Ja serio nie mogę przebrnąć przez hipokryzję Sola. Gdyby ją kochał to by jej nigdy tak nie zranił. Nie chodzi tu o to, że odszedł tylko o to, że ją okłamywał przez 20 lat. Niby wszystko sobie mówią a jednak tego jej nigdy nie powiedział, podobnie jak miliona kłamstw, które musiał wymyślać, by być w innym związku. Frankie wierzyła mu i to powinno złamać jego serce. Gdyby był taki uczuciowy jak jest to przedstawione to nie potrafiłby żyć tyle z poczuciem winy.
Ja bym bardziej powiedziała, że Sol jest ekscentryczny, tak samo jak Frankie, nie że uczuciowy. Nigdy do końca nie wiesz, co siedzi w ich głowach. W przypadku Sola, to sądzę, że on kochał oboje przez cały ten czas i ubzdurał sobie, że w ten sposób nikogo nie straci. Ale tak, ja również nie pochwalam takich zachowań, i w sumie jestem w stanie stwierdzić, że już w latach 90. albo na początku 00. mogli się śmiało przyznać, w ogóle nie jestem za tym, żeby poślubiać kogoś w celu ukrycia swojej orientacji, dla mnie to od samego początku okłamywanie kogoś, ale tak się najwidoczniej robiło, trudno jest to ocenić. Nie powiem, żeby zmarnowali Grace i Frankie życie, bo spędzili ze sobą wiele lat, doczekali się dzieci, ale jednak to jest całe życie w kłamstwie.