Co z tego że serial jest fantastyczny pod względem realizatorskim, skoro prawdopodobnie nigdy nie przeskoczy fundamentalnego problemu fabuły. Żeby pokazać coś ciekawego z padoku ktoś musi tam wpuścić ekipę, która tym samym staje się zakładnikiem układu "wy sobie kręćcie ale my ocenzurujemy co chcecie o nas powiedzieć". W efekcie cały serial jest poprawną politycznie laurką.
Nieliczni mieli na tyle dystansu do siebie i dostrzegli potencjał pt. nieważne jak o nas mówią byle nie przekręcali nazwy. I całe szczęście, bo inaczej byłby to serial najzupełniej o niczym. Dlatego też można czasem odnieść wrażenie że w padoku są tylko Haas, Renault i Red Bull. Ten przykład może wydać się wyświechtany (zwłaszcza że nie lubie myśleć o PL jak o centrum wszechświata), ale faktycznie widać w końcówce 1 sezonu że scenarzyści chcą zagłębić się w historię Kubicy. A tymczasem ostateczny odcinek o Williamsie w sezonie 2 opowiada o Russelu, który jest prawdopodobnie najnudniejszym kierowcą F1 od lat. Jedyne czym Williams był zainteresowany to realizacją wysokiej jakości reklamówki tanim kosztem, możliwie najskuteczniej wybielającej szefową zespołu.
2019 nie był na pewno najciekawszym sezonem F1 ale miał swoje momenty. Prawie żaden z nich nie został utrwalony w serialu, bo zespoły nie są zainteresowane tym aby opinia publiczna poznała ich rzeczywiste problemy i rozterki. Może gdyby nakręcić film o sezonie 2019 w 2029 roku pozwoliliby sobie na odrobinę więcej szczerości.