Po trzecim odcinku serialu sprawa jest jasna: serial jest bardzo luźno oparty na książkach Asimova i ten, kto szukał w nim ścisłego związku z książkami będzie srogo zawiedziony. Już pal licho płeć postaci (choć i tu zaburza to historię Fundacji). Najbardziej razi to, jak twórcy serialu nagięli, przemieszali i zmienili książkowe wydarzenia i jak z odcinka na odcinek odchodzi to od książkowego pierwowzoru.
No, ale można to jeszcze oglądać jako osobny serial. No i tu w sumie jest nawet fajnie. "Nowa" historia Fundacji w miarę trzyma się kupy, postacie są dość charakterne i widać po nich (oraz po grze aktorów), jaką grają tu rolę. Motyw potrójnego Imperatora może i przeraża mnie jako fana książek Asimova, ale jako sam pomysł wygląda naprawdę ciekawie. Jak na razie nie mam więc powodu odpuszczać, zobaczymy do czego zmierzają twórcy serialu. A może to być wszystko: od naprawdę ciekawej historii po totalny blamaż.