Odnoszę wrażenie, że Max i Caroline są o wiele śmieszniejsze, gdy są singielkami, niż wtedy, gdy są w jakichś związkach. Andy nie był jeszcze taki zły, podobnie Johnny, do momentu w którym nie zaczął pojawiać się zbyt często. Twórcy sami chyba zdali sobie sprawę, że Max do niego nie pasuje i cieszę się, że w miare szybko usunęli go z fabuły.
Postać Deka nie była IMO zła, chłopak miał swoje momenty, ale przy nim Max była jakaś zbyt miękka. Trzy ostatnie odcinki trzeciego sezonu wymiatały i to chyba dzięki temu, że dziewczyny znowu były same. Mam nadzieję, że (przynajmniej na razie) tak pozostanie. Nastrój w serialu jest bardziej komediowy i humor jakiś bardziej cięty, gdy nie pojawiają się żadne romantyczne wątki.
A sam serial oceniam bardzo dobrze, ma potencjał i wydaje mi się, że minie trochę czasu, nim twórcom wyczerpią się pomysły - bo fabułę można poprowadzić na setki różnych sposobów.