Rozumiem chorobę różowo włosei, rozumiem że reszta podtrzymywała ją w takim stanie dla ratunku własnego ego bo pierwszym mechanizmem obronnym jest wyparcie ale ile można ciągnąć taką słodycz bez totalnego załamania nerwowego lub pogodzenia się z rzeczywistością? Pewnie w nieskończoność ale mnie to zaczynało drażnić. Miałem nadzieję że skoro wejściówka z każdym odcinkiem ma coraz więcej wspólnego z rzeczywistością to też tak będzie z anime ale niestety skończyłem z "próchnicą".
I naprawdę przez ten cały czas miały lekarstwo kto założył tą szkołę (sieć szkół jak się potem dowiadujemy) że miał szczepionkę na zarazę przed jej wybuchem?