Jak dla mnie całkiem spoko :) Wszędzie w internecie widzę zachwyty ( na IMDb ocena 9.6), ale mi jakoś do nich daleko.
Nie ukrywam, Cameron Monaghan po prostu POZAMIATAŁ. Jego wygląd, gra aktorska i cała jego niepokojąca otoczka robią naprawdę niesamowitą robotę.
Odtworzenie śmierci rodziców Bruce'a miało być chyba głębokie i poruszające, ale dla mnie jakoś niezbyt to wyszło. A ten 'zwrot akcji', że tamtą parkę zastąpi Jim i Lee- to już było dla mnie wiadome od początku xD Miło, że pojawił się Tetch, ale to nawet nie było 5 minut, trochę zmarnowanie potencjału. Tak apropo hipnozy, czy Jim i Lee nie mogli się chociaż trochę postarać i spróbować nie patrzeć na ten cholerny zegarek? xD
A jeśli już mówimy o Jimie i Lee... Eh, twórcy mogliby sobie naprawdę odpuścić ten temat, bo ani to nie ma sensu ani nie ma tam żadnych emocji. Tą ich scenę rozmowy pod koniec sobie przewinęłam, bo już nie mogłam tego ścierpieć xD
W sumie to na razie najbardziej interesuje mnie wątek ciąży Baśki ( o ironio) i plan ucieczki Pingwina i Eda z Gotham... łodzią podwodną :D :D Swoją drogą rozwaliła mnie ta scena- Ed zgadujący, że Barbara jest w ciąży ("she's glowing!") i "Who's the lucky father?" Oswalda xD

Psst w następnych odcinkach mają powrócić Ivy, Zsasz i... Mr Penn jako Ventrilologist (czy jakoś tak xD) ;)

W sumie nie wiem, co mogę jeszcze napisać, bo tak jakoś nie zapadł m ten odcinek w pamięci. Jak dla mnie 7/10, oczekiwałam czegoś więcej.

A jak oceniasz Kapelusznika bez zarostu? Dla mnie fuj :D

Kurczę, wiedziałam, że coś mi nie pasuje z jego twarzą, ale za cholerę nie wiedziałam co :D Jakoś tak bardziej creepy wygląda xD

"Psst w następnych odcinkach mają powrócić Ivy, Zsasz i... Mr Penn jako Ventrilologist (czy jakoś tak xD) ;) "
Ooo, Mr Penn? :D Fajossskoo :D

Jak dla mnie utrzymuje ten sam niski poziom co poprzednie odcinki.
Twórcy najwyraźniej chcieli kończyć ważne wątki w najbardziej nieciekawy, bezpłciowy sposób.
Pomysł Jeremiasza nic nie wniósł do sezonu, a sam upadek postaci był mało efektowny.
Przewiduję, że niestety podobny los podzielą wątki Walker i Bane'a.
Zdarzenia z odcinka na odcinek tracą energię. Nie ma w nich jakiegokolwiek napięcia. Mimo że akcja gna do przodu niczym wystraszony mustang.

Niestety się zgodzę. Odcinek sam w sobie, a przede wszystkim akcje z Jeremiahem (bo te wszystkie Baśki, Edki, Lee, były takim niezbyt ciekawym przerywnikiem od głównego wątku tegoż epizodu), były same w sobie całkiem udane (no dobra, ta cała motywacja Jeremiaha "musimy być połączeni, bo tak" była na siłę,no ale tylko Gotham...), ale jakoś totalnie bez emocji to wszystko imo było. Może nie słusznie, ale paczając co wyczynia Jeremiah i te tak bardzo po jokerowemu groteskowe akcje, nie pasuje ten "drewniany" styl gry Camerona. No aż się prosi o to, żeby był bardziej Jeromowaty :D Miło że twórcy ostatecznie postanowili pójść w stronę klasycznego orginu i dostaniemy już oficjalnie Jokera.

W sumie.. chyba najlepszy odcinek w tym sezonie :) Daleko mu do poziomu odcinków choćby z poprzedniego sezonu ale ja już to piszę chyba o całym finałowym sezonie i pisanie, że 'dobry' nie oznacza, że wspaniały.. nie mniej najbardziej mi się podobał z dotychczasowych. Skrócenie sezonu wg mnie wyszło serialowi na złe, i to akurat w ostatnim sezonie. Scenarzyści nie byli w stanie poradzić sobie ze 'skróceniem' pomysłu na sezon i kiedy dostali z góry, że ma trwać prawie o połowę krócej, wycinali wszystko co mieli i wychodzi takie masło maślane. Czasami mam wrażenie, że to wina montażu ale raczej nie - po prostu to, co miało trwać powiedzmy 2 odcinki w scenariuszu zostało poprzycinane, aby trwać.. 1 odcinek. No nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tak właśnie jest/było :(

Odtworzenie śmierci rodziców Bruce'a i jakiś chory związek Jeremiasza - takie sobie. Szkoda, bo potencjał tutaj był i chyba najlepsza scena z tego wszystkiego to ta, w której już po rozpierdzieleniu Wayne Manor (hahaha, zawsze w jakiejś produkcji z "Batmanem" musi być rozwalona siedziba Wayne'ów :D) Bruce i Alfred mają 2 minuty sceny - całkiem wzruszające to było i jedyna warta rzecz w tym wątku.

Odnośnie Kapelusznika - to był i go nie było. Aż kurde szkoda, że go tak mało było ale.. powtarzam się.. gdyby nie skrócono sezonu pewnie mielibyśmy Kapelusznika na 2 odcinki. No i szkoda, że aktor jakoś tak wyglądał jakby to nie był on, niby brak zarostu ale odniosłem wrażenie, że pod tym kapeluszem nie kryły się już falowane włosy aktora a peruka :P

Jim x Lee, Bold and the Beatiful, Moda na sukces, odcinek 1253.. zieeew. Nie wiem nawet jak to skomentować, chyba nie trzeba.
Inna sprawa: ciąża BASKI sprawiła, że mam wrażenie, że w tej wersji przygód netoperka Baśka po urodzeniu dziecka kopnie w kalendarz a Jim przygarnie dziecko z Lee czy kimkolwiek innym (Baśka jr odziedziczy imię na cześć swojej matki no i jest biologiczną córką Gordona).

Najlepsze gagi z odcinka to w zasadzie te związane z powrotem duetu Edek - Pingwin. Po prostu miazga. A scena z Baśką i te teksty, o których pisała wyżej @jesustookmyphone = :D

Origin Jokera - cóż, sprytnie to zrobiono. Teraz jeszcze chciałbym, aby - skoro obecnie Jeremiasz jest warzywem bez żadnych aktywności w mózgu - po wybudzeniu nie pamiętał w ogóle przeszłości a był tylko wariatem. W pewien sposób byłoby, że to człowiek bez przeszłości, nawet jeśli inni by ją znali to on sam już nie bardzo xD

Brakowało ewidentnie większej dawki Bullocka i jego tekstów :P

Myślę, że właśnie tak będzie. Inaczej Joker w przyszłości domyślił się, że Gacek to Bruce.

Who's the lucky father? i czego więcej potrzeba? :P Pingwin to jest przekocur normalnie :D No i Ed, który z miejsca zauważył ciążę. Toż to zagadka :P
Dla mnie fajny odcinek, nawet jeden z lepszych. Jestem ciekaw ucieczki i budowy tej łodzi xD Swoją droga Oswald ma zawsze tego farta, iż w momencie gdy ktoś chce go zabić to zawsze wychodzą jakieś okoliczności łagodzące :D
Jim buja się między Lee a Barbarą - Barbs robi się na silna, nie zależną kobietę :D Gdzie tam facet ma prawo decydować o swoim dziecku, najlepiej niech już wyjdzie :P
Motyw jak Bruce tropił Jeremiaszka przypomniał mi nieco Arkham Asylum/City tyle, że tam wszystko działo się za sprawą toksyn stracha na wróble. Własnie, co z Jonathanem ?:D
Wayne Manor w zgliszczach czyli co teraz?jakiś ekskluzywny hotel na przedmieściach czy posterunek Policji? :D
Stanowoczo za mało Bullocka w tym odcinku. Człowiek potrafi się stęsknić za jego głębokimi sentencjami :P
Fajnie byłoby zobaczyć Mr. Freeze;a. Pamiętam, że świetnie wyglądał w kostiumie.

A co sądzisz o jego włosach? Dla mnie powinien być łysy, tak jak to zawsze było.

(Mr Freeze)

Nie wygląda zle we włosach. W sumie nawet mu pasują. Najlepsza jest ta otoczka wokół, która imituje chłód :D

Otoczka najlepsza