Zgadzam się z tobą, a najbardziej zaskakuje fakt, że serial firmuje HBO, które zazwyczaj trzyma wysoki poziom. Nie wiem dlaczego taki shit wyprodukowali, intensywnie promowali we wszystkich możliwych mediach, a potem przedłużyli kontrakt na kolejne sezony.....Ponoć reżyserka i większość aktorek to dziewczyny "ze środowiska", czyli pochodzące z rodzin mających silne związki z tamtejszym światem rozrywki, sztuki i mediów. Jedynie w ten sposób potrafie wytłumaczyć sobie fenomen tego "dzieła". Ewentualnie, USA naprawde znajdują się już w schyłkowej fazie upadającego imperium, i dlatego powstał serial oddający ducha czasów: zwijanie się ekonomii, atrofie więzi społecznych, degeneracje fizyczną, umysłową i emocjonalną współczesnych jednostek, życie pozbawione celu, perspektyw i wyższych wartości....Ale nawet w takim wypadku mozna stowrzyć dzieło, które wciąga i budzi emocje, czego nie da się powiedziec o "Dziewczynach". W mojej ocenie to po prostu kolejny nudny i bezbarwny serial, który brak umiejętności zręcznego poprowadzenia fabuły przykrywa "artyzmem", ale robi to za pomocą sztampowych i pretensjonalnych chwytów. Esencja hipsterstwa i nowojorskiego intelektualizmu. Lenie Dunham chciałoby się doradzic: jeśli nie masz nic do powiedzenia, nie twórz z tego serialu na 4 sezony.

a ja ci doradze: nie udawaj filozofa, wracaj do pracy w tesco :*

Następnym razem proszę nie publikować takich słów w internecie, bo innym robi się przykro, że wielu polaków nadal jest tak bardzo nieświadomych :(

Serial właśnie pokazuje że nie wszystko jest takie piękne i wymuskane jak w Gossip Girl czy 90210. Serial zwyczajnie pokazuje jak jest naprawdę, a my jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania lalek na ekranie.
Mi przypadł do gustu. Z każdym sezonem coraz lepiej :)

Dokładnie moim zdaniem te bohaterki i ten serial ma więcej wspólnego z rzeczywistością niż Plotkara czy Słodkie kłamstewka czy cos tam :)

Tylko, że Seks w Wielkim Mieście to nie serial o kobietach swojego pokolenia tylko bajka dla dorosłych i tu właśnie infantylność porażała. Mimo iż bardzo lubię ten serial to nie mogę nie zauważyć tego, iż jedynym prolemem tych kobiet przez 6 sezonów było znalezienie i usidlenie faceta. Nie było nic o polityce o nauce o inwestowaniu w siebie (pomijam rzeczy materialne) , po za tym był pełen absurdów. Carrie zwykła felietonistka miała szafę wartą pół miliona mieszkanie na Manhatanie i kupę wolnego czasu, a bezrobotna Charlotte ogromny apartament bo sezonowy małżonek dał jej je w prezencie, bo miał problem z erekcją, z czego żyła, niewiadomo. Niestety kobiety w Nowym Jorku, dziesięc lat temu i teraz ( ten kto był ten wie) to masa takich "Dziewczyn" i żadnych Carrie...

Lepiej bym tego nie ujęła.To właśnie infantylność innych amerykańskich seriali poraża,gdzie każda bohaterka wygląda jak z okładki,ma piękny dom,dobry samochód,dużo pieniędzy i szafę pełną ciuchów od markowych projektantów.Tak właśnie było w "Seksie w wielkim mieście".Choć lubiłam go czasem oglądać,to z dużym przymrużeniem oka,coś jak "Beverly Hills".W obu tych serialach nie było mowy o trudnościach ze znalezieniem pracy,z utrzymaniem mieszkania.Po prostu się żyło,się miało.
Współczesne czasy to właśnie nie rzadko takie dziewczyny jak w "Girls".