http://www.thegrumpyfish.com/game-of-thrones-season-6-entire-plot-leaked-or-fan- fiction/ Możliwe, że to dzieło jakiegoś fana, ale znając dedeków wszystko jest możliwe.
I wygląda to na fanfikcje. I prezent Littefingera dla Olenny to udowodnienie że Tommen to bękart ? I jej wnuczka przestaje być królową ale tylko żoną jakiegoś bękarta.
Numer z Gendrym brzmi akurat... Dedetkowo więc nie zdziwiłabym się, gdyby był w serialu :D
Co nie oznacza, że uważam przeciek za autentyczny.
Były też podobne przecieki dotyczące sezonu piątego. W ostatnim odcinku LF miał zginąć, zabity kuszą przez Varysa... Moim zdaniem powyższe informacje są tak samo wiarygodne.
Hahaha...
Po przeczytaniu tego wszytkiego, mam już pewność, że to fake. Dario liderem harpii... Do tego te bzdury o KP. Chociaż idea FrankenGóry zabijającego Wróbla spodobała mi się ;)
Niestety gałgany, ale w miarę wiarygodnych przecieków to się jeszcze długo nie doczekamy, jeżeli w ogóle kiedykolwiek. Więc porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy szukacie spojlerów.
Może fejk, ale Dedeki i tak nic lepszego nie wymyślą. Chyba 5 sezon to udowodnił.
OBY JEDNAK NIE BYŁO FREYÓW. Kolejny wątek zniszczą.
Trupa komediantów może być jedną z ciekawszych scen. Ale to kręcili w Gironie, to będzie w King's Landing a nie Bravos.
Wszystko brzmiało niedorzecznie i głupio, a co za tym idzie- prawdopodobnie- aż do momentu, w którym Mellisandre pali Olly'ego xDDD Już widzę jak ktoś spełnia mokre sny fanów Jona xD
Palenie Olly'ego wcale nie byłoby takie złe. Ogólnie smarkacz przynudzał, a do tego zabił Ygritte i Jona, więc nie będzie mi go jakoś żal jak np. Shireen. Gdyby jego śmierć mogła to cofnąć ... czemu nie ? Poza tym jeśli chodzi o jakąś interwencję Melisandre to raczej logiczne, że palenie ludzi musi wchodzić w grę. No bo kogo by miała poświęcić ? Allisera ? Jego lepiej zostawić dla ożywionego Jona.
Lol spalenie dziecka, które miałoby spokojne, normalne życie gdyby Ygritte i jej ziomki nie wbili na jego wioske i nie wybili na jego oczach wszystkich bliskich nie byłoby takie złe, bo zabił rudą (pomścił rodziców).
I do tego Jona, który się nim opiekował mimo tego, że kochał Ygritte, którą zabił. Przecież ten chłopak najlepiej dogadywał się właśnie z Jonem. I co ? Tak po prostu go zabił mając tę relację między nimi w dupie ?
Jona zabili przede wszystkim bracia z Nocnej straży. Skąd wiesz, czy nie zmusili Ollyego, żeby udowodnił swoją lojalność i dźgnął Jona? Miał przecież łzy w oczach. Ja go zresztą rozumiem: dzicy zabili mu wszystkich bliskich, zjedli jego rodziców, zabrali mu dom i bezpieczeństwo, następnie zaatakowali Nocną straż, i gdyby nie Stannis wszyscy by zginęli. A nagle Jon chce ratować im życie. Z kolei Ygritte bardziej niż ktokolwiek zasłużyła na śmierć z ręki Ollyego.
Jon cały czas stał po jego stronie. Pozwalał przysłuchiwać się rozmowom nawet z Stannisem, uczył go walczyć. W pewnym sensie zastąpił mu rodzinę.
Co do dzikich - ile razy tłumaczono smarkaczowi dlaczego ratuje dzikich ? Jon tym samym po raz kolejny uratował małemu tyłek, bo gdyby tego nie zrobił na Mur maszerowałaby jeszcze raz tak wielka armia Innych. Sądzę, że to przekonywujący argument.
Co do Ygritte - racja, miał uzasadnione powody, ale Jon nawet mimo tego dalej się nim opiekował.
Czy chłopak został do tego zmuszony ? Po co ? Tam nie było wszystkich braci, np. Edda a wiadomo, że on żyje - w sensie, że nie zabili go wcześniej po kryjomu. Raczej Alliser wolałby poparcie braci, a nie zmuszał do tego jakiegoś smarka. Wcale nie musieli także Jona wabić do tego kąta, tylko po prostu wejść, podejść bliżej i zadźgać go w jego komnacie. Olly w ogóle nie byłby mu potrzebny.
Więc uważam, że Olly bez żadnego przymusu i skrupułów zabił swojego praktycznie jedynego już przyjaciela (bo Sam odjechał). Fakt, że dzicy zabili jego rodzinę, ale nie musieliby zabijać jego samego, a Inni raczej nie okazali by litości. Nie trzeba być geniuszem, żeby na to wpaść.
Dzicy są większym zagrożeniem dla Westeros, niż walka z bezmyślnymi umarlakami, które nawet nie mogą przejść przez Mur, bo jest chroniony magią, po to został wybudowany. Dzicy za Murem to poważne zagrożenie, jak nazwa wskazuje to dzikusy, które nie potrafią dostosować się do panujących zasad. Najlepiej podsumował ich Orell: "Ludzie pracują razem, gdy im to pasuje. Są lojalni, gdy im to pasuje, kochają się, gdy im to pasuje. ZABIJAJĄ się, gdy im to pasuje". Tacy są dzicy, w 4 sezonie pokazali na co ich stać, gdy bez wyrzutów sumienia mordowali niewinnych ludzi. Oczywiście w 5 nagle stali się biednymi męczennikami, żeby nie było, że Jon robi coś złego (wpuszcza bandę dzikusów za Mur). Może wolał dzikich za murem niż w armii Innych, ale można też zauważyć jego miłość do dzikusów - związek z Ygritte, łaska dla Manca, nie chciał też, żeby dzicy szli na wojnę i sami wywalczyli sobie miejsce za murem, chciał im zapewnić bezpieczeństwo.
Olly po prostu czuł się oszukany przez Jona, nie znał go tak naprawdę. Na pewno Jon nie zastąpił mu rodziny, cały czas tylko zajmował się sprawą dzikich.
Przepuszczenie dzikich zgadza się z książkowym pierwowzorem. Sami przystali na propozycję Jona, że po przepuszczeniu przez Mur dostana ziemię, którą będą mogli uprawiać, a w razie ataku Innych pomogą NS w walce. Jon w końcu jako pierwszy praktycznie zakończył całe te marsze na południe. Przepuścił ich i poddał ograniczeniom, na które przystali, bo nie mieli zbyt innego wyjścia. Poza tym dzicy chcieli uciec przed Innymi, Osha bardzo dobrze to wytłumaczyła. Co oni mogą za to, że urodzili się po tej a nie drugiej stronie Muru ? Mają prawo do ratowania siebie i swoich bliskich, a NS cały czas traktowała ich jako zagrożenie, lecz gdyby od razu przystali na taką umowę, nie doszłoby do tych wszystkich walk.
Co do Olly'ego - owszem miał prawo pomścić rodzinę. Więc skoro chce niech zabija dzikich za to, a nie Jona, który opiekował się nim i uratował mu skórę.
Piszemy wyłącznie o serialu, więc nie pisz, że coś się zdarzyło, bo tak było w książce, zwłaszcza że twórcy bardzo wybiórczo do tego podchodzą.
"w razie ataku Innych pomogą NS w walce"
Dzicy mogli tylko udawać takich biednych, żeby osiągnąć cel czyli dostać się wreszcie na drugą stronę Muru. Nie wiadomo czy rzeczywiście pomogliby w walce, ja osobiście wątpię. Uciekaliby dalej na Południe, tylko tym razem nie byłoby Muru, który by ich powstrzymał. Tak jak mówił Orell jednego dnia dzicy są lojalni, bo tak im pasuje, a następnego zabiją. Jak już dzicy przeszliby przez Mur, a były ich tysiące, w tym mordercy i kanibale - nikt by już ich nie powstrzymał. Zgoda, nie jest winą dzikich, że urodzili się po drugiej stronie Muru, ale nie bez powodu są nazywani dzikusami. Taki mają styl życia, robią co chcą, nie są nikomu lojalni, nie klękają przed królem, nie składają przysiąg. W Westeros wprowadziliby jedynie chaos. Prawo do ratowania siebie mają, np. Osha i jej ziomki. Tylko przypomnij sobie jak potraktowali Brana, przypadkowe wysoko urodzone dziecko na ich drodze. Dlatego właśnie nikt nie chce dzikich w Westeros i mnie teraz też nie przekonują argumenty Jona, że armia Innych się powiększy.
Dostali ziemie uprawne i teraz nagle zamienią się w rolników. Co prawda zaczyna się zima, ale jak coś na szybko posieją, to może przez parę dni im zdąży wyrosnąć.
XDD
Oczywiście dzicy staną się wzorowymi mieszkańcami Westeros. Wcale nie będą kraść, mordować i uciekać jak najdalej od Muru.
Tak tylko przypomnę, że gdyby dzicy chcieli wymordować braci z NS po prostu zrobiliby to podczas przechodzenia przez Mur
(9 odc 5sez.) Wun Wun by ich zgniótł na kwaśne jabłko a pozostałych dobili by inni dzicy. Ale nie ... po prostu zgodnie z umową przeszli na drugą stronę Muru. Tak jak chciał Mance, który jasno określił, że nie chce się bić tylko uratować swoich ludzi, rodzinę i siebie. Poza tym Jon poświęcił swoje i innych życie aby ich ratować. Pewnie zaraz napiszesz, że to kolejna głupota z jego strony, że poświęcił swoich. Ale kosztem kilku żyć udaremnił w połowie plan Nocnego Króla i do tego uratował masę ludzi, którzy byli jego wrogami i jako pierwszy może zakończyć tę nieustanną walkę.
Poza tym - przez to, że chcąc ocalić życie musieli zabijać członków NS, którzy im to udaremniali, powinni wszyscy umrzeć za Murem i stać się chodzącym trupem. Czysto moralnie trzeba na to spojrzeć. Bo na pewno by wszyscy zginęli - albo zabici przez Innych albo z głodu.
Trudno też żeby byli całkiem normalni skoro żyją w takim kraju. Jon dał im szansę na ustabilizowanie się. ,,Obecne" pokolenie dzikich tego nie odczuje, ale młodsze z pewnością będzie się dostosowywać. Oczywiście jeśli Inni nie wyrżną ich po tym jak sami przejdą Mur.
Patrząc na przestrzeni tych 8000 lat, to tych umarlaków zebrało się tak dużo, że te kilka-kilkadziesiąt tysięcy dzikich w tę czy tamtą nie sprawiłoby im różnicy.
"po prostu zrobiliby to podczas przechodzenia przez Mur"
Po co? Znaleźli naiwniaka, który ich po prostu przepuści, już mieli pewnie dość i chcieli wreszcie znaleźć się za Murem. Im nie zależało aż tak na zemście, to nie są lordowie Północy, im chodzi głównie o przetrwanie. Jeszcze raz też powtórzę, że niektórzy dzicy przecież dostali się za Mur i wcale nie próbowali normalnie żyć wśród ludności, patrz spotkanie Brana z dzikimi. Chcieli zabrać mu konia, a Robba, który jedynie bronił młodszego brata chcieli zabić. Właśnie tak zdobywają rzeczy, których potrzebują. Młodsze pokolenie wychowywałoby się ze starszymi więc byliby tacy sami. Nikt ich nie chce za Murem, i dlatego zabili Jona. W tym również Olly, który nie rozumiał jak można pomagać i zapewnić bezpieczeństwo dzikusom, którzy wymordowali wielu braci i niewinnych ludzi. Zgadzam się z kolegą wyżej, że Innych już i tak jest za dużo, poza tym Mur jest chroniony zaklęciami.
Skoro uczono ich przez całe życie, że za Murem wszystko trzeba zdobywać siłą, nic dziwnego, że ci którzy przeszli za Mur w taki sposób traktowali innych ludzi. Dla nich życie to szkoła przetrwania. Wszyscy chcieli ocalić swoich bliskich, dzieci, a NS im to uniemożliwiała. Do tego przegrali wojnę. Nic dziwnego, że przyjęli propozycję Jona. A skoro Olly był taki zbulwersowany powinien mścić się na dzikich, np. Tormundzie, a nie na Jonie. Nie będę powtarzał znów dlaczego. Wyżej wyjaśniłem.
Greyjoyowie też byli uczeni przez całe życie, że biorą co chcą i płacą żelazem. I co z tego, nie ma sensu próbować ich zmieniać, Jon chyba nie myślał, że dzicy nagle staną się cywilizowanymi ludźmi, bo łaskawie ich przepuścił. Wiadomo co by się działo. Dzicy nie ugięliby kolana przed jakimkolwiek królem, nie chcieliby służyć swojemu seniorowi i składać przysięgi wierności. Po prostu mają inne spojrzenie na świat, ale nie ma co potępiać mieszkańców Westeros, zwłaszcza na Północy, gdzie ludzie są lojalni i posłuszni, że nie chcą mieszkać wśród dzikich, którzy nie cofną się przed niczym, by osiągnąć jakiś cel. Chyba nie powiesz, że Osha i jej towarzysze nie przeżyliby bez konia biednego kaleki, i grozili mu, żeby przetrwać. Tak samo dzicy nie musieli atakować wioski, żywić się ludźmi, mordować kobiety z Mole's town. Mogli po prostu ruszyć na Nocną straż, żeby zdobyć i przepuścić swoich. To nie jest nienormalne. Nienormalne jest to, że po wszystkim co się zdarzyło Jon chciał ich ocalić.
To Jon musiał zginąć, bo to przez jego decyzje doszło do przejścia dzikich przez Mur. Olly nie tyle się zemścił co po prostu razem z braćmi zbuntował się przeciwko dowódcy, który podejmował szkodliwe decyzje.
Co do Thennów racja - sam ich nie znoszę. Nie będę tu usprawiedliwiać kanibalizmu. Co do wybijania wiosek - tak jak napisałeś - to już ich nawyk i nie ma sensu tego zmieniać. Ale skoro zostali przepuszczeni przez Mur i zgodzili się na zawartą umowę, mogą okazać się przydatni do walki z Innymi lub jak może być w 6 sezonie - z Boltonami. Poza tym jest ich teraz garstka. Armia Stannisa, która pokonała Mance'a nie była zbyt duża a i tak wybiła większość w pień. Więc raczej wiedzą, że nie mają co się wysilać bo i tak przegrają. Porażka Mance'a była dla nich raczej przekonywującym argumentem. Poza tym Olly nie należał do NS. Zawdzięczał Jonowi w miarę dobre życie na Murze, mógł kiedyś zostać dowódcą. Ale nie złożył przysięgi (z tego co się orientuję) - więc w jego przypadku można mówić co najwyżej o zemście na przyjacielu.