościgniona nawet przy słabszych odcinkach.

patryks83

Tak, ale inni piszą tu że ta postać się zmienia.
Po za tym, niektóre rozwiązania scenarzystów z tego co słyszałam są okropne.
Na przykład 13, która wygląda jak wyjęta spod skalpela "rasowa" modelka, jak ona coś mówi to nawet jest to niesmaczne.
Już nie wspominając że z całkiem fajnej postaci Cameron zrobili kretynkę. Bo moralnością tego nazwać nie można.

eowine

Tzw. Trzynastka to piękna kobieta, w końcu inaczej nie wygrałaby plebiscytu na najseksowniejszą aktorkę (nie pamiętam którego, nie ciągnijcie za język).
Czy warto oglądać eowine? Powiem Ci, że jeśli nie masz żadnego innego priorytetu pośród seriali poza Housem, to rzeczywiście ciągnij przygodę dalej. Jeśli jednak jest coś ponadto - śmiało możesz odłożyć seans.
Pierwsze sezony były świetne. Pierwsze dwa, trzy. Później jest równia pochyła i jeżeli już sama zauważasz, że zaczyna Ci się nie podobać (podobnie jak ja miałem, swoją drogą) to dalej będzie tylko gorzej. Znajdziesz perełki, owszem, ale sezony nie mają po 10 odcinków tylko minimum 20, a wtedy słowa "perełki były" nie starczy do uratowania sezonu.
Mam nadzieję, że pomogłem, nie stoję bowiem po żadnej ze strony - ani tej po której są fanatycy, ani tej po której stoją zapatrzone kobiety, ani żadnej innej. Pozdrawiam serdecznie.

SbobekH

Dziękuje i za tą opinię. Też staram się być obiektywna choć czasem myślę że mam prawo po prostu kogoś lubić bądź też nie. House dla mnie nie jest jakimś fenomenem. Dobrze zrobiony, ciekawy serial. Ale czuje, że popada w schematyzm innych seriali. Za każdym razem tracąc co nie co ze swej tajemnicy. Możliwe że będę ryzykować na 5 sezon ale sądzę, że raczej go nie skończę.

Sama seriale traktuje jak House. Mają mnie odstresowywać. Czy to ciekawą fabułą, nieprzewidywalnym montażem lub trochę płycej aktorami których lubię zobaczyć. Jednak wszystko co jest takie samo zaczyna się nudzić.

ocenił(a) serial na 10
eowine

Co do Twojego pytania jeśli 4 sezon Ci odpowiadał to spokojnie oglądaj 5 który wciąż trzyma bardzo wysoki poziom. Potem jak sie znudzisz to obejrzyj tylko 2 godziny ep z 6 i odpuść.

Dealric

Okey. Dzięki, właśnie takiego potwierdzenia szukałam.

ocenił(a) serial na 10
eowine

Na początku 13 też mnie irytowała, lecz z czasem grała lepiej. A może to ja się przyzwyczaiłem do niej(?).

narinho

Tobie jest prościej. jak wszystkim nastoletnim chłopaczkom z fantazjami. Na mnie jej urok nie działa, więc raczej jej nie polubię.

eowine

A ja najserdeczniej odradzam Ci Eowine, pytać kogokolwiek o odbiór emocjonalny filmu, tudzież płodu innej sztuki dziedziny - to znaczy pytać sobie można, ale nie ma emocjonalnego sensu antycypować cudzej opinii, i na jej podstawie opierać decyzję:) Tylko Ty możesz zdecydować, czy Ci sie podoba, czy też nie, tylko Twoje odczucie się dla Ciebie naprawdę, wiążąco liczy:) Nie można sobie, ot tak, przeszczepić emocji - toteż nie pytaj "czy warto oglądać", bo nie masz żadnej gwarancji, czy zgodzisz się z daną oceną - choćby nawet cały świat miał to samo zdanie, Ty wciąż mogłabyś się nie zgadzać - w moim odczuciu serial NIGDZIE nie zalicza "równi pochyłej" , ja więc mówię "oglądaj"; ale tak naprawdę, mówię "oglądaj", ponieważ wiem jedno -
TYLKO jeżeli obejrzysz, będziesz wiedziała, czy Ci się podoba, czy nie - innej drogi naprawdę nie ma:)

ManFromTheMoon

Dziękuję. Bardzo rozsądna odpowiedź. Jednak czasem warto zadać pytanie dla uzyskania kolejnego efektu, z którego można wysnuć wnioski.
Nie umiem powiedzieć o co mi chodzi z 13. Przeważnie bardzo lubię ładne aktorki na ekranie. O wiele lepiej ogląda się ładnych ludzi. Nigdy też nie byłam zazdrosna. Ale na przykład jakoś w 13 nie widzę delikatnej oryginalnej urody tylko zrobioną lalkę i nie podoba mi się to. Z resztą sposób w jaki ona wypowiada kwestie sprawia, że czuje się jak klubie nocnym. A przecież to nie na 13 powinna być skupiona uwaga. O wiele ciekawszą postacią jest dla mnie Amber.

Ogólnie może to głupi nawyk ale lubię się przyzwyczaić bo bohaterów i nie lubię zmian, podobnie jak sam House. Dlatego ciężko ogląda mi się 4 sezon choć jest bardzo dobry. A z drugiej strony na 3 sezonie już czułam zmęczenie materiału...
A kolejne pomysły, które opowiadają mi znajomi dla mnie pogrążają serial. Czasem lepiej jak parę rzeczy zostanie niedomówionych.

I czemu tak się rozpisuje, bo wiem że powinnam zakończyć oglądanie a nie lubię też zostawiać rzeczy nieukończonych.

eowine

Naturalnie, opinie innych nas ciekawią - stąd takie fora jak to:) Ale ciekawość opinii innych to jedno, a wiązanie się z nimi to coś zupełnie innego:)
Ano właśnie - Twój stosunek do 13. jest takim oto osobistym punktem widzenia:) Chyba nawet nie o to chodzi, abyś "umiała powiedzieć" dlaczego tak, a nie inaczej - tutaj usprawiedliwienia racjonalnej natury mają tylko częściowe zastosowanie:)
Znajomi barwią swe opowieści swoim odczuciem, toteż - jak pisałem poprzednio - nie kieruj się nimi wiążąco:) Moim zdaniem serial trzyma się świetnie, choć i ja zauważam (naturlaną zresztą) repetycję, tyle że mówię z prespektywy 7 i pół sezonu:) Dla mnie osobiście 5. sezon jest jednym z ulubionych, a finał 5. seznou - ostatnie 3 odcinki i ostatnia scena odcinka "minus czwartego" to chyba najpotężniejeszy - dla mnie - motyw całego House'a (zresztą właśnie wspomniana przez Ciebie Amber daje tam o sobie znać:):) Ale ja także uważam, iż 7ka jest bardzo dobra, choć otrzymuje fatalne opinie... Ja w ogóle uważam całość za świetną - choć odrobinę szkodliwą, z tym sugerowaniem "wszyscy ludzie są źli" - ja się tej sugestii nie poddaję, patrzę na to z boku, ale jeżeli House ma "uczyć jak żyć", to w tym sensie nie jest to najkorzystniejszy serial:) Toteż, choć jestem dokładnym anty-House'm (przy mnie nawet Cameron to krwawa wojowniczka:)) jednocześnie serial bardzo lubię za oryginalność i grę osobowości, nie zaś szafowanie przemocą, końcem świata i potworami z kosmosu:) To jest serial "osobowościowy", i to mnie w nim pociąga:)

ManFromTheMoon

Co do przedstwienia problemu zależy... Seriali o lekarzach było mnóstwo i to raczej były seriale z kategorii najbardziej płytkich. Jestem fanem fantastyki i fantasy dlatego muszę bronić tego gatunku. Każdy poważny problem bez względu na oprawę da się poprawnie i ciekawie przedstawić. Bez różnicy czy to potwory czy lekarze. Kto by pomyślał że z tematu, który kojarzy się z telenowelą można zrobić tak inny serial jak House.
Rozczarowana jestem późniejszymi poczynaniami Cameron, choć rozumiem scenarzystów, że jakoś tą postać musieli usunąć z serialu. Nie lubię oglądać życia w stylu jak to mówił House - odgrzewana pizza.
Albo ktoś się angażuje albo nie zaczyna. Takich niezałatwionych spraw nie znoszę. A po za tym moralność i sprawiedliwość nie jest zapisana w kanonach tylko jest kwestią sumienia.
Proszę tylko nie wyskakiwać z tekstem, że wygląda bardziej to życiowo bo jak mówił house :D - wszystkie seriale są tak życiowe...:D Chodzi po prostu o to że człowiek nie potrzebuje się dodatkowo dobijać w przedstawionym świecie.

eowine

Ależ nie musisz przede mną żadnego gatunku bronić:) Ja tylko mówię o swym prywatnym zapatrywaniu - mnie osobiście epatowanie przemocą samo w sobie nie pociąga, ale to nie znaczy, iż fantastyka musi być "zła":) Jeżeli jednak film zasadniczo polega TYLKO na tym, że potwory wyjadają mózgi, a główny bohater w ostatniej sekundzie ratuje cały Wszechświat, i zasadniczo na efektach specjalnych się kończy, to mnie to akurat nie pociąga:) Chciałem tylko podkreślić, iż cenię sobie umiejętność zainteresowania bez konieczności epatowania samą "fizycznością" - to znaczy kiedy, gra osobowości i charakterów sama potrafi wziąć na siebie ciężar przekazu:) Jeżeli natomiast po odjęciu przemocy i efektów nie pozostaje nic, to wtedy jest to film... Epatujący przemocą, i w ten sposób zabiegający o uwagę:) Nie wykluczam jednak mozliwości użycia "potwora", czy przemocy w filmie "z przekazem" - "gorzej" gdy na potworze, czy przemocy wszystko zaczyna się i kończy:) Tematyka czy środkowisko, w którym rozgrywa się fabuła, niczego nie przesądza, zgadza się:) Zresztą jeśli kogoś pociągają "potwory dla potworów" to też w porządku:) Mnie przesłanie kończące się na "musimy uciekać, bo nas zjedzą" wydaje się mało wyafinowane:)
Ale czy późniejsze poczynania Cameron znasz "osobiście" czy z opisów?:) Bo to przecież obejmuje i 5. i 6. sezon... Toteż jeśli nie osobiście, to wracamy do początku naszej rozmowy o "samodzielności tworzenia wrażeń" - przekazanie faktów, nawet "suche" to za mało:))) Ja nie bronię żadnych rozwiązań przyjętych w serialu, tylko ogólnie zauważam, że nie ma to jak osobiste stawiennictwo:)

ManFromTheMoon

Wszystkie historie znam tylko z opowieści. Zaczęłam sezon 5 więc raczej to zrozumiałe. Od fantastyki nie chciałam tylko szufladkowania, bo uważam że ten gatunek również zasługuje na uznanie.
Wydaje mi się jednak, że zrywanie związku z powodu wymierzenia samoistnej sprawiedliwości jest nie poważne i dla mnie kwalifikuje się jako kardynalny błąd w serialu. Można było wymyślić coś normalniejszego. A rzeczy, które mi się tam nie podobały... tez było i mnóstwo. Jednak każdy ma jakieś takie swoje kryterium że czegoś nie przetrawi i to nie jest kwestia dyskusji.

eowine

Wiem, stąd piszesz o pewnych elementach, choć z innych fragmentów wypowiedzi wynika, iż jeszcze sama ich nie obejrzłaś:) Jasne, jeżeli lubisz fantastykę, obdarzaj ten gatunek uznaniem - ja w ogóle o żadnych gatunkach nie myślałem - ot, "potwory" to, poza dosłownością, wygodny skrót myślowy oddający ogólną ideę "masakr":)
Oczywiście, to już indywidualne odczucie odnoszące się do danego wątku, i jak najbardziej może Ci się konkretne rozwiązanie nie podobać:) Ja jedynie mówię, iż pełny, samodzielnie uzyskany z pierwszej ręki obraz uzykskałabyś dopiero po obejrzeniu, bo nigdy nie wiadomo, czy to czego opis nie przekaże, czegoś w Tobie nie zmieni - widząć fabułę na własne oczy możesz pozyskać pewne elementy emocjonalne (wyrażone choćby mimiką, czy też gestem), które teoretycznie mogłyby zmienić Twoje nastawienie:) Jeżeli poprzestaniesz na nieosobistej relacji, nigdy nie będziesz wiedzieć na pewno jak zareagujesz na bepośrednie z tematem się spotkanie:) Może dostrzeżesz jakiś niuans, który wszsytko zmieni... :)
Mówimy więc nie o ocenie samej w sobie, lecz o podstawie oceny - podstawa bezpośrednia kontra podstawa z czyjejś relacji:)

ManFromTheMoon

Ale gdyby nie było cudzej relacji, żadne historie nie były by opowiadane. A to też ma swój urok. Kolejna sprawa nie widzę w serialu aż takiego masterpiece by gra któregoś z aktorów wpływała na relacje. Bardzo doceniam i rozumiem co chcesz mi przekazać ale nie zrozumiem decyzji Cameron o rozwodzie z Chase'em (którego nawiasem mówiąc nie cierpię i dobrze mu tak) ale uważam że w tym przypadku postąpił słusznie a Cameron nie rozumie co to znaczy wziąć odpowiedzialność za drugiego człowieka a nie ratować się ucieczką bo coś nie spełniło jej oczekiwań. Na pewno każdy ma na ten temat swoje zdanie i naprawdę nikt nie musi wyprowadzać mnie z błędu. Po prostu ja myślę że ten powód był nie poważny i nie miał nic z moralności w sobie.

eowine

Dobrze, ale ja przecież nie neguję istnienia zjawiska relacji, lecz odnoszę je tylko do idei pozyskiwania informacji osobiście:)

To czy gra aktora wpływa na relację nie musi wiązać się z poczuciem, iż dany film (czy aktor) jest wybitny:) Bardziej zresztą myślałem o postaci niż o akotrze ją grającym:) Może Cameron powiedziała coś, czego nikt Ci nie przedstawił, a może samo zobaczenie "na własne oczy" by coś zmieniło, kto wie:) Może się okazać, że książka, mimo opisu na okładce, który nas nie zaciekawił, badzo nam się spodoba:) Może, jeżeli wraz z Cameron przejdziesz przez cały proces, który zawiódł ją do decyzji o rozwodzie, o dziwo inaczej na to spojrzysz:)
W chwili obecnej, siłą rzeczy spozierasz na sytuację poprzez filtr cudzych emocji, wygląd to tak -
a) przekaz,
b) filtr
c) Ty,

a wyglądałoby tak -
a) przekaz
b) Ty

Jest zasadnicza różnica:) Może wersja bez filtru istotnie potwierdziłaby tę z filtrem - problem w tym, że o tym nie wiesz na pewno, i - o ile nie obejrzysz - nie dowiesz się:) Stąd moja pierwotna odpowiedź "nikt nie może za Ciebie zdecydować czy warto oglądać":)

Ocena postepowania Cameron zaś, to już rzecz indywidualna, i będąca zupełnie innym tematem niż kwestia "osobistego obejrzenia":) To już konkretne rozważania o pewnym fabularnym wątku:) Cóż, miała prawo poczuć się niekomfortowo, a jeśli takie poczucie pojawiło się w niej, to ją zmotowowało do odejścia:) Ale powodem odejścia od Chase'a nie było morderstwo samo w sobie, nie dlatego odeszła - przeciwnie - początkowo nawet chciała męża chronić, wraz nim wyjechać i zacząć nowe życie w nowym miejscu:) Powody miała sięgające dalej, i związane nie tyle z jednym czynem, ile z ogólnym nastawieniem, które według niej miałoby daleko dalsze życiowe konsekwencje:) Toteż nie Dibala sam w sobie był powodem:) Nie chodziło też o samo "wzięcie odpowiedzialności za kogoś", ponieważ w sensie fizycznym Chase był bezpieczny, nie groziła mu demaskacja, a w sensie mentalnym/moralnym wybaczyła mu jego postępek i gotowa była z nim "uciekać"... Toteż stało za tym coś innego - ogólnożyciowa perspektywa emocjonalna, nie zaś ucieczka przed danym wydarzeniem:) Pytanie, czy przez "filtr" to dostrzegasz:)

Ja w odpowiedzi na Twe oryginalne pytanie mówię:

utrzymując pomiędzy sobą a fabułą pośrednika, godzisz się brak pełni przekazu:)
(Brakuje Ci choćby i nawet tylko potwierdzenia tegoż pośrednika wersji - ale nawet takie potwierdzenie będzie bardziej "nasycone", gdy dotknie się go osobiście:))
Ale jeżeli nie odczuwasz potrzeby oglądania, to możesz zdecydować, iż tak jak jest, jest dla Ciebie wystarczająco:) Obowiązku oglądania House'a wszak nie ma:)

ManFromTheMoon

Dodałbym jeszcze, iż Dibala był jak balkon widokowy - Cameron ujrzała szerszy krajobraz, to jest przemianę jaka zaszła w Chase'ie i jaka świadczyła o tym, iż "stał się on innym człowiekiem" - innym nie przez sprawę Dibali, lecz w ogóle; to był powod odejścia, nie sam dyktator, który posłużył tylko jako "wskaźnik":)

ManFromTheMoon

Skoro powód odejścia był inny a Cameron zachowywała się tak jak mówisz. To udało ci się przekonałeś mnie:D

eowine

Hehe:) Niech będzie, "że mi się udało", ale tak naprawdę moim celem nie było i nie jest wpływać na Ciebie "bo ja tak chcę":) Ja tylko próbowałem Cię zachęcić - w odpowiedzi na Twe podstawowe pytanie - do polegania jedynie na sobie samej:))) Dlatego pragnę jeszcze podkreślić, iż nie przesądzam co i jak odczujesz, jeżeli obejrzysz:) Być może utwierdzisz się w dotychczasowym mniemaniu, być może nawet negatywna ocena Cameron jeszcze tylko się w Tobie wzmocni!:) W żadnym razie nie twierdzę, iz Twoja reakcja, będzie "taka-to-a-taka-to" - zachęcam jedynie do bezpośredniego odbioru - bo jaki by on nie był, dzięki bezpośredniości będzie wtedy naprawdę Twój własny:)))

ManFromTheMoon

Tu nie ma odpowiedzi "dobrej i złej", jest za to "własna" i o nią chodzi:) Nawet jeśli pooglądasz i powiesz "nie warto było oglądać, strata czasu", to to też jest rodzaj wartości, bo bez obejrzenia nie mogłabyś wiedzieć na pewno, cokolwiek ktokolwiek Ci opowiedział:) Odpowiedź na pytanie "czy warto" leży tylko w Tobie, choć ewentualnie możesz zdecydować, iż "nie warto przekonywać się, czy warto":)

ManFromTheMoon

Wszystko co piszesz jest bardzo prawdziwe, tylko człowiek czasem wolałaby iść na skróty szczególnie jeśli to ma dotyczyć czegoś co lubi.
I potem są retoryczne pytania, czemu nikt mnie nie ostrzegł, że dalej oglądać nie warto.

Chodzi o to, że ja lubię sprawy jasne albo w ogóle się nie angażuję i nie zawracam głowy, albo biorę pełną odpowiedzialność za drugiego człowieka bez względu czy spełnił moje oczekiwania czy nie. Zdecydowałam się to nie uciekam od problemu, bo z rodziny nie można zrezygnować. A jak kogoś wybierasz to on staje się częścią twojej rodziny i twojego życia.
I wkurzają mnie takie telenowelaste rozgrzebane związki. Bzdur o niczym nie lubię oglądać. Chyba że to jakiś psychologiczny film o niedojrzałych ludziach.
To jest tak Cameron zawsze była dziwna. A Chase zawsze był fałszywą świnią. Dlatego nie rozumiem z kolei twojego argumentu mówiącego że Chase się zmienił. To źle? Wydawało mi się że gorzej być nie mogło. A mówisz że będzie.

eowine

Ale to nie ja mówię, iż Chase się zmienił, tylko że Cameron mówi, iż Chase się zmienił:)
Czy Chase zasługuje na miano "fałszywej świni"?:) To znowuż zależy od danej osoby:) Zabijając Dibalę kierował się pragnieniem zapobieżenia masakry - ludzie, którzy dzięki Chase'owi unikęli wojny mogliby widzieć w nim wręcz bohatera:)

Czasem tak jest, że związek się faktycznie wypala... Czy nalezy wtedy w nim być, czy ten wybór musi być "na zawsze"?:) A może lepiej się rozstać zamiast męczyć?:) Uczucia i odczucia podlegają zmianom, dlatego emocjonalne deklaracje "na zawsze" obciążone są niepewnoscią; bo wbrew założeniom powstaje pytanie, na ile ludzie potrafią przewidzieć i kontrolować swe uczucia:) Jeżeli nie potrafią, to "na zawsze" jest niepewne, jak to zresztą świetnie pokazuje praktyka:) A może to właśnie ciągnięcie związku na siłę stanowi rodzaj "ucieczki od problemu" - uciekamy przed faktem, że nam "nie wychodzi" ciągnąc związek, czyli udając, że wychodzi, kiedy jednak nie wychodzi:) Czy to nie rodzaj uciekania przed prawdą, która głosi "nie wychodzi"?:) Czy Cameron zostając z Chase'm nie zrobiłaby mu krzywdy, stwarzając fałszywe wrażenie, że chce z nim zostać, kiedy nie chce?:) Czy Chase powinien być w fałszywym związku?:) Czy nie zasługuje na szczerość w ramach szacunku?:)
Poza tym - fakt, iż związek się rozpadł nie oznacza, iż od początku był "skrzywiony"; mógł być przez jakiś czas udany, a potem przestać takim być... Bardzo różnie bywa, i bardzo różnie można to widzieć:) Sztuka polega na umiejętności zrozumienia innego człowieka, nawet gdyby osobiście podjęło się odmienną decyzję:)

A co do skrótów - no cóż, to już kwestia priorytetu, bo skrót odejmie Ci od oczu osobistą świadomość pełnej drogi i zwiazanych z nią krajobrazów:) Pytanie o gotowość zapłacenia takiej ceny:)

ManFromTheMoon

No właśnie ja uważam, że przez to że pozbył się dyktatora zmienił się na lepsze, jeśli się zmienił. Ogólnie Chase był meczący a przez kolaboracje znienawidziłam go od samego początku. Jakoś dla mnie lojalność najważniejsza rzecz.
Potem miał kilka prześwitów jasnej strony jako dosyć nieskomplikowana i prostolinijna postać może nawet przygłupia w relacjach. Jednak w 4 sezonie działa mi po prostu na nerwy przez jego traktowanie każdego z góry, wymądrzanie się i teksty że to on będzie pozwalał i nie pozwalał Cameron na to czy tamto.

Akcja z dyktatorem wydawała mi się jakąś zmianą dla tej postaci na lepsze, to tym razem Cameron mnie załamała.

Ogólnie ich związek był sztuczny. Cameron nigdy w życiu go nie chciała albo dziewczyna kiepsko gra.

Co innego jak związek się wypala a co innego jak od początku był niezdefiniowany.

eowine

Rzeczywiście ta relacja była taka... Mocno rozstrzelona; od koleżeńskiego seksu, z którego Cameron przeszła od odrzucania Chase'a, który co tydzień przypominał jej, że mu się podoba i chce czegoś więcej, po poprzedzony chuśtawką "tak-nie", "tak-nie" ślub i natychmiastowy prawie rozwód:) Niestabilność tego związku rzeczywiście daje się widzieć:) Ale cóż, to wszystko wybory tych konkretnych ludzi:) A że żyją oni w serialu, to tym bardziej mają prawo rozrabiać:)))
Ja osobiście nie zauważyłem, by Chase jakoś specjalnie się zmienił, ale widać Cameron dostrzegła co innego:) Dibala sam w sobie był raczej miernikiem, wskaźnikiem, papierkiem lakmusowym, a nie przyczyną zmiany jako taką - o ile w ogóle zmiana zaszła:) Mnie tam Chase, jak i inne postacie, wydaje się zasadniczo stabilny jako osoba:) Ale Cameron zobaczyła w Chase'ie i w jego po sprawie z Dibalą postawie rosnącego House'a 2, i to ją przekonało o konieczności odejścia:)

ManFromTheMoon

Tak i znowu motyw "będziesz drugim Housem"
Jak na obyczajówkę relacja głupia jak na serial przystało ale w tym serialu mogli sobie darować. W końcu tu nie chodzi kto z kim będzie a kto się rozstanie.

Choć związek Wilsona I Amber był cudowny :) Lub może to jak nagle wszyscy zostali pokazani w prawdziwym świetle po śmierci Amber. Nie lubili jej i nagle by się lepiej poczuć zaczynali pokazywać jacy są miłosierni.

Związek natomiast Chase i Cameron był zbędny i niepotrzebnie wkurzał. Wystarczy że ta para aktorów była zaręczona i podobnie się skończyło. Naprawdę nie musieli ich życia wciągać do serialu. Byłoby o wiele więcej miejsca dla prawdziwego House'a

eowine

"Drugi House" groził, jak pamiętamy, także Foremanowi, i to wedle jego własnej oceny:)
Cameron, najogólniej mówiąc, bała się, iż Chase przedłoży "zwycięstwo za wszelką cenę" nad sferę uczuciową:) Sam już musiałbym sobie dokładnie przypomnieć jej finalne spotkanie z House'm, tę scenę pożegnania, ale zasadniczo o to jej chodziło:)

Jakby nie było, Amber niekoniecznie dawała się lubić:) To nie tak, że ja jej nie lubię, ale z jej zachowaniem różnie bywało:) Powszechnie rozumianego "Fair Paly" to ona nie reprezentowała:) Faktycznie Wilson związał się z House'm w spódnicy:) Ona była w stosunku do spokojnego Wilson'a dość drastyczną kontrą...

Czy związek Chase'a i Cameron był zbędny... To znowu osobiste odczucie... Być może był trochę zbyt "oczywisty", na zasadzie "ładna ona, ładny on" i widzowie aż krzyczeli, żeby tych dwoje w jednym upakować łóżku, a potem, ze względu na wymogi dramaturgii łóżko wykoleić:)

ManFromTheMoon

Wiesz co myślę że po prostu zgodzę się z twoim ostatnim akapitem:)
Szkoda że poszli na łatwiznę bo większość widzów tego chciała...

eowine

Zobaczymy, może sie jeszcze Cameron i Chase w finale ósemki - i całości zarazem - spotkają:) Może Cameron z dzieckiem na ręku, małym Gregory'm, a jej mąż będzie ortopedą, a... :)
Idę pooglądać bajki, zamiast patrzeć w kryształową kulę (chociaż dziesiejsze kule są nie kryształowe, a krystaliczne - ciekłokrystaliczne:) :)))

ManFromTheMoon

Cameron będzie mieć z kimś dziecko?? :DDDD

Osobiście wolę bajki oglądać, jest coś w nich niezwykłego oczywiście mam na myśli te klasycznie

eowine

Kobietom się dzieci zdarzają, zwłaszcza jak się znajdą w jednym pokoju z samcem swego gatunku i odczekają dziewięć odcinków... To jest - miesięcy:)
(UWAGA! Nie oglądać w ciąży House'a... Grozi to czymś niewysłowionym:))
(Oczywiście to dziecko to mój wymysł, choć to podobno nie od myślenia:))

Tak, bajki są fantastyczne!:)

ManFromTheMoon

Okeeey nie będę cię wyprowadzać z błędu na temat dzieci.
Na razie obstawiam że skończę tylko 5 sezon, a dalej się zobaczy.

eowine

No własnie, oto jest pytanie "Czy Dalej Się Zobaczy", czy już nie... :) Już William o to pytał, stulecia temu!:)

Jakiego błędu?:) Przecież mam podręcznik o ludziach! Wprawdzie to o samochodach, ale jest jakaś różnica?:) Jednemu i drugiemu można koło odkręcić:)

ManFromTheMoon

Szczerze powiedziawszy nie rozumiem twojej metafory.
A decyzje podejmuję na podstawie dłuższych obserwacji a nie ryzyka. Dlatego powiedziałam się zobaczy.
Seriale nie należą do grona moich ulubieńców, zdecydowanie wolę filmy.

eowine

Ja też nie rozumiem - pewnie dlatego każde biuro matrymonialne odrzuca me podania:)

Wiem, rozumiem Twe "się zobaczy" - po prostu wykorzystałem grę słów "skończę sezon, a dalej się zobaczy", zmieniejąc oryginalne znaczenie, trochę dla żartu a trochę w nawiązaniu do wcześniejszej dyskusji w temacie "czy oglądać":)

Ale dzięki serialowi, można być ze swoimi ulubieńcami bardzo długo i szczegółowo, a film fabularny - nawet licząc sequele - szybko się kończy:)

ManFromTheMoon

To zależy czy film cię zaintrygował i czy nie jest inspirujący. Wtedy ciągle będziesz o nim myślał a nawet ulepszysz jego kadry.
Po za tym istnieją jeszcze książki.
Jak pisałam się zobaczy, czy co za dużo to nie zdrowo czy dam rade przetrawić więcej odcinków.

eowine

Owszem, ale rozważanie to nie ciąg dalszy, który mógłby sprowokować do tym większej ilości rozważań:)
O tak, książki oferują bezcenną możliwość samodzielnego ubierania historii w obrazy:) Tyle, że możliwość owa z obrazami dostarczanymi z zewnątrz nie ma szans... "Atakowanie wzroku" jest dorgą najszybszą i najefektywniejszą:)

Tak właśnie to "się zobaczy" odebrałem i umyślnie przekształciłem:)

ManFromTheMoon

Nie masz racji. Czasem film inspiruje do stworzenia własnego dzieła i w tym momencie bardziej osobiste i twórcze. A serial odmóżdżający.
Nie zgadzam się że obraz przedstawiony jest lepszy od wyobraźni. Gdyby tak było to właśnie coraz to lepsze zdjęcia by nie powstawały i możliwości ich montażu.
Gdy oglądam film wszystko za każdym razem jest takie samo, ale w książce obrazy w wyobraźni mogą się zmienić jak tylko sobie zażyczę i jak przeczytam tekst, to ja poczęści gram i reżyseruję.

Zupełnie się nie rozumiemy. Dyskusja jest bezcelowa. I wydaje się już błędnym kołem.
Nie widzę również jakiegoś specjalnego przekształcenia ani sensu mojego podsumowującego sformułowania "się zobaczy".
Dlatego dziękuje za dyskusję, która niestety rozminęła się z moim celem.

eowine

1) Nie powiedziałem, że film nie inspiruje do stworzenia własnego dzieła, prawda?:) Skoro nie powiedziałem tego, to nie mogę nie mieć racji:) Obawiam się, że to Ty nie masz racji jeżeli mówisz "serial odmóżdżający", bowiem w ten sposób jednoznacznie osądasz serial jako gatunek:)

2) Ale ja nie powiedziałem, że obraz przedstawiony jest LEPSZY od wyobraźni:) Stwierdziłem tylko pewne fakty percepcyjne, bez dokonywania ocen:) Przecież to samo odnośnie książkowej wyobraźni powiedziałem co Ty mówisz, nazywając to "samodzielnym ubieraniem historii w obrazy":)

Ja Ciebie rozumiem, mało tego, ze wszystkim się zgadzam:)

Sens - "się zobaczy" - chodzi o to, iż dyskutowaliśmy o tym, cz "warto oglądać" - skoro użyłaś sformułowania: "Na razie obstawiam że skończę tylko 5 sezon, a dalej się zobaczy", to jest jasne o co Ci chodzi:) Ja tylko żartobliwie podchwyciłem słowa "a dalej się zobaczy" jako zpowiedź "zobaczę też co będzie dalej", mimo że nie to Tobie chodziło - jedno sformułowanie dwa sensy:)


Ależ bardzo proszę:)

ManFromTheMoon

Tak czy inaczej to zapętlanie rozmowy. A ..każdy serial jest odmóżdżający taką ma rolę.

eowine

Myślę, iż parę osób by się nie zgodziło, iż każdy serial jest odmóżdżający, i to z definicji:)
(Pytanie zresztą czy widziałaś wszystkie seriale - przypuszczam, że nie:))

ManFromTheMoon

Nie oglądam seriali. W swoim życiu widziałam może 4 z nich.
Ale nigdy nie będę doceniać seriali... przykro mi.

eowine

Ależ niechaj Ci nie będzie przykro:) Mnie jest wszystko jedno czy cenisz seriale, czy też nie, to Twoje osobiste zapatrywanie i w porządku:) Nie mam do Twego stosunku do seriali osobistego stosunku, po prostu pragmatycznie zauważam, iż trudno o pełną opinię w oparciu o niepełne dane:) Konotuję tylko, iż troszkę pochopnie oceniasz serial jako gatunek, skoro wszsytkich seriali nie znasz - siłą rzeczy milion nieznanych Ci seriali uzyskało od Ciebie negatywną ocenę, nawet jeśli w ogóle nie wiesz o ich istnieniu, o treści nie wspominając:) Jeżeli o mnie chodzi, śmiało możesz seriali nie lubić, mnie niczego z tegoż powodu przecież nie ubywa, nie ma problema:)))

ManFromTheMoon

Bardzo rozsądne podejście. Jednak o tym czy będę dalej oglądać czy nie zadecyduje ostatni odcinek 5 sezonu.
Na tym etapie nie jestem nic więcej powiedzieć.
To prawda że nisko cenię seriale, jednak ten przykuł moja uwagę już na 5 sezonów...
Dexter, który również bardzo mi się podobał oglądnęłam jedynie 2 sezony z hakiem i raczej do niego nie wrócę.
Chyba o czymś to świadczy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones