A jak ja się pytałam, to się okazało, że się czepiam... House go nie podpalił. Chyba.

No też mi się tak wydaje (nie był sam, kto by chciał się zabić podpalając dom)

Obejrzałam ten odcinek jeszcze raz i cholera to wie. Po zastanowieniu mógł sam to zrobić, nie był specjalnie przytomny, zresztą może to był jego pokręcony plan sfingowania swojej śmierci. Facet cały był pokręcony, to i plan nie musiał być prosty :)

Tylko ,że House miał rozterki i nie mógł się zdecydować czy chce żyć czy chce tam zginąć tylko dopiero jak już wybrał życie postanowił sfingować śmierć miał czas bo ciało wydobyli rano. W każdym razie ja też obejrzałem jeszcze raz i też do końca nie ogarniam

Może dlatego, że przyzwyczaili nas do House'a, który zawsze miał plan w zanadrzu. Albo generalnie większość jego planem była. W ósmym sezonie, House jest zagubiony, co jest naturalną ewolucją w przypadku tego, co go spotkało, na jego własne życzenie, ale choroba Wilsona to tylko pogłębiła. Więc może to było kolejne chaotyczne jego zachowanie. Postanowił spektakularnie życie zakończyć, ale nie mógł się do końca zdecydować, bo od samego początku kiedy go "poznaliśmy" żyć chciał, ale wbrew sobie. Tak gdybam.

a taka opcja ---> "zmartwychwstanie" House'a bylo tylko w wyobrazni Wilsona ? chyba ze sie myle a co z podlogi podniosł Foreman i sie zasmiał ??

Foreman wyciągnął identyfikator House'a, na początku odcinka chyba House rozmawia z Foremanem u niego w gabinecie i Housa zauważa, że stolik się buja. Foreman się zaśmiał, bo zorientować się, że House to podłożył, czyli, że nie umarł :)

No szczerze mówiąc ja cały czas uważam, że House jednak umarł i to naprawdę, tylko identyfikatora u Foremana nie potrafię wyjaśnić, ale inne rzeczy trzymają mnie jednak przy mojej wersji. Na pogrzebie Wilson odbiera smsa na telefonie, który jak mówi, nie jest jego (wymyślony? dźwięk też mógł słyszeć tylko on, a reakcja uczestników pogrzebu, czyli rozglądanie się po sobie itp. to reakcja na słowa Wilsona, żeby wyłączyli dźwięki, których nikt inny nie słyszy), potem przyjeżdża pod dom House'a i tam prowadzi dialog (monolog), a House mówi, że jest martwy i pyta jak chce spędzić ostatnie miesiące. Tylko Wilson widzi House'a. I jak dla mnie kluczowy argument - jak w wielu różnych halucynacjach np. po postrzale House'a przez pacjenta czy w snach Cuddy, House nie ma swojej laski. Wiem, że tylko siedzi, ale potem przy motorze też jej nie widzę, i jakoś nienaturalne dla mnie było zobaczyć House'a jak czeka przed domem na Wilsona i nie bawi się laską (nie kręci, nie podrzuca ani nic). Jak dla mnie to życie House'a zakończyło się w tym budynku - może ostatecznie chciał przeżyć, ale mogło być za późno, a takie zakończenie pozwala wierzyć Wilsonowi w co tylko chce i przeżyć ostatnie miesiące faktycznie żyjąc z przyjacielem, dokładnie takim jakiego potrzebował czyli takiego jakiego sobie ostatecznie wyobraził. Ostatecznie Wilson miał raka mózgu, więc halucynacja wchodzi w grę.

Pozwól, że się z Tobą nie zgodzę. Po pierwsze, House może i nie ma laski, ale wciąż kuleje, widać jak w końcowej scenie wsiada na motor. W scenach halucynacji, m. in. w autobusie z Amber, powiedział, że nie chce wysiadać bo "tutaj go nie boli". Po drugie, kiedy Wilson mówi na pogrzebie, że telefon dzwoni, ludzie rozglądają się po sali, szukając właściciela. Gdyby Wilson miał halucynacje, raczej patrzyli by na niego dziwnie a nie na siebie. I o trzecie najważniejsze. Hugh Laurie będąc w Polsce udzielił Camelowi wywiadu i na pytanie, czy będzie kiedyś kontynuacja serialu odpowiedział: Nie wykluczam, przecież House nie umarł." Oczywiście House przyzwyczaił nas do tego, żeby doszukiwać się drugiego dna, więc nie dziwię się, że tak myślisz, ale moim zdaniem House nadal żyje :)