Co to ma byc , jedna wielka kich , tak najlepiej mozna okreslic już ten serial. Nie jestem może wielkim fanem StarGate ale SG-1 ( pierwsze trzy serie były naprawdę dobre - serial z najlepszymi efektami ) później już nie dało się tego oglądac , Atlantis tylko na początku jakoś uszedł.
A teraz,scenarzyści tworząc Universe mieli dobry pomysł ale chyba na tym się skończyło.
Dajcie spokój , jakiś grubas w kosmosie, teleportacja , kolejne tajemnice przed ludzkością która spokojnie sobie żyje w XXI w , nudy , nudy i jeszcze raz nudy. Zgroza.
Jedyny plus to Anderson.
prosta recepta: NIE OGLĄDAJ:] SG1 mi się podobało poza 2 ostatnimi sezonami Atlantis to porażka Stargate Universe zapowiada się ciekawie po obejrzeniu Pilota :)
Jak widać skoro tworzą następna serię to znaczy że Twoja opinia nie miała znaczenia :D
Chcesz nudy to sprubuj BSG, niemniej jednak ta seria jest o niebo lepsza
A tu niespodzianka mi SGU bardzo przypomina BSG i oba seriale cenie bardzo wysoko.
Ditto.
BSG to żadne nudy, a Universe zacząłem oglądać bo mi właśnie go nieco przypominało.. albo przynajmniej takie bło założenie twórców. Po 3 odcinkach jak dla mnie jest w porządku :)
Widać że to anty-fan stargejta. Głupoty synu gadasz i tyle.
Widzę, że nie masz bladego pojęcia co piszesz - teleportacja? W pierwszych sezonach SG-1 było już to wyjaśnione. Jak widzę to nie masz kompletnie pojęcia o czym piszesz.
A ja fan [nie fanboy ....] SG1 zgadzam sie [nie z użytą terminologią :P].
Niestety ale ale SGU - pilot oczywiscie, bardzo słabiutki ... Poza starą ekipą, Robertem i effektami nie było tu nic ciekawego.
Laduja na statku ktory ledwo sie trzyma, probuja przetrwac i to wsio - a chyba znajomo to brzmi hmmm, a zaraz zaraz przecie to bylo w Atlantisie !! No tak, ale tu jest inny statek, jeszcze dalej od domu i nowi jeszcze slabsi aktorzy ... Tak macie racje ten serial na pewno nas powali ...
Jedynym ratunkiem bedzie dla niego, jesli ekipa bedzie odkrywac zaawnasowane rasy, poznawac coraz to nowsze fakty zwiazane ze starozytnymi itd....
Mam nadzieję, że serial się rozkręci bo narazie to nuda. Mi osobiście jako fanowi SG brakuje tu poczucia humoru jaki był w SG-1 i Atlantis.
Brak ciekawych postaci. No i powtórka z rozrywki (ludzie na statku starożytnych z dala od domu bez możliwości powrotu - chyba to już było)
Jeśli taki ma być cały SGU to lepiej mogli nakręcić 11 sezon SG-1 albo 6 Atlantis.
Bo stara gwardia jak narazie jest lepsza(Sheppard,McKay, Becket, O'Neill Jackson, Carter)
No licze na dobrego wroga
Nowego wroga w stylu Goa'uldów czy Wraith raczej nie będzie. Skoro mają statek który mija kolejne galaktyki to według mnie nie miałoby to większego sensu, bo i tak statek odleci a "wrogowie" zostaną. Jeżeli nawet byliby rasą zaawansowaną i byliby w stanie dogonić statek to równie dobrze mogliby dolecieć na ziemię a więc poznalibyśmy ich w odc SG1, wprowadzanie teraz takiego zagmatwania dyskredytowałoby poprzednie seriale. Skoro "załoga" statku nie ma nad nim kontroli (i pewnie nie będzie miała do końca sezonu),wrogowie jakich będą spotykali będą "mniejszego kalibru" i pojawią się pewnie w góra 2 odc.
W pilocie mamy zarysowaną koncepcje na najbliższe odcinki, statek leci w poszukiwaniu planet zdatnych do życia, zatrzymuje się, mamy cykl 12godz który załoga ma ba poznanie planety i lecimy dalej.
Najciekawsze odcinki SG1 i SGA jak dla mnie to te w których eksplorowali nowe planety, poznawali nowe rasy i cywilizację. Wydaję mi się że SGU będzie kładło większy nacisk na właśnie ten element fabuły.
Porównując niektóre odcinki SG1 można nie raz natrafić na niemal skopiowane historię ze starego star treka z bodajże '66 roku.
Teraz kiedy akcja będzie toczyła się na statku który wysyła drużynę sg na badanie planet, jeszcze bardziej będzie mi się to kojarzyło ze star trekiem, nie widzę w tym nic złego ale skojarzenie zostaje.
Na zakończenie dodam, że nowa bardziej poważna forma serialu bardziej mi pasuje. W SG1 był fajny humor ale to dobrze, że nowy serial ma swój styl. Odmienna atmosfera serialu wprowadzi trochę świeżości w świat gwiezdnych wrót.
P.s. w pilocie SGU zastanowiło mnie bardziej niż wątki przytoczone wyżej inna sprawa, a mianowicie skoro statek został wysłany z zadaniem rozbudowy sieci wrót, i leciał w podprzestrzeni "prosto" w nowe obszary to jakim cudem po zatrzymaniu połączył się z wrotami na planecie? Skoro statku tam nie było i nie założył on tam wrót to skąd one się tam wzięły? Przecież statek nie robił kółka bo po co?
P.s2. odpowiedź do wypowiedzi powyżej odnośnie "grubasa w kosmosie" czy jakoś tak. Mnie akurat pasuje, że nie przełamują schemat w którym główni bohaterowie muszą być piękni, szczupli z wybielonymi zębami itp. idt.
ehh wszystko muszę tłumaczyć?
Napęd nadświetlny, który został zastosowany w Destiny jest staroświeckim rozwiązaniem (w porównaniu do lotu w nadprzestrzeni) i leciał tam gdzie jest przez tysiące lat i raczej żadna wroga cwilizacja by się tyle lat w statku nie męczyła by dotrzeć do DrogiMlecznej lub Pegaza skoro mają wiele do roboty w swojej galaktyce :).
Skoro okręt leciał tak wolno a starożytni wciąż ulepszali swoje technologie to znaczy że inne statki bezzałogowe od wstawiania wrót - o których to była mowa - doleciały tam już dawno.