Aktorstwo - średnie i nieciekawe
Zdjęcia - średnie
Dialogi - nudne a momentami bezsensowne
Efekty specjalne - całkiem przyzwoicie zrobione, ale wepchane na siłę i niepotrzebnie, tu nie USA, że wystarczy zrobić widowisko i się sprzeda
Scenariusz - chyba skradziony z hoolywoodu i chyba nie ten ukradli co trzeba, marny jednym słowem
Muzyka - niezapadająca w pamięć mimo, że ciągle powtarzana
Ogólne wrażenie - 4/10
Co w Polsce robi jeszcze cenzura, ten relikt komunizmu? Wszystkie zagraniczne filmy tłumaczą mocno je zmiękczając, w szczególności przekleństwa, aby dbać o nasze dobre wychowanie chyba. Do cholery ja lubię przekleństwa i jeśli reżyser włączył je do swojej wizji filmu to powinny tam być. Nawet Pitbull jest ocenzurowany mimo, że leci po 22 a ten gniot, o którym tu mowa nie. Leci sobie to to o 20 wieczorem i nie przeszkadzają im przekleństwa w tym filmie, ale uporczywie całą resztę kaleczą robiąc komedię z każdego filmu jaki przetłumaczą. Pytam się dlaczego? Dlaczego tylko w polskich w większości marnych filmach mam słuchać bluzgów a w zagranicznych jakichś odzywek w stylu gumisiów?