Jaka szkoda że zmarnowano taki temat, taki pierwowzór powieściowy. Zabrakło jedynie zdolnego scenarzysty, zdolnego reżysera i aktorstwa szczególnie w rolach kobiecych.
Są przebłyski , kiedy wydaje się że akcja jest sensownie zawiązana a rozwiązanie problemu będzie zaskakujące i pouczające. Nic z tego, mamy za to jakąś filozoficzno-religijną papkę , która niczego nie tłumaczy. Zbitka szczęśliwych zbiegów okoliczności i nadzwyczajnych rozwiązań , żenująca. Córka odnajduje nominalną matkę zagubioną gdzieś w promieniu 40 lat świetlnych, bez dokładnych wskazówek po 130 iluś latach poszukiwań.