nadal bawiłem się bardzo dobrze, choć momentami było widać upływ czasu. Jak dla mnie serial sporo stracił od kiedy usadzili Jacka O'Neilla w bazie, a ostatnie dwa sezony sprawiały wrażenie dokręconych trochę na siłę. Mimo to warto było wrócić po latach i przypomnieć sobie przygody SG1. Polecam ;)
Musiałeś mieć sporo czasu na obejrzenie tych ponad 200 odcinków :D Z chęcią bym jeszcze raz je zobaczył ale dość sporo tego jest. No i szczerze sporo pamiętam.
A co do ostatnich to tak, zgadzam się. Jack O’Neill był jedną z głównych osi napędowych serialu. Ale tak czy siak 10/10 :)
Tak, zajęło mi to jakieś 5-6 miesięcy, ale nie żałuję ;) Wcześniej oceniłem serial na 9/10, ale zmieniłem notę po obejrzeniu tych dwóch ostatnich sezonów (za dzieciaka mnie ominęły, czyżby nie puszczali w polskiej tv?) na siódemkę.
Jakiś czas temu miałem powtórke ze SG i obejrzałem nie tylko SG-1 ale i wszystkie pozostałe serie i filmy. Ogólnie Jack nie miał już zdrowia do grania swojej postaci, ale dość płynnie to zorganizowali a awansowanie go było dość realnie przedstawione i naturalne przejście do Antlantydy gdzie głownym bohaterem był kto inny ale klimat pozostał. Gościnne pojawnianie się ekipy z SG-1 było miłe. Trochę strzałem w stopę było Universe skierowane już do innej grupy odbiorców i cancel zbyt szybki. Ogólnie to universum bez Jacka i starej ekipy było skazane na nie powodzenie to jak krecenie Herculesa bez Kevina czy Xeny bez Lucy. Obecnie gdy powstaje serial z potęncjałem ale bez dużej oglądalności to dostaje cancel bez zastanowienia. Dawniej był nieco większy szacunek dla widza. Niestety seriale sci-fi nie mają łatwego życia i większość obecnie kończy się cancelami.