Gra o tron (2011-2019)
Gra o tron: Sezon 5 Gra o tron Sezon 5, Odcinek 4
Odcinek Gra o tron (2011-2019)

The Sons of the Harpy

Sons of the Harpy 51m
8,3 5 211
ocen
8,3 10 1 5211
Gra o tron
powrót do forum s5e4

S05e04

ocenił(a) serial na 9

Czy tylko mi się spociły oczy w scenie Stannisa i Shireen ? Na samym początku gdy spytała Stannisa czy się jej wstydzi i potem gdy z łzami w oczach go przytuliła ? Jak najwięcej takich scen ! :) Nie myślałem, że coś mnie aż tak ruszy, ale ze mnie mięczak :d Moi ulubieni bohaterowie giną a nawet powieką nie mrugnę, a przy tej scenie wymiękłem :| Ale to chyba przez to, że do nikogo nie czuję takiej sympatii jak do niej ;)

ocenił(a) serial na 9
ostatnisprawiedliwy_1771

Tak, to była piękna scena. Wcześniej Stannis nie okazywał małej za wiele uczuć. Dużo zyskał w moich oczach. W końcu zrobił coś innego niż tylko stał w cieniu swej czerwonowłosej kapłanki oświetlonej płonącym stosem.

LadyLannister

Zrobił to co zawsze. Mel otworzyła mu oczy, że to jakby nie patrzeć jego córka, więc jego krew, więc nagle obudziły się w nim ojcowskie uczucia.
Bez niej jest jak dziecko we mgle. Nawet żonie nie wiedział co odpowiedzieć, dopiero Mel zwróciła Selyse uwagę.

fune

Powtórzę - Stannis przewraca oczami i kręci głową kiedy Selyse gada głupoty. Zachowuje się jak typowy mąż, który słucha brzęczenia swojej żony na jakiś temat tak często, że nawet mu się nie chce już tego komentować :)

Mel jeżeli już to zgasiła Selyse, którą Stannis po prostu ignoruje, co jest normalną reakcją obronną facetów, którzy mają zołzy za żony :D

emo_waitress

Najwyraźniej mamy inne podejście, bo jeżeli facet wylewanie pomyj na własną córkę (z których to córka doskonale zdaje sobie sprawę) uważa za brzęczenie, co to sobie może oczami przewrócić i przejść do porządku dziennego, tym bardziej, że jak podkreślasz, nie jest to jakaś wyjątkowa sytuacja, a "temat tak częsty", to dupa nie facet, że już o królu nie wspomnę. No sorry.
Owszem, to Mel musiała zareagować, no bo kto, przecież nie jak piszesz Stannis, ale to nie zmienia faktu, że wywarła ogromne wrażenie na Stannisie, który jakby się przebudził.

ocenił(a) serial na 9
fune

THIS.

ostatnisprawiedliwy_1771

Nie, nie tylko Tobie. Mi ścisnęło serce, bo uwielbiam tę dwójkę :)

ocenił(a) serial na 10
ostatnisprawiedliwy_1771

Mnie jakoś to ani troche nie wzruszyło

ocenił(a) serial na 10
ostatnisprawiedliwy_1771

To była bardzo dobra scena. Ukazuje Stannisa w bardzo dobrym świetle. Żal mi tej dziewczynki, kto wie ile jeszcze pożyje ... być może długo ... ale dobrze że ojciec ją w tej kwestii powiadomił.
Mam nadzieję, że Stannis zabije Selyse. Ta wstrętna baba jest okropną matką i w ogóle obłąkaną kobietą ...

ocenił(a) serial na 9
359

Też mam taką nadzieję, a później pozbędzie się Mel.

ocenił(a) serial na 10
ostatnisprawiedliwy_1771

Melisandre jest całkiem spoko. Co prawda nie musi się przed każdym rozbierać ... Swoją drogą ta scena z Jonem nie przeraziła. Jakby się pokusił to by zniszczyło jego postać. Chodzi mi o tą scenę w 4 odcinku.

ostatnisprawiedliwy_1771

Bez której nadal by płakał na Smoczej Skale, a do córki nie odezwał się nawet słowem. No spoko.

359

Ukazuje Stannisa w normalnym świetle. Że bez Mel nawet nie pamięta, że jest ojcem. Odezwał się w końcu do córki, no klękajcie narody.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ostatnisprawiedliwy_1771

Nie tylko tobie :) Scena była prawdziwie wzruszająca, właściwie to na ten moment nie mogę sobie przypomnieć czy kiedykolwiek oczy mi się zeszkliły na GoT, chyba teraz po raz pierwszy :D

Moje oddanie do Stannisa po tej scenie osiągnęło kolejny poziom.

emo_waitress

Hmm, do tego momentu Shireen była przekonana, że jest nikim dla swoich rodziców i tak też się czuła. Ojciec roku, nie ma co. Mel go w końcu przywróciła do pionu, cieszyć się i owszem, ale żeby zaraz jakieś pianie z zachwytu? Chyba dla Mel jak już.
Just sayin', nie bij ;)

fune

Jakoś nie zauważyłam, żeby Shireen czuła, że jest nikim dla obu rodziców.
Ja w serialu odniosłam wrażenie, że mała jest bardzo inteligentną, doświadczoną przez los dziewczynką, która widzi świat bez specjalnych złudzeń. Jest świadoma tego, jak wygląda, ale właśnie dzięki temu, że OJCIEC się jej nie wstydzi, nie zakrywa twarzy i nie kryje po kątach. Nie wyobrażam sobie jej życia tylko pod opieką matki, to ojciec stoi na straży właściwego traktowania księżniczki Shireen.
Mała nie zachowuje się jak zakompleksione, zahukane dziecko. Jest ogarnięta i nie boi się obcych, co wg mnie przeczy twojej tezie, że jest przekonana o tym, że jest nikim. Dziecko, które myśli, że jest nikim zachowuje się inaczej, niż Shireen, czy takie dziecko uczyłoby czytać kogoś siedzącego w celi, czy zyskałoby taką sympatię Davosa, czy byłoby tak do ludzi i to tych z całkowitych nizin, jak Goździk? Wydaje mi się, że nie.

To, co tak mnie wzruszyło w tej scenie to to, że Stannis NIE OKAZUJE uczuć, taki ma charakter i tyle, a jednak tych uczuć było tam mnóstwo. Jego pozytywna strona wychodzi przy innych okazjach, jak rzucane od niechcenia rady Jonowi, jak troszczenie się o żonę w czasie głodu (nawet sam jej ugotował zupę ^^), jak zdobycie oddanego służącego/ doradcę na całe życie, bez wymuszania przysiąg itd. - co o ile się orientuję udało się w tym serialu tylko Danucie. Myślę, że to dobrze świadczy o Stannisie i dlatego litościwie spuszczę zasłonę milczenia na jego wybryki z czerwoną wariatką, jak palenie ludzi za wiarę i takie tam.

Tak wiec mamy dziewczynkę, która nie boi się wchodzić do jego komnaty, kiedy jest zajęty pracą, rozmawiać, nawet przerywać ojcu, nie boi się zdać mu pytanie, na które mało które dziecko, nawet już jako dorosłe by się odważyło. Ojciec nie wyrzuca ją, nie ignoruje jej, zagaduje ją, nawet próbuje się tłumaczyć, że zdaje sobie sprawę, że CB nie jest miejscem dla dzieci.

Czy wg ciebie TAK się zachowuje rodzic, który ma wy*ebane na dziecko i tak się zachowuje dziecko, które jest PRZEKONANE, że jest nikim dla obu rodziców? Shireen jest potworem i wyrzutem dla matki, ale NIE dla ojca.

Dla mnie scena, w której surowy, totalnie oszczędny w okazywaniu uczuć Stannis opowiada o dzieciństwie córki, przemycając w tej opowieści dumę z zostania ojcem, radość z widoku uśmiechu na jej buzi, strach, kiedy zachorowała, determinację, żeby ją uratować i totalną, absolutną dumę z córki, ze swego dziecka, z małej księżniczki Baratheon, i niech szlag trafi resztę :) - ta scena jest dla mnie piękna. Charakter Stannisa widać nawet w objęciu córeczki - Stannis to nie jest ten typ, co się ściska :)

Nie trzeba być tiu-tiu-jącym rodzicem, całującym co chwilę dziatki po główkach, wyznającym im miłość co chwilę, żeby dziecko czuło się bezpiecznie. Shireen słucha bredni matki codziennie, a jednak nie rośnie na zgorzkniałą dziewczynkę z depresją - to ojciec i jego wsparcie ją przed tym powstrzymują.
Co jest piękne w tej scenie i co tylu wzruszyło, to że Stannis ubrał to wsparcie w słowa :)

Nie mogę się oprzeć, żeby ci nie przypomnieć, jak kiedyś mi wmawiałaś, że Tyrion powinien być wdzięczny i posłuszny już za to, że Tywin uznał karzełka za swojego syna, że mówi do niego: jesteś Lannister, mój syn. No więc teraz mamy Stannisa, który do dziecka z łuską na pół twarzy mówi, że jest Shireen Baratehon i jego córką i z tego co widzę na forum, to uważasz, że i tak jest gównianym ojcem - choć w przypadku Tywina jego chłodne ojcostwo całkowicie rozgrzeszałaś.
Więc jak to jest:
- albo Tyrion i Shireen oboje żyją w przekonaniu, że są nikim dla rodziców, co stawia Tywina i Stannisa w negatywnym świetle
- albo Tyrion i Shireen powinni być oboje wdzięczni, że żyją i siedzieć cicho, bo Tywin mógł Tyriona kazać zabić po urodzeniu, a Stannis odesłać córkę za morze. W ten sposób oboje nie gorszyliby swoim widokiem bliźnich.
Tak samo oboje mieli kogoś w swoim otoczeniu, bliskie osoby, które nazywały je potworami. Cersei rozgrzeszałaś, choć traktowała Tyriona tak samo, jak Selyse swoją córkę, a nawet gorzej, bo przy obcych i o ile dobrze pomnę co mówił Oberyn, znęcała się nad nim fizycznie.
A jednak to Shireen wydaje się szczęśliwsza i nie zanosi się, żeby chciała zabić ojca w wychodku :)
Skoro Tywin był dobrym ojcem co mi wielokrotnie pisałaś, to jakim prawem rzucasz kamieniem w Stannisa?

PS. Mel nie miała nic do czynienia z "ustawieniem Stannisa do pionu". Czy nie widziałaś, kiedy Sylese gada te swoje brednie, jak Stannis kręci głową i przewraca oczami? Do czego to niby Mel miała go przywołać?

emo_waitress

Zacznę od końca. Bo naprawdę mnie rozbraja ten kręcony i przewracający oczami Stannis :D Nie ma jak reakcja godna prawdziwego króla i mężczyzny :D

"Ja w serialu odniosłam wrażenie, że mała jest "
Ja też odniosłam takie wrażenie. Dopóki sie nie odezwała w ostatnim odcinku do ojca i wyszło szydło z worka.
Jak to w ogóle wyglądało. Weszła do tej komnaty, ojciec jedynie spojrzał kątem oka i tyle, nawet się nie odezwał ani nic, normalnie strach było na to patrzeć, aż dziw, że Shireen w końcu się odważyła odezwać. Bo atmosfera była ciężka i czuć było, co ty tam dziewczynko w ogóle robisz. Ale widać było, że ją to tak gnębiło, że się odezwala w koncu.
I owszem, potem jej nie zignorował, bo widać było, że przypomniał sobie poprzednią scenę i z ciężkim sercem, ale wykonał swój obowiązek. A jak mu było ciężko ją przytulić, ło Jezu. Ale plus chociaż za to, że jak już mu ktoś wskaze jego powinności to to zrobi, nawet cierpiąc przy tym.

"Mała nie zachowuje się jak zakompleksione, zahukane dziecko. Jest ogarnięta i nie boi się obcych"
Jakich obcych? Z żadnym obcym jej nie widziałam, więc nie wiem, żeby się nie bała. I raczej zachowuje się zahukanie, ma też ewidentne problemy z tym jak wygląda i boi się ludzi. W ogóle nie czuć, że ma świadomość, że jest księżniczką i że jest dziedzicem rodu Baratheonów. To, że jest ogarnięta, to dzięki maestrowi Cressenowi. Jak i samemu Davosowi.
Tak samo jak winą Roberta jest to, że od pewnego wieku jego synowie nadal pozostali pod spódnicą mamusi, tak też jest winą jego młodszego brata, że Selyse (w serialu) tak traktuje córkę. Bo jeden jak i drugi na to pozwalili, mając inne sprawy na głowie. Widać, że bracia.

"Czy wg ciebie TAK się zachowuje rodzic, który ma wy*ebane na dziecko i tak się zachowuje dziecko, które jest PRZEKONANE, że jest nikim dla obu rodziców? "
Dziecko powiedziało to wprost, więc nie ma tu wątpliwosci, a co do rodzica to pozwolę sobie skopiować to, co napisałaś wyżej, bo sama sobie odpowiedziałaś:
"Zachowuje się jak typowy mąż, który słucha brzęczenia swojej żony na jakiś temat tak często, że nawet mu się nie chce już tego komentować" - czyli owszem, ma wyj#bane na dziecko.

"Dla mnie scena, w której (...)"
Podpisałabym się pod tym i tak bym to odebrała, gdyby nie wcześniej uświadamiająca mu to wszystko, co powiedział, Mel
i gdyby nie reakcja Stannisa po tym jak Shireen weszła do jego komnaty, już bardziej obco zachować się nie można było.
Faktycznie, jakby to była mucha.

"Nie trzeba być tiu-tiu-jącym rodzicem, (...)"
Owszem, nie trzeba być (choć porównaj sobie z takim Nedem i jego kontaktem z córkami), ale znowu j.w. Trzeba Mel, żeby Stannis w ogole na cos wpadł. Bądź Davosa. Stąd wybacz, ale na kolana ze wzruszenia nie padnę. No chyba że przed Mel. Tudzież Davosem.

"a jednak nie rośnie na zgorzkniałą dziewczynkę z depresją"
No jasne, jest przecież radosna jak skowronek. To już Goździk, która przeszla piekło, ma więcej energii w sobie.

"Nie mogę się oprzeć, żeby ci nie przypomnieć, jak kiedyś mi wmawiałaś (...)"
Nie wmawiałam. Podałam argumenty, a czy je przyjmiesz to Twoja sprawa. To zwykły fakt, że gdyby urodził sie w innej rodzinie to byłby nędzarzem bądź martwy. I z pewnością nie ćwierkałby po valyriańsku. Taki Sam to dostał od swego ojca wyrok śmierci za czytanie książek. I jasne, że powinien być wdzięczny, że mimo swojego zachowania i okazywania pogardy ojciec wciąż go finansował, wszelkie jego kaprysy i bezeceństwa, a nawet zaciągnięte przez syna długi spłacał bez mrugnięcia okiem. To zbrodnia, że powtarzał mu przy tym, zachowuj sie godnie? Tym bardziej, że Tyrion ochoczo ze swego nazwiska korzystał? No błagam.
"Stannisa, który do dziecka z łuską na pół twarzy mówi, że jest Shireen Baratehon i jego córką" - sugerujesz, że Tywin do dziecka z łuską na twarzy nie powiedziałby, jesteś Lannisterem i moją córką? To, że Stannis to powiedział (w końcu) to jakiś wyczyn godny medalu? Tywin od maleńkości powtarzał to swoim dzieciom, w tym temu, przy którym łuska na twarzy to pikuś.
Tyrion zawsze będzie przekonany, że jest nikim, cokolwiek mu dasz, zawsze będzie niezadowolony. Nawet Jamiego olał, chociaż ten nie okazywał mu nic innego jak miłość, więc nie porównywałabym tej skromnej dziewczynki do tego egoistycznego i myślącego tylko o sobie i robiącego z siebie błazna.
Nie pisałam nic o siedzeniu cicho. Chociaż fakt, że Tywin jako jedyny tolerował odzywanie się do siebie w taki sposób, w jaki robił to Tyrion. Zaden inny lordowski syn przewijający sie przez sage czy serial nie pozwalał sobie na taki ton czy słowa względem swego pana ojca.
"W ten sposób oboje nie gorszyliby swoim widokiem bliźnich." - Tywina nie gorszył widok syna, a jego zachowanie. Głównie publiczne upijanie się, burdy, dziwki, i inne takie.
To Shireen żyła przez prawie całe swe życie w zamknieciu i odosobnieniu na Smoczej Skale.
Nie porównuj relacji między rodzeństwem, gdzie oboje są siebie warci i dokuczają sobie wzajemnie, że wspomnę chociazby sikanie do pucharow z napojami Cersei i co on tam jeszcze przyznał w Orlim Gnieździe (przy czym, gdy juz spotkali się na zamku to Cersei wyciągneła ręke, ktorą Tyrion odrzucił i dalej sie potoczyło, a sam Oberyn wspominał scenę małej zrozpaczonej i nic nierozumiejącej wtedy dziewczynki) z relacją między osobą dorosła a dzieckiem, które jest zresztą z tą osobą dorosłą związane emocjonalnie. No sorry, ale konflikty między rodzeństwem są chyba innej wagi niż znęcanie się psychiczne matki nad córką, przy jednoczesnym poparciu ojca.
"A jednak to Shireen wydaje się szczęśliwsza i nie zanosi się, żeby chciała zabić ojca w wychodku"
Tak samo jak i Sam nie planuje morderstwa ojca czy Jon nie skrzywdziłby nigdy Cat. Goździk też raczej się o ojcu wyraża bez chorych skłonności. Tak samo Theon, który również z ojcem nie miał za dobrych relacji, ten to dopiero był rodzicem. Gdyby to do niego trafił Tyrion to dostałby w gębę za samo odezwanie się. To, co się stało w wychodku swiadczy o Tyrionie, nie Tywinie. Mającego w dupie rodzinę, ród, królestwo, jak i samo to, że co jak co, ale nikt normalny w tym świecie o zabójstwie swego ojca, choćby nie wiem jaki był, nawet nie pomyśli. To tak z grubsza.

emo_waitress

Podpisuje się pod wszystkim - najważniejsze, że charakter Stannisa był zachowany pomimo tak 'kochanej' sceny :D

matiiii

;)
Ja bym powiedziała, że charakter Stannisa został zachowany WŁAŚNIE dzięki tak kochanej scenie :D Wg mnie po prostu Stannis jest ogólnie surowy, ale ma też swoje zasady: w tym jak traktuje żonę (nie raz widać po nim, że ma ochotę wystrzelać ją po kufie, ale tego nie robi, bo to nie godne lorda), w tym jak powinno się traktować jego, jak nazwisko Baratheon, itd. I mimo tej swojej surowości potrafi okazać serce komuś, kogo lubi, szanuje, uważa za swojego, jest dobre i niewinne, kogo kocha. Akurat tak się złożyło, że ze wszystkich, którzy go otaczają, to Shireen spełnia "wymagania" :D Chociaż widać po nim sympatię do Jona, o czym mówi sam Davos, tylko że jak on sam kontynuuje, trzeba go dobrze poznać, żeby w nim to dostrzec. Davos to widzi, dla reszty Stannis jest taki sam z Jonem, jak i z innymi.

Ale patrz, Stachu jest taki oschły, burkliwy i bezuczuciowy, tu kogoś spali, tam utnie palce, a jakoś Davos i Shireen nie robią w gacie ze strachu, nie kulą się w sobie w jego obecności - wręcz przeciwnie, Shireen wygląda towarzystwa ojca (a kiedy Stannis warczy na ludzi brakuje tylko znudzonego Davosa stojącego w tle i oglądającego swoje nieistniejące paznokcie).
Przecież ton głosu Stannisa do Shireen kiedy mówią o nudzie w CB brzmi wręcz napastliwie, a jednak dziewczynka nie okazuje strachu, jeszcze przerywa ojcu i bezczelnie pyta, czy się nudził jako dziecko :) Myślę, że to o czymś świadczy, mimo surowości i braku uśmiechu na twarzyczce Stacha, Shireen i Davos czują się przy nim dobrze.

Stannisowi nigdy by przez usta nie przeszło "kocham cię córuniu" nie ma odpowiadającego za takie wyznanie połączenia mózg-otwór gębowy. Stannis ma zastępczy kabelek, który pozwala mu maksymalnie na następujące wyznania:
"nie powinna tak do ciebie mówić"
"wiem, że nie CB nie jest miejscem dla dziecka, ale ja.."
oraz szczyt szczytów wyznania miłości w wykonaniu Króla Stannisa Baratheona:
"jesteś księżniczką Shireen baratheon, i jesteś moją córką"
:D
Kabelek oczywiście czasami nie styka, bo jest rzadko używany, ale jak już styknie, to umierom i podejrzewam, że wielu widzów ze mną wylewało wiadra łez :D

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

Ładnie napisane :) W innym miejscu w rozmowie z fune przyznałem, że być może słowa Melisandre jakoś tam przypomniały Stannisowi o tym jak ważna jest dla niego córka (bo, co do tego, że była ważna nie mam wątpliwości) Może i tak było. Ale imho nie powiedział i nie zrobił w tej scenie z Shireen niczego wbrew swym autentycznym uczuciom do córki. W jego słowach była prawdziwa duma z niej, troska i oddanie. A że Stachu okazuje to po swojemu, w sposób nieco surowy i raczej się nie wywnętrzania nieprowokowany - cóż, taki właśnie ma charakter. W tej scenie było to wszystko razem pięknie uchwycone :)

Dwight_

Dzięki :)
Ja te sceny ze Stannisem obejrzałam kilka(naście) razy i nie widzę w nich nic, co by wskazywało na ingerencję Melissandre w relację ojciec-córka. Jej zdanie o tym, że łuska nie ma znaczenia dla pana światła ma na niego zerowy wpływ bo DLA STANNISA tak samo nie ma znaczenia - oczywiście w sensie, że nie umniejsza to dla niego wartości jego córki.
Tak samo wyznanie Stannisa zostało spowodowane bezpośrednim pytaniem Shireen, a nie że niby słowa Melissnadre go jakoś poruszyły i zmusiły do nagłych zwierzeń. Gdyby tak było, Stannis sam szukałby córki i sam by zaczął rozmowę na ten temat.
Tak więc wybacz, ale nie widzę żadnego wpływu Melissandre na Stannisa w kwestii Shireen w tym odcinku :) I dobrze, bo by mnie chyba szlag trafił, nie wspominając o tym, że odebrałoby mi to całą przyjemność z tej sceny :D

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

Nie chciałbym być źle zrozumiany - nie miałem na myśli, że słowa Melisandre obudziły nagle uczucia ojcowskie w Stannisie, czy dały mu do myślenia nad swoim stosunkiem do córki. Nic z tych rzeczy. Imho Mel nie powiedziała nic, czego on nie wiedział. Tym bardziej, że jego rozmowa z córką pokazała co do niej czuł od zawsze i jak była cały czas dla niego ważna. Ale może wtedy, w tamtym momencie przypomniały mu coś, czym ostatnio nieczęsto miał okazję zawracać sobie głowę. Tylko tyle.

Dwight_

Hm, to może dyplomatycznie zmienię temat: jak pięknie kwitną jabłonie tego roku :D

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

Zaiste :D
Ale nie przesadzajmy, bo sądzę, że ogólnie rzecz biorąc zgadzamy się odnośnie tej sceny. Stachu córę kochał i nikt mu nie musiał tego uświadamiać. Ani tego, że jest jego dziedziczką. Może nawet nie przyłożył większej wagi do słów Mel wtedy, bo dla niego było to oczywiste. Ale być może po pytaniu córki, czy się go wstydzi doszło do niego, że dla Shireen takie oczywiste to nie jest.

Dwight_

"Może nawet nie przyłożył większej wagi do słów Mel wtedy, bo dla niego było to oczywiste"
no a czym innym cały czas piszę? :) jak jest coś dla niego oczywiste, to co ma mu ktoś inny JESZCZE uświadamiać?

"Ale być może po pytaniu córki, czy się go wstydzi doszło do niego, że dla Shireen takie oczywiste to nie jest."
i tak pewnie było tylko CO ma z tym wspólnego Melissandre?
Sugerowanie, że Stannis potrzebował czerwonej do dostrzeżenia córki oznacza, że Stachu jest upośledzony i nie potrafi z pytania "wstydzisz się mnie?" wyciągnąć jedynego logicznego wniosku, czyli że jego dziecko potrzebuje werbalnego wsparcia (które on natychmiast udziela, bo chyba się zgodzimy, że nie jest tępym ćwokiem). No chyba że idziemy innym tokiem rozumowania i gdyby się wcześniej nie napatoczyła Melissandre, Stannis by powiedział do córki chłodne "nie" i czytał papiery dalej?
Przecież cała scena jest do bólu logiczna: Sylese nie po raz pierwszy z resztą bredzi o córce. Potem ta córka mówi ojcu, co słyszy od matki na swój temat, co go wkurza. Potem Shireen zadaje proste pytanie, na które Stannis - uwaga uwaga wykorzystując zwoje mózgowe i pomny tego, co wie o Sylese - odpowiada w sposób rozwiewający wątpliwości córki. Gdzie w tym wszystkim Melissandre?
Może za dużo patrzę na kwiaty jabłoni i mi się wzrok romantycznie zamglił, ale szczerze się wypowiem, a co: no ni uja nie widzę w postępowaniu Stannisa wedle swojej córuni wpływu Melissandre, no naprawdę nie mam pojęcia, w którym momencie jest to pokazane tak, żeby było: o tak tu coś tknęło Stannisa.
Od dziś patrzę na kwiaty śliwy :DD

emo_waitress

"Gdzie w tym wszystkim Melissandre?"
W serialu :D Tuż przed tą sceną :D Mówiącą dziwnym zbiegiem okoliczności o tym samym :D

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

Hej, już spieszę z wyjaśnieniem :)
Nie sugeruję, że "Stannis potrzebował czerwonej do dostrzeżenia córki". Imho chodzi raczej o to, że po pytaniu Shireen o to, czy się go wstydzi, Stachu przypomniał sobie rozmowę z żoną i zrozumiał, że jego córka, odtrącana cały czas przez matkę, potrzebuje większego i bardziej wyraźnego wsparcia od ojca, że powinien ostatecznie rozwiać jej wątpliwości, tak jak Melisandre postawiła ostro Selyse do pionu i ucięła jej niedorzeczne rozważania. Bardziej chodziło więc o pewną pośrednią rolę Mel, a nie o to, że otworzyła mu ona oczy na cokolwiek.
Nie wiem, może zasugerowałem się faktem, że te sceny następują po sobie. Choć w sumie reakcja Stannisa mogła być taka sama i bez rozmowy z Mel i Selyse.
I chyba nie sądzisz, że uważam naszego JPK za ćwoka czy też upośledzonego - obym sczezł, gdybym tak sądził! ;)
PS też powtarzam sobie po kilka razy sceny ze Staszkiem ;)

Dwight_

Ja sceny ze Stachem w tym sezonie mogę oglądać, aż się zedrze przysłowiowa płyta :D nawet jak jest pokazany z dalsza i tylko np. kiwa głową pochwalnie na czyn Jona, to mnie się to strasznie widzi i się rozpływam. Aktora wybrali fenomenalnego, trzeba mieć talent, żeby grając tak oszczędnie przekazać tyle z postaci :)
Czekam z utęsknieniem (i z obawą) na następne sceny z nim. Troszku się cykam reszty sezonu, bo wiesz - pierwsze 4 odcinki obejrzałam za jednym zamachem i przez to zlały mi się w jedno - i dostałam King Stannisem obuchem po głowie w postaci jednego BUM i nie miałam czasu się zacząć martwić :) A teraz już mam czas na rozmyślanie i analizowanie i zamartwianie, czy King Stannis utrzyma się na fali. Chyba ktoś kiedyś pisał na forum, że dedeki nie lubią Stacha.. kto wie co wymyślą :(
A przecież Stachu opuści Mur i jego dobra passa może minąć. Kurcze, dopadły mnie czarne myśli :o

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

Spokojnie, emo, oddychaj! Nic złego się nie wydarzy - wdech, wydech, wdech, wydech ;)
Faktem jest, że mnie też zastawna ta wolta w sposobie w jaki dedeki pokazują Staszka w tym sezonie. Po pierwsze - mamy go w KAŻDYM odcinku (w następnym też chyba będzie wnioskując po promo), W tych czterech do tej pory było go więcej niż przez cały poprzedni sezon. Po drugie nie robią z niego przygnębiającego oszołoma, tylko badassa pełną gębą. Mam nadzieję, że to nie dlatego, że szykują mu wkrótce jakiś spektakularny finał (niech was ręka rulorowa broni, wy dwie pokraki!), ale że poszli po rozum do głowy i dostrzegli potencjał tej postaci. Co by nie mówić, Stannis w największym stopniu pcha do przodu całą tą tytułową "grę o tron". Inni pretendenci albo się wykruszyli, albo są w opałach, albo są za daleko. Stannis twardo dąży do celu i jest bliski jego realizacji, a przecież to jest w tym wszystkim najważniejsze pytanie - kto ostatecznie zajmie tron?
Inna sprawa, że Stannis chcący zatknąć łby Boltonów na murach Winterfell, punktuje u zwolenników Starków, więc siłą rzeczy dla sporej części widowni sympatyzującej z tym rodem, jest mile widziany jako potencjalny lider.
Także myślę, że jeszcze przez jakiś czas możemy być spokojni. Przynajmniej dopóki sytuacja na Północy się nie wyklaruje Stannis będzie rozgrywał swą partię. A później to już nie mam pojęcia co tfurcy wykombinują.

Dwight_

W większości seriali, kiedy jakiś bohater zyskuje nagle czas antenowy, fajne sceny i teksty to jest to znak, że pora się żegnać :D
Ale no kuźwa, chyba nie byliby aż TACY głupi, nie? Szczególnie że tak jak piszesz, teraz tylko on pcha większą akcję do przodu, ma jakieś grubsze cele w kierunku których coś konkretnego robi, reszta ugrzęzła i kisi się we własnym sosie w mniej lub bardziej ciekawych okolicznościach.

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

"W większości seriali, kiedy jakiś bohater zyskuje nagle czas antenowy, fajne sceny i teksty to jest to znak, że pora się żegnać :D"
I właśnie tego się obawiam... :( Ale mam jednak nadzieję, że aż tak głupi nie będą, albo przynajmniej wezmą pod uwagę pokaźny fandom Stannisa ;)

Dwight_

Się zobaczy się :)
Huhu, jutro wreszcie nowy odcinek, którego nie będę musiała pobieżnie obejrzeć przed recenzją :D Robiło mi to pewną trudność w wybraniu np. dobrych cytatów, bo sporo niestety przyspieszałam ;)

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

No właśnie, jutro JPK rusza wreszcie na Boltonów z tego co widziałem w promo - pamiętaj emo, by spakować ciepłe ciuchy na drogę, bo prognozy przewidują ochłodzenie, zawieje i zamiecie przez całą drogę do Winterfell ;)
Ja już wiem, że najlepsze cytaty będzie miał Stachu :D

Dwight_

Mam składaną parasolkę i kurtkę kangurkę, myślę że na winter, która is coming jestem doskonale przygotowana i sobie na pewno poradzę :)

No właśnie ponieważ King Stannisa nigdy nie przyspieszam (bluźnierstwo!) i obejrzałam już kilka(naście) razy różne jego sceny, to jego teksty mam najlepiej obcykane. I pewnie temu jego cytaty u mnie wygrywają, ach ta stronniczość ;)

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

Dobrze, powinno wystarczyć, ja zabrałem jeszcze uszankę i onuce (radzieccy żołnierze nie takie zimy jak ta w Westeros przeżywali ;)) więc damy radę. Poza tym spodziewam się, że król narzuci szybkie tempo, więc się rozgrzejemy w marszu :)
Btw: czyż wyjazd Stannisa z Czarnego z Zamku w ostatnim odcinku nie był uber-epicki? Nikt tak nie dosiada konia i nikt tak dobrze nie wygląda w tym okolonym futrem płaszczu jak nasz JPK ;) Majestat w czystej postaci.

Ahhh, teksty Stannisa w tym sezonie wymiatają. Zresztą z takim głosem mógłby nawet czytać referat na temat technik pielenia grządek, a i tak słuchałbym tego z zapartym tchem ;)

Dwight_

Jest jak piszesz, a piszesz jak jest.
Wyjazd był epicki, Stannis nie marnuje czasu na ceregiele, na pożegnania, dla niego wszystko zostało powiedziane, on nawet nie zniży się do rzucenia pożegnalnego one-linera. Stannis Zadzieram-Kiecę-I-Lecę po prostu opuszcza lokal jakby był jego i podąża zdobyć kolejny lokal. Koniec, zero ideologii, po prostu Król.

Albo czytał warunki dowolnej umowy bankowej. Albo książkę telefoniczną.

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

Racja, to było takie stannisowe - Jon coś tam mamrotał na pożegnanie, Stachu tylko spojrzał, obrócił się na pięcie i w drogę :) Sam wymarsz wojsk też nie wymagał jakiejś stosownej oprawy, hasła czy cuś. Stannis dosiadł wierzchowca i ruszył, heh :) Podobała mi się taka oszczędność w tej scenie, że obeszło się bez patosu i pompatycznego zadęcia :)

No dokładnie :) Taki głos dla aktora to skarb!

emo_waitress

"nie widzę w nich nic, co by wskazywało na ingerencję Melissandre w relację ojciec-córka"
Staszek głuchy nie był, każde słowo Mel doskonale słyszał, wcześniej sam do żony gęby nie otworzył, a potem nagle ni z tego ni z owego postanowił córce powtórzyć te same słowa. Wiadomo, że on to wiedział wcześniej, że to jego córka, że to Baratheon, itd., ale wtedy - dzięki Mel - do niego doszło, że może ona o tym nie wie, że on wie. I stąd nagłe jego przebudzenie. Stąd też refleksja, że może jednak zabieraniei jej na Mur to nie był dobry pomysł. Tak to zostało pokazane w serialu, inaczej nie byłoby chwilę wcześniej słów Mel na ten sam temat przy Stannisie mówionych, które to on uznał, że należy córce w oczy powtórzyć. Wyraźnie było też pokazane Shireen czuła się wybrakowanym Baratheonem, a już na pewno nie księżniczką i to zaniedbanie nie jest powodem do dumy dla Stannisa. Czuła się tak, że musiała się zapytać ojca wprost, czy się jej nie wstydzi. Jakim jest sie rodzicem, skoro trzeba pytać o takie rzeczy? No chyba jednak nie najlepszym. Przy czym absolutnie mogło to być zupełnie nieświadome.
Natomiast już totalnie nie rozumiem jakby to miało umniejszać Stannisa, przyznanie tego czy odbierać przyjemność ze sceny. Przecież najważniejsze, że córki nie zignorował ani jej uczuć i jej to wszystko powtórzył. Zapewne też Mel nie należy się żaden plus za to, że zamknęła gębę Selyse, bo po co. Wszak to tylko wiedźma jest.

fune

fune, od dwóch dni nie czytam twoich postów, a już szczególnie pisanych do mnie, mam na nie za słabe nerwy :) Więc grzecznie proponuję, mając na myśli tylko twój czas i włożoną pracę (wiem ile trzeba się namęczyć z pisaniem długich postów), żebyś oszczędziła sobie wysiłku i nie pisała odpowiedzi na moje posty, bo niestety i tak ich nie przeczytam.

Pozdrawiam cię serdecznie i życzę wszystkiego dobrego :)

emo_waitress

Wow emo, to się nazywa klasa :D Oczywiste raczej, że zauważyłam tę ostentacyjnie uprawianą dziecinadę, może nie samo nieczytanie, bo to trudno raczej stwierdzić, co to ignorowanie. Nie spodziewałam się fochów akurat po tobie, ale cóż, wciąż mimo lat doświadczeń zdarza mi się mylnie ocenić ludzi. Nie tyle konwersuję z tobą, co odnoszę się obecnie do jedynie tych postów (chyba było ich ze dwa, więc mogłaś się sama domyśleć:D), co uważam, że odpowiedzi wymagają, gdyż nie tylko ty tu jesteś księżniczko obecna na forum, ale są i inni, którzy to czytają. Tak że nie martw się tym, czy tam odpisujesz czy nie, czy tam nawet nie czytasz, po tych wszystkich fochach trudno mi traktować cię teraz jakoś za specjalnie poważnie i oczekiwać czegokolwiek, tak więc przeżyję to wyrzucenie z emopiaskownicy, bądź spokojna. Jak żartować i przytakiwać to super, ale jak już mieć w czymś diametralnie inne poglądy to olaboga. Tak że pozdrowionka równie serdeczne i Rulor na drogę :*

fune

Oczywiście, że się nie spodziewałaś fochów po mnie, bo ja fochów nie uprawiam. Omijam twoje posty nie dlatego, że jestem na ciebie obrażona, ani sfochowana, tylko dla własnego spokoju, co ci WYRAŹNIE napisałam w poście, co byłaś uprzejma zignorować skupiając się tylko na: ignoruje = przedszkolak. Otóż do przedszkola dzielą mnie dekady i uwierz mi, jedyną przyczyną, dla których nie czytam twoich postów od jakiegoś czasu, to po prostu fakt, że twoje poglądy są całkowicie sprzeczne z moimi, zabetonowane na amen i ich nie rozumiem. A forma, w jakiej czasami je przedstawiasz mnie zwyczajnie wkurza - a nie wchodzę na forum, żeby się wkurzać :D

Próbowałam czytać przez jakiś czas, naprawdę, ale co do mnie pisałaś, to był jakiś ciągły atak. Najpierw myślałam, że wystarczy, że nie będziemy pisać o Lannisterach i to wystarczy, ale co ostatnio nie napisałam to odpisałaś mi za każdym razem w skrócie "nie, mylisz się", i to w formie jak na mój gust dość agresywnej, tak że dałam se siana.

PS. Jestem na tym forum już 10 lat i jesteś pierwszą osobą, której posty świadomie omijam, które nie są trololo, ani chamskimi. Jesteś pierwszą osobą, której postów nie czytam, bo są - nie obraź się, choć to może być dla ciebie komplement jako fanki GoT :) zbyt RADYKALNE.
Pozdrawiam serdecznie, zabieram swoje grabki do emopiaskownicy :D (to było dobre ^^)

emo_waitress

Wyraźnie napisałaś, że omijasz wszelkie moje posty (zresztą to raczej dało się zauważyć i bez tego pisania), a ciężko podejrzewać chociażby żartobliwe jednolinijkowce o jakąś specjalną radykalność (które do tej pory w ogóle ci nie przeszkadzały i gdybym w ogóle nie podjęła tematu Mel to w wątku założonym przez Pieczyka spokojnie byś sie podpinała pode mnie, jak to robiłaś wcześniej). Stąd jedynym wnioskiem jest foch, a nawet mega foch :)

Fandom Stannisa jest spory na tym forum, ale jednak nie przypomina ogniailodu, gdyż zareagowało tu całkiem spokojnie na me próby oddania Mel należnego jej miejsca, większość zlała, a z najbardziej oddanym niczym Davos użytkownikiem dało się normalnie na ten temat podyskutować. Da się? Oczywiście, że się da. Tylko ty zareagowałaś na pomysł, że Mel może mieć jakikolwiek wpływ na Stannisa wręcz histerycznie, jakby ta myśl momentalnie odbierała mu jego stannisową zajebistość. Nie potrafiłaś nawet przyznać, że Mel ładnie się zachowała wobec stanowiska Selyse. Ale jej tego nie oddasz, bo nie. Bo przecież nie musiała tego robić, wszak Stannis pokręcił głową, po co się ta wredna baba wtrącała. Odniosłam wrażenie, że niczym Mel spaliłabyś mnie tylko za to, że ośmieliłam się powiedzieć o nim coś, co ci się nie spodobało.

"twoje poglądy są całkowicie sprzeczne z moimi, zabetonowane na amen i ich nie rozumiem" - mogę identyczne słowa napisać o tobie. Tak samo jak mogę napisać, że jesteś w swych poglądach radykalna. I co z tego? Jakbym miała się obrażać na każdego, co to ma poglądy sprzeczne z moimi i twardo przy nich stoi, czy też bać się czytać jego postów, bo urażą me uczucia (pomijam fakt, że kogoś opinia na temat jakiejś postaci z serialu nie rani mego samopoczucia ani też nie wkurza, dziwi czasem, to fakt, ale bez przesady), to bym w ogóle nie mogła tu wchodzić na forum :D

Używanie takich zwrotów jak wg mnie/ moim zdaniem/ jak dla mnie/ imo/ uważam że, bo/ponieważ... - nie jest tożsame z "nie, mylisz się". Zdecydowanie mam za to wrażenie, że to ty uparcie próbujesz udowodnić (do tego nawet nie rozmawiając ze mną), że się mylę. I tu nawet nie chodzi o to, czy mam rację czy nie (bo tego nie da się obiektywnie stwierdzić) tylko że, mimo że serial tak to przedstawił, że dał mi możliwość do takich interpretacji, nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że ktoś może inaczej na to patrzeć niż ty. Mimo, że jakbyś się wczytała w moje posty, to byś zauważyła, że wcale źle o samym Stannisie nie piszę. A już na pewno nie jestem jego wrogiem, wręcz przeciwnie, lubię faceta. Zamiast tego nie tylko się wycofujesz z rozmowy (ze mną, bo nadal drążysz temat z innymi użytkownikami, co by czasami nie skusili się chociażby na słówko "może"), ale skazujesz mnie, i to nawet na piśmie:D, na banicje z emoświata. Biorąc pod uwagę, jak to potrafiłaś pisać miłe pitu pitu, gdy konwersowałyśmy na przyjemniejsze dla ciebie tematy, to Twoja postawa jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe. I jednak przypomina mi przedszkole, sorry, ale tak to właśnie widzę. Nie dziwi mnie takie zachowanie u różnej maści trolli, nie dziwi mnie takie zachowanie u różnych niezrównoważonych użytkowników, co tu tylko wchodzą, żeby podratować swoje zmarniałe ego, za to u Ciebie mnie dziwi i to bardzo. U osoby, której w życiu nie podejrzewałabym o taki brak dystansu, ba, czuję się wręcz rozczarowana. Dałaś se siana z rozmowami ze mną (na dowolny temat), natomiast nie dałaś se siana z forumową walką na temat głoszonej przeze mnie tezy, więc to całe danie se siana brzmi mało przekonująco.
Jest grupa użytkowników, co to w ogóle nie wchodzą w kontrowersyjne rozmowy, a gdy tylko niewinnie wyglądający dialog zaczyna w taką stronę zmierzać, natychmiast się wycofują. Nie wiem, chyba po prostu nie potrafiłyby wtedy utrzymać dobrych kontaktów. Ale to co ty tu serwujesz nie należy do tej kategorii. Gdybyśmy wcześniej nie prowadziły konwersacji wiele razy w nader przyjaznej atmosferze to i owszem, to, że się wycofujesz, bo szkoda ci nerwów tracić na dany temat, byłoby wiarygodne. Tak jak to chociażby zrobił chyba nawet w tym temacie Mati. Ty natomiast emo sie zwyczajnie obraziłaś :) I to na amen :D I to nie dlatego, że w jakiś sposób cię chamsko bezceremonialnie czy personalnie obraziłam czy coś, a z powodu, że obraziłam fikcyjną postać. No bądź ty kobito poważna :D W twoim przypadku wygląda to po prostu słabo. Bez urazy. Pozdrawiam serdecznie, miłej zabawy z emograbkami^^

fune

Acha, czyli teraz wyszło na to, że jestem zafiksowana na punkcie Stannisa i nienawidzę Mel i w związku z tym jestem na ciebie obrażona, bo śmiałaś mieć odmienne stanowisko od mojego. Czyli wcale nie miałyśmy ostatnio różnicy zdań o Cersei, ani o Jamiem, ani o Tyrionie - nie, problemem jestem ja i mój brak rozgraniczenia między światem realnymi serialowym. Acha.

Czyli wcale nie odbyłam rozmów na temat wad Stannisa z innymi użytkownikami, otwarcie pisząc, że nie jest ideałem i wręcz oczekując spieprzenia jego wątku, wcale nie piszę w formie żartobliwej o swoim oddaniu, nie piszę wcale o wadach ulubieńca, które sobie świadomie ignoruję? Absolutnie nie, wszak wg ciebie jestem histeryczką, która nie jest zdolna do obiektywnego spojrzenia na faworytów i wszystko w serialu bierze ze śmiertelną powagą.

Co do Mel - pisałam o niej wielokrotnie w kontekście jej całościowego pokazania w serialu, na co reagowałaś (dopóki jeszcze czytałam) tekstami w stylu: że tylko ty ją rozumiesz, reszta jest dwulicowa i nie dostrzega, jakaż to fajna postać jest, bo powiedział jedno miłe zdanie i ogólnie bez niej, to by Stachu zginął marnie. Nie odniosę się do tego ostatniego, miałam na ten temat już dyskusje i nie chcę się powtarzać, ale odniosę się do tego uporczywie przez ciebie wałkowanego zdania odnośnie Shireen: fajnie, że Mel to powiedziała. Naprawdę. Ale ty fune rozkręciłaś jakąś dziwaczną kampanię, mającą za cel pokazanie, że gdyby nie Mel, nie byłoby sceny Stannis-Shireen. I ja Z TYM I TYLKO TYM POLEMIZOWAŁAM.
Łopatologicznie:
- Mel mówiąca w pozytywny sposób o Shireen, gasząca Sylese ABSOLUTNIE NA PLUS, MASZ CAŁKOWITĄ RACJĘ, ŻE TO BYŁO FAJNE
- Mel wpływająca na Stannisa w kwestii Shireen - Z TYM SIĘ NIE ZGADZAM I NIE WIDZĘ TEGO W SERIALU

I żeby było jasne. Gdybyś napisała to w innej formie, bez tych: nie rozumiem, jak ktoś tego nie widzi, mam wam tłumaczyć? dziwię się, że jedni widzowie tak się cieszą tatkiem Stannisem, a nie dostrzegają Mel, tatka Jamiego, i kogo tam jeszcze, gdybyś fune używała więcej sformułowań w stylu: uważam że, myślę że , wydaje mi się że, moim zdaniem, a nie zachowywała się jako jedyna depozytariuszka Prawdy GoT, to miałabyś we mnie oddaną dyskutantkę. Ale wybacz, ja po prostu nie mogę z tobą dyskutować na takich warunkach.

Tylko w ostatnich postach nie zgodziłam się z opiniami - że na szybko policzę - na pewno trzech użytkowników. I jakoś nikt mnie nie pouczał, że się mylę, przedstawiliśmy swoje argumenty, nie przekonaliśmy się nawzajem, ale dyskusja się skończyła normalnie i część pieśni. W żadnym przypadku nie poczułam się zaatakowana, a niestety fune, wybacz, ale tak właśnie się czułam rozmawiając z tobą ostatnio. jestem pewna, że nie było to z twojej strony zamierzone :) pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy z formy, w jakiej czasem piszesz, ale takie mam wrażenie i nic nie poradzę na emocje, które się we mnie na coś takiego budzą.
Przykładowo kiedy ludzie pisali, jak się wzruszyli sceną Stannis-Shireen, kilka razy do różnych osób pisałaś lekceważąco o tej scenie mimo tego, że widziałaś posty w których ludzie pisali, że płakali na niej, i dyskredytując Stannisa jako ojca, do tego odbierając mu tę chwilę wpychając w nią niedocenianą wg ciebie przez widzów Mel. Tak to wyglądało i jeżeli mi nie wierzysz, to przeczytaj sobie swoje posty. Więc nie dziw się, że kiedy ja będąc po tej scenie wzruszona bez dorabiania ideologii czytam twój kolejny "nie wiem o co to wielkie halo" post, to się z postu na post coraz bardziej wkurzam. Autentycznie przejrzyj te tematy - i swojej reakcje. Może wtedy zrozumiesz MOJE reakcje.

Zakończę jedną uwagą - nie życzę sobie, żebyś pisała o mnie, że jestem niepoważną siusiumajtką, która obraża się o fikcyjne charaktery. Jest to nieprawda i zwróciłam ci już kiedyś na to uwagę. Twojemu stwierdzeniu przeczy łatwy do sprawdzenia na podstawie historii moich wpisów fakt, że mnie się z sezonu na sezon, często nawet z odcinka na odcinek zmieniają sympatie i wcale się nie zdziwię, jeżeli King Stannis spadnie z piedestału za kilka odcinków. Natomiast odbiję piłeczkę - jeżeli jest ktoś na tym forum, kto nie dopuszcza krytyki swoich ulubieńców, to jesteś ty fune :) przy czym zawsze mówisz, że przecież wcale tak nie jest, choć potrafisz w tym samym poście napisać, jak cię denerwuje, że ktoś jest wobec tej postaci krytyczny :D

Po raz trzeci i ostatni piszę:
NIE JESTEM NA CIEBIE OBRAŻONA. Nawet ci powiem, że oczywiście dalej będę czytała twoje posty na inne tematy, niż te zapalne, o nawet przeczytałam twoją rozmowę na temat bodajże Jaqena. Ale inne ominę, bo muszę dbać o ciśnienie :D

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

A myślałem, że tylko ja tak robię, naprawdę fune czy ty masz coś innego do roboty niż pisanie tych strasznie długich postów ? ;) bez urazy oczywiście.

ostatnisprawiedliwy_1771

Nigdy nie miałam ani nic przeciwko długich postom - to byłaby hipokryzja z mojej strony bo też popełniam długaśne elaboraty :D

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Ja też lubię czytać długie posty, ale wiem, że jakby przeczytał post fune to by mnie szlag trafił, także sobie daruję :P

ostatnisprawiedliwy_1771

Jak czytam posty fune na niektóre tematy to dokładnie, szlag mnie trafia. I to jest jedynym powodem, dla których ich nie czytam :) Bez dorabiania ideologii, fochów ani obrażania - czyste, bezosobowe omijanie czynników frustrujących ;)

ocenił(a) serial na 10
fune

fune nie narzekaj tak na Stanisława bo to jest swój chłop :P

ty jesteś ogarnięta więc chcę zapytać czy Staszek jest w stanie się spotkać z Brienne gdzieś w Winterfel bo oboje się tam udają , Staszek żeby odbić z rąk Boltonów Winterfel a Brienne żeby służyć Sansie a wiadomo z jakim zamiarem nosi się Brienne chce zabić Staszka , i mam nadzieje że tego nie zrobi bo Stachu to moja serialowa ulubiona postać

panteraworange

Ja nie narzekam na Stacha tylko zwracam uwagę na szyje jego, znaczy babę jego :D
A na co konkretnie zwracam uwagę to wyłożyłam w tym poście:
"Nie było moim celem zaczynanie tych wszystkich dyskusji, żeby krytykować Stannisa, odnosiłam się tylko do forumowej reakcji (no i potem wiadomo się to nakręciło). Ja rozumiem, że Mel jest kontrowersyjna, ale to co wtedy zrobiła to było ewidentnie coś dobrego, co fandomowi Stannisa (i Shireen) powinno się spodobać, Selyse jako matka to naprawdę wredna jędza, a tak naprawdę to znów tylko wielka fala hejtu na tę postać przy jednoczesnych wzruszeniach nad Stannisem, ok, płaczcie sobie, nie przeszkadza mi to, ale niezmiernie mi to zgrzytało to wywalić tę babę, spalić tę babę, najgorsza postać, itp. itd. Ja rozumiem, że cycki jest łatwiej zauważyć, ale bez przesady.
Stannis zachował się bardzo ładnie i naprawdę nic mu w tym nie ujmuje przyznanie, że został zainspirowany przez Mel (bo Mel również zachowała się wtedy ładnie), ważne przecież, że nie olał tematu. Zwłaszcza dla Shireen, bo nawet gdyby słyszała tę obronę Mel i było jej miło, to i tak nie to samo, co usłyszenie od Stannisa".

A co do Twojego pytania - Jest się w stanie spotkać jak najbardziej, co tylko tam się pojawi w umysłach dedeków, których wyobraźnia nie ma ograniczeń i brak logiki im w tym nie przeszkadza. Bo rozumiem nie pytasz o ksiażkę :)
Sądzę, że Brienne jest tam obecnie po to, żeby pomóc Sansie i raczej tak czy owak w tym sezonie nie spotka się ze Stannisem, jak już to raczej też nie w samym Winterfell.
Bo raczej prędzej Sansa ucieknie z Winterfell i wtedy w serialu ma dwa wyjścia - albo ucieka na Mur albo coś tam robi z Petyrem, chociaż biorąc pod uwagę jak się pożegnali, ja stawiam, że będzie sie kierować na Mur.

ocenił(a) serial na 10
fune

a w książce to jak było ze Stannisem i Brienne spotkali się pozabijali się możesz spojlerować :)

co do Sansy to jak ma uciec na mur rzecz jasna do Jona no ale co ona by tam robiła z nim , więc ja sobie tak myślę że zostanie w Winterfell i skorzysta z usług Brienne jeśli ta tam dotrze i będą co jakiś czas wysyłać jakiegoś Boltona na drugi świat
Sansa chyba już zaraz po przyjeździe narobiła sobie wroga w postaci tej dziewuszki Ramseya której nie przypadło do gustu że jej boy będzie się żenił z inną więc Brienne miała by Sanse przed kim bronić

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones