ja też zauważyłem, że wielu się czepia logiki w ostatnim odcinku - głównie faktu, że scena w parku była identycznie taka sama, jak gdyby nic się nie zmieniło. sęk w tym, że NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO. paradoks polegał na tym, że "reset" nastąpi w momencie gdy plan zostanie ukończony i nie dojdzie do inwazji obserwatorów (scena w parku, happy end, etc.). a dlaczego wydarzenia sprzed inwazji się nie zmieniły ? moim zdaniem dlatego, że fakt wprowadzenia w życie planu (2036 - podróż Waltera i Michaela do 2167) musiał być poprzedzony pracą nad planem i jego stworzeniem. (nic nie może zostać ukończone, jeśli nie zostanie rozpoczęte) innymi słowy- wydarzenia sprzed 2036 nie mogły się zmienić, ponieważ jeśliby się zmieniły, plan nie zostałby stworzony i wprowadzony w życie - a został. dlatego też wszystkie wydarzenia z sezonu 4 nadal miały miejsce i doprowadziły do sceny w parku - tym razem jednak, bez inwazji. a Walter i Michael musieli zostać wymazani ponieważ sami stali się paradoksem. istnieli już w roku 2167, więc musieli zostać "usunięci" w momencie inwazji, bo we wszechświecie nie mogą na raz istnieć dwie takie same jednostki. mam nadzieję, że to co napisałem ma jakikolwiek sens :D

Peter otwiera list zaadresowany do Waltera. Nie przekazuje mu bo Waltera nie ma? Przypominam że list wysłał do Waltera ten koleś co w czasie skakał więc Walter normalnie musiał istnieć w tej lini czasu bo list był wysłany. Mają też dziecko i jest z Olivią to wszystko musiało sie odbyć po staremu. W takim razie co się stało z Walterem?

Według mnie jest błąd logiczny, bo gdyby nie było Obserwatorów to Wrzesień nie zakłócił by pracy Walternate'a przy lekarstwie i Walter nie przyszedł by po niego na drugą stronę, więc nie powinna się wydarzyć teoretycznie cała historia Fringa. Szczerze mówiąc, tego oczekiwałem od twórców, tak piękny serial nie powinien kończyć sie jak każdy amerykański film lecz oryginalnie, z klasą, smutkiem i zostawić te przemyślenia widzom.

Dla mnie serial powinien był zakończyć się gigantycznym pierdzielnięciem rozwałką wymiarów.

również nie rozumiem rozgoryczenia, co do logiki finału. tak, jak Pan napisał, finał, nie ma żadnego znaczenia dla jestestwa Petera po resecie, bo w tej linii czasu pojawił się, już jako dorosły mężczyzna - osoba spoza czasu, przywołana do życia tylko dzięki dlatego po resecie nic się nie zmieniło. faktem jest, że można rozważać, że brak obserwatora powinien spowodować, że Walternate lekarstwo mógł odnaleźć, jednak lek stabilny był raptem kilka sekund - mogło go rozproszyć cokolwiek innego. Co do uczuciom Oliwii i Waltera. To nie jest ten sam mały chłopiec, który utopił się w jeziorze i tyle. tamte zdarzenia pozostały bez zmian. Waltera to w mojej opinii Peter w momencie powrotu do domu z Oliwią i mała Ettą jeszcze nie wie, że Waltera nie ma - Biały Tulipan ma być dla niego wiadomością albo raczej przepowiednią, aby po odkryciu zniknięcia Waltera umiał ten fakt zaakceptować i go nie szukać. więc sam finał był, jak najbardziej logiczny, (dopuszczając oczywiście dosyć prawdopodobny tezę niezauważenia przez Waltneratywnego udanego leku mnie raziły zupełnie inne kogle-mogle w tym serialu ale koniec końców nie umniejszały przyjemności oglądania serialu.