Twórcy zakończyli piękny i znakomity serial najgorzej jak tylko mogli. Nie byłem w stanie uwerzyć w to co widziałem...
Ależ skądże. Można sobie wyobrazić znacznie gorsze zakończenie - happy end, zupełnie sprzeczny z duchem książek Martina. Cersei dobrowolnie emigruje z zapewnioną emeryturą do Volantis, gdzie utrzymał się stary ustrój. Jon żeni się z Daenerys i królują wspólnie, a Jorah zajmuje się ich dziećmi jako guwerner. Jamie poślubia Brienne (zaraz potem jak mu odrosła ręka). Podobnie Gendry z Aryą, a Robyn- Słowiczek z Sansą. Nieskalani zajmują się uprawą roli (Szary Robak i Missandei pracują w dziale handlowym), a Dothrakowie pasterstwem. Smok pracuje przy odrodzonej metalurgii stali valyriańskiej, a Nocny Król w branży lodziarskiej (o czym zawsze marzył, ale na Północy nie było popytu). Ożywieńcy zatrudnili się w tunelach grozy. Dzicy się oswoili i oferują atrakcje turystyczne - przejażdżki saniami ciągniętymi przez wilkory. Bronn prowadzi burdel, Varys realizuje się w branży mody męskiej (połyskliwe kiecki), a Theon został instruktorem żeglarskim. No i oczywiście Bran zrozumiał, że Meera to miłość jego życia i razem mieszkają w jaskini, w międzyczasie serwisując czar-drzewa. Tylko na Niedźwiedziej Wyspie Lyanna wciąż szkoli rekrutów, bo jej nie powiadomili o końcu wojny...