Pierwszą reakcją gdy zobaczyłem, że stworzono remake brytyjskiego serialu (nawiasem mówiąc wciąż nie zakończonego) było "na co to komu potrzebne?" itp. W chwili nudy coś mnie jednak tknęło i postanowiłem obejrzeć przynajmniej jeden odcinek.
Po pierwszym sezonie muszę powiedzieć, że nie żałuję. Chwili wymagało oswojenie się z nową obsadą, ale to raczej kwestia przyzwyczajenia, bo ta też radzi sobie całkiem nieźle. Mam wrażenie, że adaptacja amerykańska wzięła to co najlepsze z oryginału i dopracowała jego niedociągnięcia. Sposób prowadzenia fabuły bardziej mi przypadł do gustu w tej wersji, podobnie jak to, że mamy w niej więcej historii poszczególnych duchów. Być może jest to po prostu efekt formatu serialu (18 odcinków na sezon, a nie 6), który dał twórcom większe możliwości rozwinięcia fabuły. W każdym razie polecam.